Wystarczy być dzisiaj księdzem i to księdzem do dupy, żeby burzę
wywołać w Kościele k.
A ja – hetero – wysilam swoje szare komórki, żeby tych kilkadziesiąt
mieć odsłon na dzień!
Ja – hetero – nie jestem dla mediów atrakcyjny! O moich – hetero
– problemach media nie trąbią co dnia.
Co innego problemy geja w długiej sukience, który chciał kiedyś
być księdzem, ale się w końcu nim nie stał.
Ja będę dalej walił moją wątłą głową we własny mur życia i orientacji
nie zmienię, nie zmienię, bo z moją orientacją po drodze mi jak cholera!
Opiszę księdzu gejowi moje ostatnie przeżycie. Pisałem powieść
w pigułce „Kopać się z koniem” i przy tym pisaniu powieści sam sobie polewałem,
żeby mi wena chimerna z głowy nie czmychnęła!
I tak się w tym swoim pisaniu zapomniałem na amen, że nie pamiętam
końcówki.
Co dzisiaj robię, ja – robak? Biję się sam w swoją pierś i wołam:
Wybacz mi, Boże! Mam jeszcze przed sobą: Przepraszam! do bliskiej mi osoby!
Dlatego księdzu gejowi dam skromną radę. Zrzuć w cholerę sutannę,
weź dłoń chłopa swego w dłoń swoją, daj mu buziaka lub klapsa, schowajcie się w
swojej norce i nie bijcie piany, boście równie smutni, jak ja przy pisaniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz