Kolejna rozprawa, tym razem mojej żony, i mediów znów jak na
lekarstwo. Czyżby wszyscy, poza jednym redaktorem, który rzetelnie przedstawia (nie
interpretuje) fakty, już się powoli chowali do swoich nor, ponieważ nie ma sensacji,
a za bezpodstawne kopanie można nieźle beknąć?
Tak sobie teraz myślę, tak wspominam sobie, że byłem zbyt litościwy
dla niektórych drani. Przecież znałem historie nauczycieli, co naginali prawo; mężów
dyrektorek, co kręcili na boku i sami dyrektorzy niektórzy mogliby mieć ciepło,
gdybym, jak ci obecni, podsunął to policji.
Trochę teraz żałuję, bo jeden z drugim, skurwiele, może by dzisiaj
trochę inaczej śpiewali w chórze.
To dla mnie dobra nauka, że kiedy już wrócę, a przecież wrócę
na pewno, ten i ów wtedy zadrży na tę okoliczność.
Nie odpuszczę łapserdakom, bo nie są tego warci. I choćbym miał
nawet podpaść biskupowi (Rzymu), to i tak już niedługo dowiemy się wiele.
Jestem wędrowcem i wiem, jak to w drodze bywa: czasem z wiatrem,
a czasem pod wiatr; raz zapieprzasz z górki, to znowu pod górę; raz lepiej, raz
gorzej… Każdy to chyba zna!
Hydra ma to do siebie, że gdy jej zetniesz łeb, to na jego miejsce
odrastają dwa. Dzisiaj to dobrze wiedzieć i pamiętać na przyszłość, że dla wielu
łapserdaków nie warto uruchamiać sumienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz