Poniżej
uzupełniony i poprawiony wstęp.
Oto
ja, Prawdziwy gnostyk i heretyk, święty i grzesznik, rozpustnik i asceta,
chodzącą prawdomówność i kłamca okrutny, ciemny charakter ludzki odziany w
blask słońca, przyjaciel i wróg, trzeźwy i alkoholik, wesoły i ponury, gaduła i
milczek, tajemniczy i papla, czuły i brutalny, zabawny i poważny…, ale
Prawdziwy!
Oto
ja, Prawdziwy, fizycznie w jednym kawałku, wewnętrznie rozdarty między Niebem a
Ziemią, rozbijany przez Świat, składany wciąż przez Niebo…, ale Prawdziwy!
Oto
ja, Prawdziwy, ciągle szukający, a zatem ciągle w drodze…, ale Prawdziwy!
Szkoda, że tak krótko
Odwiedził mnie był mój Syn.
Jak dobrze mieć przy sobie choć część
najbliższej rodziny, tak na odległość ręki!
Pogadaliśmy sobie, chodziliśmy po
mieście, udało się nam dwa razy wyjść na dłuższy spacer – takie chodzenie tylko
dla siebie i dla chodzenia!
Super!
Naprawdę super!
Szkoda, że tak krótko!
Anglia mu jednak nie leży. Jak tu brudno! Raz stwierdził.
To fakt, czysto tu nie jest, jak w
innych większych miastach, nie tylko w Anglii czy Francji, ale na całym
świecie.
Ci, co tutaj mieszkają przyzwyczaili
się już i dobrze udają, że nie widzą tego, co dla wszystkich widoczne jest
gołym okiem. Czasami tak jest lepiej. To pomaga wytrwać tutaj czas jakiś i później
szybciej można to zapomnieć.
Natomiast ci, którzy tutaj przyjeżdżają
na chwilę, są obiektywni i rzeczy nazywają po imieniu.
Po tej wizycie Syna zachciało mi się
wracać do Polski, do Rodziny, Przyjaciół, Znajomych, do żywych i umarłych, do
tamtej codzienności, która wolniej płynie; do kraju, gdzie jeszcze zima potrafi
być zimą, wiosna wiosną, lato latem, a jesień jesienią.
Właśnie wizyta Syna sprawiła, że
wyznaczyłem sobie konkretną datę wyjazdu stąd do Polski.
Niech nikt nie pyta: Kiedy?
Jak dożyję, to będę! Na pewno nie jutro
i jeszcze nie pojutrze.
Zacząłem
jednak na dobre dni tutaj odliczać i w kalendarzu zaznaczam, ile ich jeszcze
zostało!
Głupota ma się dobrze
Zmieniają
się nazwy blogów. Zmieniają się ich opisy. Znikają z mapy państwa. Giną w
czasie narody.
Tylko
Głupota ludzka zdaje się trwać niezmienna i jakby ponadczasowa, czyli
uniwersalna!
!!!
Ludzie,
którzy pragną wszystkich uszczęśliwić, nie wiedzą, że nie istnieją i to ich
chroni przed sznurem!
Mój
jest ten kawałek…
Chyba już to pisałem. Napiszę więc jeszcze raz.
Znajomy mi kiedyś powiedział, że skoro sam rezygnuję z pracy
w szkole, to najwidoczniej nie byłem belfrem z powołania.
Od razu też zaznaczył, że moim powołaniem jest być wodzem
gminy gdzieś na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
Tylko gdzie w takim myśleniu
jest mój kawałek podłogi, gdzie ja decyduję o tym, kim jestem i kim chcę być?
Tak wielu pisze scenariusz dla
mnie, na bliższą i dalszą przyszłość.
Nikt jednak nie zapytał, co ja
robić chcę!
Ciąg
dalszy…
Jakby ciąg dalszy tego, co było powyżej.
Jeśli człowiek robi coś w życiu, co naprawdę lubi, ale wciąż
coś wypada, wciąż coś nie wychodzi.
Co
wtedy robić? Co robić?
Na
pewno nie wątpić w siebie! Nawet gdy cały świat wątpi, nie wolno w siebie
wątpić!
Czasami, a może nawet zawsze, jest tak, że wygrywając przed światem,
wygrywając w oczach ludzi, wygrywając dla ludzi, przegrywasz siebie i tych,
których kochasz!
Czasami, a może nawet zawsze, jest tak, że przegrywając przed światem,
przegrywając w odczuciu ludzi, przegrywając z ludźmi, wygrywasz siebie i świat!
Lepiej
robić, co lubisz, nawet w pustkę, dla siebie, niż miałbyś sprzedać siebie za
chwilę wątpliwego sukcesu.
Trzymajcie się ciepło!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz