Wczoraj lokalny portal podał informację o przebudowie
kawałka drogi w małej gminie na końcu świata.
Niezmiernie cieszę się z każdej najmniejszej inwestycji na
gminnym podwórku!
Tym razem jednak zaskoczyła mnie informacja o sposobie
finansowania tej inwestycji. Nowy wódz bowiem podał, że będzie ona realizowana
ze środków własnych.
Nie tak miało być!
Przecież nowy wódz obiecywał w kampanii, że zdobędzie
dofinansowanie do każdej inwestycji. Powoływał się na swoje partyjne koneksje.
Mówił o świetnym układzie partyjnym w województwie.
Publicznie zapowiadał, że on nie będzie robił jak ja, bo
budowanie ze środków własnych to żadna sztuka.
Ciekaw też jestem, dlaczego nie słychać krzyku prokuratora
gminnego, który mnie z kilometrówek rozliczał i krzyczał, że budować ze
środków własnych to każdy głupi potrafi; trzeba koniecznie pozyskiwać środki z
zewnątrz, krzyczał; podawał przykłady gmin, które tak robią.
A tu, proszę, cisza!
I wcale nie dziwię się ciszy!
Ten wczoraj sprawiedliwy ugrał dzisiaj, co trzeba – ugrał,
co trzeba sobie; ugrał, co trzeba rodzinie; ugrał, co trzeba koledze
przegranemu w wyborach i koleżance, co nagle z choroby psychicznej wyzdrowiała,
ale podsłuchiwanie pod drzwiami zapadło jej w głowie na dobre!
Teraz nie wolno krzyczeć! Swoi są ogarnięci i trzeba
siedzieć cicho!
Dlaczego nie krzyczy radny, co kiedyś był zapomniał, z kim w
wyborach startował, z czyjej listy wygrał?
Dlaczego? Jak to dlaczego? Boi się szefowi podpaść albo
szefowi w ten sposób odwdzięcza się za pracę!
Trzeci z muszkieterów też siedzi cichutko jak myszka. Od
wodza stołek dostał, więc co się będzie wychylał. Na chwilę zaspokoił swoją
bujną ambicję i można poczekać spokojnie do następnych wyborów.
Skoro ci co wczoraj byli tak sprawiedliwi, a dzisiaj zdają
się milczeć, bo biorą to, co chcą, to ja może powiem, że ta inwestycja to spłata
długu z kampanii wyborczej za spotkanie w zakładzie i poparcie kolegi z tej samej
listy czy partii.
Jeden otrzymał duże umorzenie podatku, drugi otrzymał stołek,
trzeci lepszą pracę dla żony i kilka nadgodzin, koleżanka na stołu znowu sprawy
zawala… teraz czas na drogę do kolegi z wyborów.
Jak dobrze dziś widać przedwyborcze układy między moją dawną
opozycją i obecnym wodzem! Wódz płaci im haracz za pomoc w wyborach.
Miało być inaczej!
Miało być pięknie i jasno!
Inaczej jest, bo twarze są zupełnie inne!
Dobrze, że to nie moja twarz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz