Od czego trzeba zacząć to sprzątanie świata?
Od świata wewnętrznego – porządkować myślenie, układać wartości, uczyć się
żyć co dnia, żyć każdą chwilą na maxa!
Najlepiej zaczynać od porządków u siebie, bo to w nas jest początek i
koniec zła wszelkiego!
Pisałem już o tym kiedyś albo bardzo podobnie i skoro zdania nie zmieniam,
to tak ciągle myślę, i pewnie nie jestem sam.
Oczyszczanie organizmu z całego cywilizacyjnego gówna to wspierania
narządów i organów w nas głęboko tkwiących odpowiedzialnych za detoks, jak choćby biedna wątroba.
Gorzała w tym całym badziewiu to całkiem niewinny pikuś!
Znawcy krzyczą: Dieta! Warzywa i owoce, tylko co z całym bagażem pestycydów
w nich? Można je skrobać, obierać i zajadać środeczek, ale nikt nas nie
zapewni, że w środku wszystko gra.
Można zajadać zboża i produkty zbożowe, co jelitka nam ruszą, bakterie zmobilizują.
Przy detoksie pić trzeba, pić dużo, ile się da! Ale żaden dietetyk wódy nie
przewidział. Za to dużo wody, herbatki, soczki, napary i inne ciamciary!
A od gorzałki wara i papierosy won!
Jak to, cholera, zrobić?!
Nawet krzyczą, że kawy w czasie detoksu nie tykać.
Do sauny każą chodzić i dużo biegać, biegać!
Prawda natomiast jest taka, że gdyby brać sobie do głowy całe to
dietetyczne i biologiczne organizmu naszego odnawianie, to trzeba by było się
skazać na piekiełko na ziemi, gdzie wszyscy się prześcigają w publikacji
nowinek, które są jedyne na świecie, najlepsze i w ogóle…
Trzeba to wszystko
pieprznąć i zacząć żyć po swojemu.
We mnie jest początek i koniec wszystkich moich problemów i od siebie mam
zamiar zacząć sprzątanie świata.
Co tam, piszę, mam zamiar! Już sprzątać zacząłem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz