31 października 2015

Naczelny redaktor - złodziej!!!

Kilka, kilkanaście raczej, tak, kilkanaście lat temu jeden z naczelnych redaktorów ukradł był sobie kawałek mojego tekstu. Przepisał go żywcem w swojej rubryce i podpisał się pod tym.

Rok czy dwa wcześniej był ten sam naczelny w swoim tygodniku wydrukować ten tekst pod moim nazwiskiem, dlatego tym bardziej byłem zdziwiony, bo facet zabrał mi tekst, który wcześniej drukował jako mój, a następnie podpisał swoim nazwiskiem.
Prosiłem pisemnie, żeby wspomniał o tym, że to moje słowa, a on się pomylił!
I co?
Milczenie owiec? Nie, milczenie barana! Nie przyznał się do niczego. Zamilkł niczym grób!
Nie drążyłem tematu. Wydało mi się to płaskie! Ale facet stracił w moich oczach jako rzetelny redaktor. Tym bardziej u mnie stracił, że zawsze w swojej rubryce wygłaszał na piśmie tanie komunały o prawdzie, moralności i tym podobne tematy. Tymczasem sam był umoczył!
Jutro część pierwsza tekstu, którego jestem autorem i którego autorstwo mogę potwierdzić jak nikt!
Dlaczego dzisiaj to piszę?

Po to, żeby pokazać, że ci, którzy aspirując do głoszenia prawdy, głoszą prawdę swoją, czasami ukradzioną!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...