W swojej książce napisałem, że Ciemnogród to nie miejsce! To stan umysłu człowieka!
Wygląda na to, że niektórzy wielcy z
naszego małego gminnego podwórka pomylili krowy z ludźmi. W sumie o pomyłkę
całkiem nietrudno! I pierwsze, i drudzy wszak posiadają paszporty. Różnica jednak
polega na tym, że krowie możemy nakazać, aby się odpowiednio ustawiła. Ale żeby
tak ludziom nakazywać? To jakieś nowe standardy w zarządzaniu!
Chętnie czytam bloga Izabeli Dobrowolskiej.
Cieszę się, że znalazła sposób na wyrażanie i realizację siebie. Super! Z tym większym jednak zdziwieniem dowiedziałem się
dzisiaj, że Izabela musi usunąć ze swojego bloga ten oto wiersz:
W mojej pracy wielkie zmiany,
Strajk i wojnę ogłaszamy!
Urząd żąda cudu z nieba,
Takich reform nam nie trzeba.
Budżet ścięto nam do zera,
Bieda będzie jak cholera.
Żadnych imprez kulturowych,
Jak też innych festynowych.
Co się dzieje? Zapytuję.
Straszny podstęp tutaj czuję,
Obowiązki napłynęły,
Wszyscy chyba poszaleli.
Chcą świetlice rozbudować,
Lecz nie będzie czym malować
Ani kredki, farb i bloków,
Co się dzieje w Nowym Roku?
Wszystkie zmiany pokazują,
Jak niektórzy nas traktują,
Za nic mają zwykłych ludzi,
Tym sumienność chcą obudzić?
Cały tydzień i sobota
Czy to czasem nie głupota?
Chęć do pracy w nas to studzi,
Lecz do walki ducha budzi.
Pomysł rzucę chyba taki:
Fotel kupić byle jaki,
Składkę na materac damy
I w Gokisie zamieszkamy.
Ta napisana rymem
krakowsko-częstochowskim niewinna satyra
nie spodobała się jednak ponoć burmistrzowi, który szefową Izabeli miał wezwać
i oznajmić, że autorka wiersz z bloga musi usunąć albo może liczyć się z utratą pracy!
Przyznam, że poraziła mnie trochę ta
reakcja. Chyba każdy wójt w kraju nad Wisłą wie, że jest osobą publiczną i wszystkie
jego decyzje czy też działania służbowe mogą być komentowane przez maluczkich
tego świata.
No i proszę! To, co takie oczywiste dla
wszystkich, na naszym podwórku wydaje się nie do zaakceptowania!
No i co mamy? Mamy zastraszanie
pracowników, że broń Boże, nawet prywatnie, władzy dotknąć słowem nie wolno. Kara
bowiem spotka ich sroga!
Przecież to ja byłem medialnym potworem
tej samorządowej lokalnej rzeczywistości! Niech już tak zostanie! To ja cofałem gminę w jej wspaniałym samym z
siebie wizerunku. Sprawiałem, że wszyscy byli wystraszeni, zastraszeni i
zniewoleni, że nie śmieli nawet słówka pisnąć. Słowem – tyran!
Tymczasem mamy osobę rodem z
kościelnego parkanu, co zwiastować miała spokój, szczęście, katolicką normalność, wolność, szczęśliwość gminną powszechną i w ogóle raj, w którym nikt
narzekać nie powinien!
A przecież ci, co mnie od czci i wiary
odsądzali, głośno o mojej potworności w murach świątyni mówili, wiedzieli chyba
i wiedzą, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi!
O co więc ten krzyk?
O nic innego, jak tylko o możliwość
swobodnego wyrażania własnego zdania. W sumie to Izabela pisała o „zerowym
budżecie”, a raczej jego prowizorium, którego ja byłem autorem. Zatem ja
powinienem się zacietrzewić, rozgniewać i naciskać, jak się da, aby Izabela
satyrę z bloga zdjęła!
Każda osoba publiczna, jeśli decyduje się
na piastowanie odpowiedniego stanowiska, powinna wiedzieć, że jej decyzje i
posunięcia będą komentowane i oceniane. Tymczasem mamy tu przykład obrażania
się osoby publicznej na prywatne i jawne wyrażanie swoich myśli. Nie reaguje
się na pospolite chamstwo wśród niektórych nauczycieli, donosicielstwo, nie
zwraca się uwagi na niszczenie mienia publicznego. Ważne jest, żeby pracowników
w porę przestraszyć, aby im chęć odeszła na wyrażanie, nawet prywatnie, nawet poprzez własną twórczość, opinii na
temat działalności władz samorządowych.
Wiem, że każdy nowy gospodarz chce
zaprowadzić swoje porządki na stanowisku, które objął. Warto może jednak dać
sobie nieco czasu i rozejrzeć się po podwórku, a potem na spokojnie podejmować decyzje, bo jak nic, każdy jest tylko człowiekiem, a co za tym idzie, i
ułomnym, i omylnym, zwłaszcza gdy działa w pośpiechu! Chyba że jest się
zadufanym w sobie bufonem, nieświadomym swoich ograniczeń, niedoceniającym
swoich niedociągnięć i przeceniającym swoje rzekome umiejętności!
Koniec dygresji. Wracamy do tematu. Izabela,
wystraszona perspektywą utraty pracy, czyli zastraszona, z pewnością ugnie się
i pod presją wpis z bloga usunie! Wcale jej się nie dziwię! Jestem tylko ciekaw
czy gminni obrońcy godności człowieka, wolności wypowiedzi, dobra wspólnego,
którzy jeszcze wczoraj głośno krzyczeli o tym, znajdą jutro siłę, żeby głos z
siebie wydobyć?
Czekam z niecierpliwością na zdecydowaną
reakcję redaktora lokalnego portalu internetowego, co to co niestrudzenie i
nadgorliwie wspierał ludzi jasno i odważnie wypowiadających się o działaniach
lokalnej władzy!
Czekam wreszcie na reakcję super redaktora
z krajowej czołówki telewizyjnej, pogromcę fałszu i obrońcę sprawiedliwości
społecznej.
Dotychczas wszyscy oni z lubością
tropili i piętnowali miraże łamania praw obywatelskich mieszkańców naszej
gminy! Teraz mają prawdziwą szansę!
Jeśli zatem wpis Izabeli zniknie,
co z pewnością nastąpi, to będzie oznaczało, że zachodzą u nas prawdziwe
zmiany! Nawet jeśli są to zmiany gówniane, to i tak zawsze coś nowego,
prawda? A przecież w ostatnich wyborach samorządowych o nic tak bardzo nie
chodziło, jak tylko o nowe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz