Byłem dzisiaj na konkursie czytelniczym dzieciaków i młodzieży.
Uczta dla ucha i dla skołatanego ducha.
Gdyby Piechociński posłuchał, jak czytają
dzieciaki, to wiedziałby, że się mówi jabłko a nie japko!
Nie widziałem też na konkursie mojego nowego wodza. Przydaje
się każdemu dorosłemu taka lekcja czytania. Można się wiele nauczyć i może zrozumieć,
że młodzi potrafią czytać pięknie, a my dorośli możemy się tylko uczyć!
Poza tym nowy wódz powinien pamiętać, że zorganizowanie takiego
konkursu to kawał dobrej roboty, którą robią ludzie. To nie to samo, co publicznie
i niegramatycznie popsioczyć na poprzednika!
Gratuluję organizatorom konkursu i opiekunom uczestników, bo
liczba tych ostatnich przeszła moje oczekiwania. Kilkudziesięciu chętnych w gminie na zadupiu! Około
50? Gratulacje i szacun, jak dziś mówi młodzież!
Dla mnie to była naprawdę piękna chwila. Mogę śmiało wnioskować, że
Polacy to nie tylko wielbiciele sportu, za który nawet wodzowie dają sute nagrody;
że Polacy to nie tępi zwolennicy polityki, którzy język poprawny mają za nic jak
ludzi; że Polacy to również ludzie czytający, to ludzie myślący i się starający;
to ludzie dla których włączać to nie włańczać, a dla polskiego faceta poszedłem
to nie poszłem…
Znam takich poliglotów z mojego podwórka, którzy powinni obowiązkowo
uczestniczyć w takich konkursach, żeby później nie mówić o swoim patriotyzmie do
gminy czy ojczyzny i mówić to koślawą polszczyzną, bo to czysta kpina!
Nie gratuluję wygranym w konkursie, gdyż wszyscy uczestnicy są
prawdziwie wygrani, ponieważ wygrali ze sobą!
Gratuluję pomysłu, dziękuję jury. Róbcie swoje, kochani, nawet
na przekór światu! To taki kawałek roboty, który zapada w serce, a jeśli zapadnie
w serce człowieka młodego, to jutro ten młody człowiek będzie zbudowany!
Tak trzymać, Polacy!
Mała gmina na końcu świata leży dokładnie tam, gdzie świat się właśnie zaczyna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz