31 października 2015

Proboszcz i ja ponad schematami!


Byłbym zakłamany, jak ci, którym czasami zarzucam to czy tamto, gdybym na blogu tego nie napisał, co właśnie napisać zamierzam.
Skoro na blogu, to przecież publicznie. Ale nie będę przecież krył prawdy i pisał źle o człowieku przez pryzmat swoich fobii.

Daleki jestem od tego, żeby ludzi i świat oceniać tylko i wyłącznie z niskiego punktu swojego widzenia. Czasami udaje mi się wznieść ponad, a nawet nieco polatać!
Napiszę zatem od razu, że mało jest prawdopodobnym, żebyśmy się kiedyś lubili, bo jestem już tak stworzony albo przez świat ulepiony, że jak mnie ktoś kopnie trzy razy, to już się nie przekonam.
To jednak mi nie przeszkadza, żeby pracy człowieka, którego wcale nie lubię, nie widzieć czy nie doceniać! Gdybym tak bowiem robił, to byłby faryzeizm.

Kiedy patrzę na mojego młodszego brzdąca, gdy wraca zadowolony z kościoła i kiedy słucham jego relacji z pobytu w kościele, to muszę przyznać, że proboszcz robi swoje.
Mnie będzie trudno przekonać, a może nawet wcale, do katolickiej wspólnoty, ale mój syn niech ma wybór.
Patrząc na księdza robotę i na radość synka, oceniam dobrze robotę, którą ksiądz robi w kościele, a nawet bardzo dobrze, że robi to, co robi!
Ale jestem ostrożny, bo mogę za bardzo przesłodzić, a przedobrzyć jest łatwo, później gorzej odkręcić!
Proboszcz robi robotę. Robi dobrą robotę. Doceniam robotę proboszcza. Nic więcej mnie nie obchodzi.
Teraz życzyłbym sobie, żeby robił, co robi, bo dobrze robi, co robi w sprawie krzewienia wiary.
Natomiast niepotrzebnie daje się wciągać w gierki lokalnej elitki, słucha podszeptów wiernych, czyta listy przegranych; listy, z których wynika, że ludzie przeciwko ludziom. Proboszcz ma ludzi łączyć. A tam, gdzie łączyć nie może, milczeć w swojej mądrości i szukać sposobów ludzi pojednania. Proboszcz, w moim mniemaniu, powinien być ponad lokalnymi ansami swoich owieczek i grzmieć, kiedy się kłócą.
Ale to tylko moje bardzo skromne mniemanie, choć można wziąć pod uwagę taki punkt widzenia.
Kończąc te słodkie wyznanie, podsumuję myślenie, żeby się karły duchowe za dużo nie domyślały!
Choć nie przepadam za człowiekiem, szanuję pracę księdza i wstydzę się, że czasami źle o księdzu mówiłem, źle o księdzu myślałem i źle oceniałem! Któż jednak jest bez winy? Jeśli ktoś jest, niech rzuca we mnie kamieniem!
Z głębi serca życzę proboszczowi końskiego zdrowia i siły. Uporu w swojej robocie. Resztę ksiądz sobie wymodli!

I podobizna Aniołka na szczęście znad łóżka mojego synka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...