22 października 2015

Gnojki i kłamcy...

Wczoraj lokalny portal podał informację o przebudowie kawałka drogi w małej gminie na końcu świata.
Niezmiernie cieszę się z każdej najmniejszej inwestycji na gminnym podwórku!
Tym razem jednak zaskoczyła mnie informacja o sposobie finansowania tej inwestycji. Nowy wódz bowiem podał, że będzie ona realizowana ze środków własnych.
Nie tak miało być!

Przecież nowy wódz obiecywał w kampanii, że zdobędzie dofinansowanie do każdej inwestycji. Powoływał się na swoje partyjne koneksje. Mówił o świetnym układzie partyjnym w województwie.
Publicznie zapowiadał, że on nie będzie robił jak ja, bo budowanie ze środków własnych to żadna sztuka.
Ciekaw też jestem, dlaczego nie słychać krzyku prokuratora gminnego, który mnie z kilometrówek rozliczał i krzyczał, że budować ze środków własnych to każdy głupi potrafi; trzeba koniecznie pozyskiwać środki z zewnątrz, krzyczał; podawał przykłady gmin, które tak robią.
A tu, proszę, cisza!
I wcale nie dziwię się ciszy!
Ten wczoraj sprawiedliwy ugrał dzisiaj, co trzeba – ugrał, co trzeba sobie; ugrał, co trzeba rodzinie; ugrał, co trzeba koledze przegranemu w wyborach i koleżance, co nagle z choroby psychicznej wyzdrowiała, ale podsłuchiwanie pod drzwiami zapadło jej w głowie na dobre!
Teraz nie wolno krzyczeć! Swoi są ogarnięci i trzeba siedzieć cicho!
Dlaczego nie krzyczy radny, co kiedyś był zapomniał, z kim w wyborach startował, z czyjej listy wygrał?
Dlaczego? Jak to dlaczego? Boi się szefowi podpaść albo szefowi w ten sposób odwdzięcza się za pracę!
Trzeci z muszkieterów też siedzi cichutko jak myszka. Od wodza stołek dostał, więc co się będzie wychylał. Na chwilę zaspokoił swoją bujną ambicję i można poczekać spokojnie do następnych wyborów.
Skoro ci co wczoraj byli tak sprawiedliwi, a dzisiaj zdają się milczeć, bo biorą to, co chcą, to ja może powiem, że ta inwestycja to spłata długu z kampanii wyborczej za spotkanie w zakładzie i poparcie kolegi z tej samej listy czy partii.
Jeden otrzymał duże umorzenie podatku, drugi otrzymał stołek, trzeci lepszą pracę dla żony i kilka nadgodzin, koleżanka na stołu znowu sprawy zawala… teraz czas na drogę do kolegi z wyborów.
Jak dobrze dziś widać przedwyborcze układy między moją dawną opozycją i obecnym wodzem! Wódz płaci im haracz za pomoc w wyborach.
Miało być inaczej!
Miało być pięknie i jasno!
Inaczej jest, bo twarze są zupełnie inne!
Dobrze, że to nie moja twarz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...