6 października 2015

Ksiądz homo i ja hetero...

Wystarczy być dzisiaj księdzem i to księdzem do dupy, żeby burzę wywołać w Kościele k.
A ja – hetero – wysilam swoje szare komórki, żeby tych kilkadziesiąt mieć odsłon na dzień!
Ja – hetero – nie jestem dla mediów atrakcyjny! O moich – hetero – problemach media nie trąbią co dnia.

Co innego problemy geja w długiej sukience, który chciał kiedyś być księdzem, ale się w końcu nim nie stał.
Ja będę dalej walił moją wątłą głową we własny mur życia i orientacji nie zmienię, nie zmienię, bo z moją orientacją po drodze mi jak cholera!
Opiszę księdzu gejowi moje ostatnie przeżycie. Pisałem powieść w pigułce „Kopać się z koniem” i przy tym pisaniu powieści sam sobie polewałem, żeby mi wena chimerna z głowy nie czmychnęła!
I tak się w tym swoim pisaniu zapomniałem na amen, że nie pamiętam końcówki.
Co dzisiaj robię, ja – robak? Biję się sam w swoją pierś i wołam: Wybacz mi, Boże! Mam jeszcze przed sobą: Przepraszam! do bliskiej  mi osoby!

Dlatego księdzu gejowi dam skromną radę. Zrzuć w cholerę sutannę, weź dłoń chłopa swego w dłoń swoją, daj mu buziaka lub klapsa, schowajcie się w swojej norce i nie bijcie piany, boście równie smutni, jak ja przy pisaniu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...