25 października 2015

Marzenia to opium dla duszy...

Mówią, że trzeba mieć marzenia. Nie wiem czy trzeba. Wiem tylko, że w marzeniach nie wolno się zatracać! Nie wolno dopuścić do tego, żeby marzenia zastąpiły realne Życie teraz! Nie wolno dopuścić, żeby marzeniami zastępować TERAZ!

Marzenia mają to do siebie, że są planami możliwymi do realizacji w bliższej lub dalszej przyszłości. A przyszłość jest tak niewiadoma, jak mój następny oddech, bliskie spotkanie, kolejny powrót do domu czy z niego kolejne wyjście!
Trzeba się zmierzyć z marzeniami i powiedzieć sobie: Robię teraz, co teraz zrobić powinienem, co jest teraz konieczne, aby utrzymać się w pozycji pionowej, utrzymać się na powierzchni, a kiedy na kolanach, to podnieść się z kolan i dalej!
Teraz zrzucam z siebie balast marzeń i spraw zaległych, co mnie od Życia odrywają. Robię, co trzeba robić, nie planuję za dużo!
Nawet ostatnio złożyłem czy może gdzieś usłyszałem taką rymowankę: JEŚLI CHCESZ BOGA ZDENERWOWAĆ, TO ZACZNIJ SAM PLANOWAĆ!
Zatem oduczam się planów i próbuję znów nauczyć się Żyć! Żyć TERAZ i TUTAJ!
Spokojny niedzielny wieczór, zaraz wyniki wyborów. Jedni będą szaleli, drudzy pewnie zapłaczą, a ile będzie planów na tę przyszłą Polskę; ile będzie planów na to powszechne przyszłe szczęście każdego Polaka!
Prawda natomiast jest taka, że nikt nas nie uszczęśliwi, jeśli sami dla siebie szczęścia nie zbudujemy!
Spokojny niedzielny wieczór, który za chwilę się zmieni w eksplozję komentarzy i politycznych bzdetów!
Nie, nie, to nie jest Życie!
Życie to Ja i Ty, to On, Ona i Ono, każde brane z osobna z bagażem własnych doświadczeń! Żaden naród! Żadne państwo! Żadna jakaś tam unia!
Gdy człowiek pozbywa się marzeń, ubywa mu także pragnień. I wcale przez to nie jest szczególnie nieszczęśliwy. Przeciwnie – znajduje spokój!
Przyjmij spokojnie to, co lata niosą…

Obiecuję zatem sobie, że zamiast emocjonować się tym, jaka będzie jutro Polska, poczytam dzisiaj z Synkiem i porzucamy piłką!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...