Byłbym
zakłamany, jak ci, którym czasami zarzucam to czy tamto, gdybym na blogu tego
nie napisał, co właśnie napisać zamierzam.
Skoro
na blogu, to przecież publicznie. Ale nie będę przecież krył prawdy i pisał źle
o człowieku przez pryzmat swoich fobii.
Daleki
jestem od tego, żeby ludzi i świat oceniać tylko i wyłącznie z niskiego punktu
swojego widzenia. Czasami udaje mi się wznieść ponad, a nawet nieco polatać!
Napiszę
zatem od razu, że mało jest prawdopodobnym, żebyśmy się kiedyś lubili, bo
jestem już tak stworzony albo przez świat ulepiony, że jak mnie ktoś kopnie
trzy razy, to już się nie przekonam.
To
jednak mi nie przeszkadza, żeby pracy człowieka, którego wcale nie lubię, nie
widzieć czy nie doceniać! Gdybym tak bowiem robił, to byłby faryzeizm.
Kiedy
patrzę na mojego młodszego brzdąca, gdy wraca zadowolony z kościoła i kiedy
słucham jego relacji z pobytu w kościele, to muszę przyznać, że proboszcz robi
swoje.
Mnie
będzie trudno przekonać, a może nawet wcale, do katolickiej wspólnoty, ale mój
syn niech ma wybór.
Patrząc
na księdza robotę i na radość synka, oceniam dobrze robotę, którą ksiądz robi w
kościele, a nawet bardzo dobrze, że robi to, co robi!
Ale
jestem ostrożny, bo mogę za bardzo przesłodzić, a przedobrzyć jest łatwo,
później gorzej odkręcić!
Proboszcz
robi robotę. Robi dobrą robotę. Doceniam robotę proboszcza. Nic więcej mnie nie
obchodzi.
Teraz
życzyłbym sobie, żeby robił, co robi, bo dobrze robi, co robi w sprawie
krzewienia wiary.
Natomiast
niepotrzebnie daje się wciągać w gierki lokalnej elitki, słucha podszeptów
wiernych, czyta listy przegranych; listy, z których wynika, że ludzie
przeciwko ludziom. Proboszcz ma ludzi łączyć. A tam, gdzie łączyć nie może,
milczeć w swojej mądrości i szukać sposobów ludzi pojednania. Proboszcz, w moim
mniemaniu, powinien być ponad lokalnymi ansami swoich owieczek i grzmieć, kiedy
się kłócą.
Ale
to tylko moje bardzo skromne mniemanie, choć można wziąć pod uwagę taki punkt widzenia.
Kończąc
te słodkie wyznanie, podsumuję myślenie, żeby się karły duchowe za dużo nie domyślały!
Choć
nie przepadam za człowiekiem, szanuję pracę księdza i wstydzę się, że czasami źle
o księdzu mówiłem, źle o księdzu myślałem i źle oceniałem! Któż jednak jest bez
winy? Jeśli ktoś jest, niech rzuca we mnie kamieniem!
Z
głębi serca życzę proboszczowi końskiego zdrowia i siły. Uporu w swojej robocie.
Resztę ksiądz sobie wymodli!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz