29 października 2015

Kto puścił bąka?

Kto w szkole, w klasie, nie puścił nigdy bąka, takiego prawdziwego śmierdziucha, a następnie z pokerową twarzą nie wyparł się tego, nie wie, co to jest życie w oparach własnego smrodku!

Najwięksi twardziele nawet wtedy, gdy nauczyciel zapytał: Kto? i kiedy siedzieli w chmurze oparów własnego smrodu, potrafili twardo powiedzieć: NIE JA!
Czasem kończyło się to wyrzuceniem „niewinnego” poza teren klasy, a czasem, w miarę jak opary rozpływały się w smrodkach innych uczniów, sprawa cichła.
Puszczanie bąków może oznaczać wiele… od choroby począwszy, na końskim zdrowiu skończywszy. Może jednak być także znakiem firmowym bombiarza albo zwykłego wypierdka, co chciałby, ale nie może, świat swoim smrodem zachwycić!
W naszej kulturze i zaściankowej obyczajowości jest jednak piętnowane puszczanie bąków prawdziwych jako przejaw złego wychowania. Dlatego pewnie wielu przy stołach w restauracjach, kawiarniach, przy domowych stołach ma takie wielkie oczy i takie skupione twarze, bo myśli tylko o jednym, na jednym się tylko skupia, jak tu bąka nie puścić, jak tu tornada uniknąć!
A kiedy bąk natarczywie musi wylecieć koniecznie, to grzecznie przepraszają i gonią w ustronne miejsca, żeby się w samotności rozkoszować chwilą ulgi prawdziwej po wypuszczeniu intruza.
Ci, co się nie wstydzą zbytnio swoich wewnętrznych gazów, wiedza, że takie prawdziwe bąki zdarzają się nader rzadko. Trzeba się napracować, żeby takiego wypuścić!
Ci, co się gazów wstydzą, puszczają z reguły bączusie, takie sobie wypiedrki, niemalże nic nie znaczące. Też mają kamienne twarze z wyrytym w kamieniu NIE JA! I tacy są kulturalni: ą”, „ę” albo sceniczne „ł”.
Dlaczego piszę o bakach?
Myślałem dzisiaj trochę o takich gminnych wypierdkach, co chcieliby być prawdziwymi bombiarzami gazów. Ale jak mają wystrzelić jakąś gazową bombę, skoro lufki malutkie, kaliberki mikre.
Prężą się więc, biedaczyska, nadymają, jak mogą, oczy im na wierzch wychodzą, a bomba wyjść nie chce. W rezultacie coś puszczą na kształt pierdku chomika, co za dużo się najadł w swojej tajnej spiżarni.
Taki prawdziwy bombiarz, co stanowisko czuje, jak walnie gazem swoim, to wszystkim uszy więdną!
A tak w ogóle to chciałbym dać piszczkom dobrą radę, dać dobrą radę wypierdkom. Niech się najedzą kapusty, odczekają czas jakiś, aż brzuszek im urośnie, jak wypieczony pączek albo brzuszek misia… i niech spróbują wtedy.
Może coś z tego wyjdzie!

Teraz to nawet bąka puścić nie umieją!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...