Kto
w szkole, w klasie, nie puścił nigdy bąka, takiego prawdziwego śmierdziucha, a
następnie z pokerową twarzą nie wyparł się tego, nie wie, co to jest życie w
oparach własnego smrodku!
Najwięksi
twardziele nawet wtedy, gdy nauczyciel zapytał: Kto? i kiedy siedzieli w
chmurze oparów własnego smrodu, potrafili twardo powiedzieć: NIE JA!
Czasem
kończyło się to wyrzuceniem „niewinnego” poza teren klasy, a czasem, w miarę
jak opary rozpływały się w smrodkach innych uczniów, sprawa cichła.
Puszczanie
bąków może oznaczać wiele… od choroby począwszy, na końskim zdrowiu
skończywszy. Może jednak być także znakiem firmowym bombiarza albo zwykłego
wypierdka, co chciałby, ale nie może, świat swoim smrodem zachwycić!
W
naszej kulturze i zaściankowej obyczajowości jest jednak piętnowane puszczanie bąków prawdziwych jako
przejaw złego wychowania. Dlatego pewnie wielu przy stołach w restauracjach,
kawiarniach, przy domowych stołach ma takie wielkie oczy i takie skupione
twarze, bo myśli tylko o jednym, na jednym się tylko skupia, jak tu bąka nie
puścić, jak tu tornada uniknąć!
A
kiedy bąk natarczywie musi wylecieć koniecznie, to grzecznie przepraszają i
gonią w ustronne miejsca, żeby się w samotności rozkoszować chwilą ulgi
prawdziwej po wypuszczeniu intruza.
Ci,
co się nie wstydzą zbytnio swoich wewnętrznych gazów, wiedza, że takie prawdziwe
bąki zdarzają się nader rzadko. Trzeba się napracować, żeby takiego wypuścić!
Ci,
co się gazów wstydzą, puszczają z reguły bączusie, takie sobie wypiedrki,
niemalże nic nie znaczące. Też mają kamienne twarze z wyrytym w kamieniu NIE
JA! I tacy są kulturalni: ą”, „ę” albo sceniczne „ł”.
Dlaczego
piszę o bakach?
Myślałem
dzisiaj trochę o takich gminnych wypierdkach, co chcieliby być prawdziwymi
bombiarzami gazów. Ale jak mają wystrzelić jakąś gazową bombę, skoro lufki
malutkie, kaliberki mikre.
Prężą
się więc, biedaczyska, nadymają, jak mogą, oczy im na wierzch wychodzą, a bomba
wyjść nie chce. W rezultacie coś puszczą na kształt pierdku chomika, co za dużo
się najadł w swojej tajnej spiżarni.
Taki
prawdziwy bombiarz, co stanowisko czuje, jak walnie gazem swoim, to wszystkim
uszy więdną!
A
tak w ogóle to chciałbym dać piszczkom dobrą radę, dać dobrą radę wypierdkom.
Niech się najedzą kapusty, odczekają czas jakiś, aż brzuszek im urośnie, jak
wypieczony pączek albo brzuszek misia… i niech spróbują wtedy.
Może
coś z tego wyjdzie!
Teraz
to nawet bąka puścić nie umieją!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz