17 marca 2017

Głupota ludzka dawniej i dzisiaj...

Będę kontynuował czyszczenie mojego magazynu, zakamarka, rupieciarni… blogowych pomysłów i notatek.
Wszystko to jednak jest tylko walką z ludzką Głupotą, choć wiem też doskonale, że takie pisanie może być również apoteozą Głupoty. Służy przecież poniekąd Głupoty rozpowszechnianiem. Ale czy moja bohaterka może się jeszcze bardziej na tym świecie rozprzestrzenić. Jest przecież, dosłownie, wszędzie, nawet w klasztorach, o czym w dalszej części tego właśnie wpisu.

Czytałem ostatnio w necie trochę o tym i tamtym. O sobie czytałem trochę i natrafiłem na okładkę jednej książki o tym i o tamtym. I na tej okładce książki o tym i o tamtym słowa Santorskiego. Tak, tego Santorskiego ‑ sławnego trenera od sukcesu jednostki. A słowa te to: Prawdziwa książka prawdziwego człowieka.
Toś mi, Santorski, walnął głupotą między oczy, aż ciemno mi się zrobiło i na chwilę oślepłem!
A później pomyślałem, że skoro taki mądrala, oczywistości głosi, jakby lądy odkrywał, to ja też chyba mogę!
Moje książki też są prawdziwe i pisał je prawdziwy człowiek. Każdy, nawet Santorski, może to przecież sprawdzić. Niech tylko kliknie w te właśnie roześmiane twarze 😎😎😎, które akurat tutaj nie są prawdziwe.
Czesław Miłosz, Juliusz Słowacki, Adam Mickiewicz, Graham, Joyce … wszyscy pisarze świata, wszyscy świata poeci byli albo wciąż nadal są, a ci, co się urodzą, będą prawdziwymi ludźmi i jeśli napisali, piszą albo napiszą choćby jedną książkę, to będzie też książka prawdziwa.
No, można założyć, że ja i cała reszta, jesteśmy wymyśleni, nie jesteśmy prawdziwi, a książki, które napisali tacy nieprawdziwi ludzie też są nieprawdziwe (Chociaż tutaj kłóciłbym się, ale pewnie bym przegrał!). Prawdziwy jest tylko autor, o którym mówił Santorski i prawdziwa jest książka, o której ktoś taki mówił!
Jeśli tak, to zmykam do swojego kąta i więcej nie dyskutuję z tym łebskim facetem!
 A teraz z innej beczki, choć o tej samej Głupocie, co ludziom towarzyszy od tysięcy lat.
Wiki...
Cesarz Kaligula prawdopodobnie przeszedł zapalenie mózgu i stał się niezrównoważony. W swoim obłąkaniu postanowił, że hiszpański koń wyścigowy, noszący najpierw miano Porcellus, czyli Prosiaczek (Kaligula zmienił to imię na Incitatus, czyli Chyży), zostanie senatorem i został, jak najbardziej.
Jak pisze Swetoniusz, Incytatus miał prawo do spokoju i odpoczynku. Doszło do tego, że mieszkał w umeblowanym domu i miał swoją służbę. A wszystko po to, aby zaproszeni przez niego goście mogli wygodnie ucztować z koniem senatorem.
Inny pisarz, Kasjusz Dion, donosi, że Incytatusa karmiono „złotym jęczmieniem”. Do tego koń regularnie uczestniczył w ucztach wydawanych przez Kaligulę. Podczas tych imprez wznoszono nawet toasty za zdrowie senatora, który w istocie był koniem.
Kaligula miał w planach uczynić konia konsulem. Do tego, zgodnie z prawem rzymskim, trzeba było być przez określony czas senatorem i posiadać odpowiednie uposażenie, ale uposażenie Incytatusa pozwalało na to, aby myśleć o ewentualnym awansie.
Jednak okrutna śmierć cesarza zniweczyła te plany. A jego następca, Klaudiusz, jak podaje w swojej powieści Graves, sprowadził życie rumaka do czysto końskiego poziomu. Pozbawił konia stajni o ścianach pokrytych freskami. Pozbawił okryć ozdobnych. Pozbawił też służby. Odtąd Incytatus musiał zadowolić się racją konia kawaleryjskiego. To z kolei sprawiło, że koń stał się ubogi i zgodnie z prawem rzymskim nie mógł być członkiem senatu. I awans na konsula z tej to przyczyny stał się niemożliwy.
Zatem okrutny Klaudiusz na trzy lata przed ewentualnym awansem złamał tak pięknie zapowiadającą i rozwijającą się karierę polityczną konia. 
Kto był głupi? Kaligula czy Klaudiusz? A może Incytatus? 
Kto był mądry? Kaligula czy Klaudiusz? A może Incytatus?  
Kaligula był chory (I szkoda człowieka), ale co z mnichami z klasztoru franciszkańskiego w Cochabambie w Boliwii? Franciszkanie stamtąd, w tym, a jak, jeden Polak, zrobili z psa zakonnika. Ubrali psiaka w habit zakonny i z takim bratem Wąsikiem, hejda, do Internetu, żeby robić furorę, np. w ilość odsłon, bo chyba nie po to, żeby powołań zakonnych Franciszkowi przysporzyć.
Czy bracia franciszkanie też niedawno przeżyli zapalenie mózgu, jak swego czasu cesarz?
A może i Kaligula i braciszkowie to tylko kolejni wybrani piewcy ludzkiej Głupoty!?
Przecież Wąsik i Incytatus to właśnie jej ofiary!
 Znacie to pewnie, ale powtórzmy: Co jest największym osiągnięciem Szatana we współczesnym świecie?
Udało mu się wmówić większości ludziom, że nie istnieje!
Jemu, w przeciwieństwie do niektórych zakonników, wcale nie zależy na jakimkolwiek rozgłosie!

I to jest dopiero Mądrość! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...