15 marca 2017

OTO JA, Prawdziwy (II)

Poniżej uzupełniony i poprawiony wstęp.
Oto ja, Prawdziwy gnostyk i heretyk, święty i grzesznik, rozpustnik i asceta, chodzącą prawdomówność i kłamca okrutny, ciemny charakter ludzki odziany w blask słońca, przyjaciel i wróg, trzeźwy i alkoholik, wesoły i ponury, gaduła i milczek, tajemniczy i papla, czuły i brutalny, zabawny i poważny…, ale Prawdziwy!
Oto ja, Prawdziwy, fizycznie w jednym kawałku, wewnętrznie rozdarty między Niebem a Ziemią, rozbijany przez Świat, składany wciąż przez Niebo…, ale Prawdziwy!
Oto ja, Prawdziwy, ciągle szukający, a zatem ciągle w drodze…, ale Prawdziwy!
 
Szkoda, że tak krótko
Odwiedził mnie był mój Syn.
Jak dobrze mieć przy sobie choć część najbliższej rodziny, tak na odległość ręki!
Pogadaliśmy sobie, chodziliśmy po mieście, udało się nam dwa razy wyjść na dłuższy spacer – takie chodzenie tylko dla siebie i dla chodzenia!
Super!
Naprawdę super!
Szkoda, że tak krótko!
Anglia mu jednak nie leży. Jak tu brudno! Raz stwierdził.
To fakt, czysto tu nie jest, jak w innych większych miastach, nie tylko w Anglii czy Francji, ale na całym świecie.
Ci, co tutaj mieszkają przyzwyczaili się już i dobrze udają, że nie widzą tego, co dla wszystkich widoczne jest gołym okiem. Czasami tak jest lepiej. To pomaga wytrwać tutaj czas jakiś i później szybciej można to zapomnieć.
Natomiast ci, którzy tutaj przyjeżdżają na chwilę, są obiektywni i rzeczy nazywają po imieniu.
Po tej wizycie Syna zachciało mi się wracać do Polski, do Rodziny, Przyjaciół, Znajomych, do żywych i umarłych, do tamtej codzienności, która wolniej płynie; do kraju, gdzie jeszcze zima potrafi być zimą, wiosna wiosną, lato latem, a jesień jesienią.
Właśnie wizyta Syna sprawiła, że wyznaczyłem sobie konkretną datę wyjazdu stąd do Polski.
Niech nikt nie pyta: Kiedy?
Jak dożyję, to będę! Na pewno nie jutro i jeszcze nie pojutrze.
Zacząłem jednak na dobre dni tutaj odliczać i w kalendarzu zaznaczam, ile ich jeszcze zostało!

Głupota ma się dobrze
Zmieniają się nazwy blogów. Zmieniają się ich opisy. Znikają z mapy państwa. Giną w czasie narody.
Tylko Głupota ludzka zdaje się trwać niezmienna i jakby ponadczasowa, czyli uniwersalna!

!!!
Ludzie, którzy pragną wszystkich uszczęśliwić, nie wiedzą, że nie istnieją i to ich chroni przed sznurem!

Mój jest ten kawałek…
Chyba już to pisałem. Napiszę więc jeszcze raz.
Znajomy mi kiedyś powiedział, że skoro sam rezygnuję z pracy w szkole, to najwidoczniej nie byłem belfrem z powołania.
Od razu też zaznaczył, że moim powołaniem jest być wodzem gminy gdzieś na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
Tylko gdzie w takim myśleniu jest mój kawałek podłogi, gdzie ja decyduję o tym, kim jestem i kim chcę być?
Tak wielu pisze scenariusz dla mnie, na bliższą i dalszą przyszłość.
Nikt jednak nie zapytał, co ja robić chcę!

Ciąg dalszy…
Jakby ciąg dalszy tego, co było powyżej.
Jeśli człowiek robi coś w życiu, co naprawdę lubi, ale wciąż coś wypada, wciąż coś nie wychodzi.
Co wtedy robić? Co robić?
Na pewno nie wątpić w siebie! Nawet gdy cały świat wątpi, nie wolno w siebie wątpić!
Czasami, a może nawet zawsze, jest tak, że wygrywając przed światem, wygrywając w oczach ludzi, wygrywając dla ludzi, przegrywasz siebie i tych, których kochasz!
Czasami, a może nawet zawsze, jest tak, że przegrywając przed światem, przegrywając w odczuciu ludzi, przegrywając z ludźmi, wygrywasz siebie i świat!
Lepiej robić, co lubisz, nawet w pustkę, dla siebie, niż miałbyś sprzedać siebie za chwilę wątpliwego sukcesu.

Trzymajcie się ciepło!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...