21 marca 2017

Wybieram wiarę nie katechizm...

Jasne, że strasznie mnie ponosi, gdy czytam na przykład Katechizm Kk. A przecież niezachwianie wierzyłem w to jako dziecko. Recytowałem codziennie nakazane modlitwy i starałem się bardzo, żeby nakazów nie łamać.
Dorosłym nawet nie przychodzi do głowy, jak cierpią dzieciaki, którym czasami przyjedzie złamać nakazy religii!
 Chrystus po zmartwychwstaniu przebywał z uczniami i wstąpił do Chwały Ojca. Chwała ta zakrywa Go przed oczami świata.

Ale przecież Chrystus ukazuje się ciągle, np. Faustynie Kowalskiej i innym błogosławiony cz świętym i Kościół tego nie neguje. Szczyci się tym i chwali. I dobrze, bo jest czym. Jednak ci błogosławieni czy święci należeli do świata.
Tymczasem w Katechizmie jest jakaś chwała, która rzekomo Chrystusa przed światem ma zakrywać.
Nie rozumiem. I nie chcę!
Już wcześnie jw. Katechizmie stwierdzono, że Chrystus pokonał Szatana. Jakby jednak zapomniano wtedy dodać, że częściowo, ponieważ jak rozumieć te słowa: Pełny tryumf Królestwa Chrystusa ma nastąpić po ostatecznym ataku sił zła.
Ja rozumiem to tak, że wtedy nie było pełnego tryumfu. To coś na podobieństwo bitwy pod Grunwaldem?
Kościół oznacza „zgromadzenie”. Odnosi się do tych, których Słowo Boże wzywa do stanowienia Ludu Bożego i którzy karmieni Ciałem Chrystusa w sakramencie Eucharystii sami stają się Ciałem Chrystusa.
Całkiem ładnie. Tylko co z rozwodnikami, którzy bardzo pragną przyjmować Chrystusa w sakramencie Eucharystii, a Kościół im na to nie pozwala?
Czy sakrament Chrztu, przez który stajemy się członkami Kościoła Chrystusa jest nieważny, gdy temu czy tej małżeństwo nie wyjdzie?
Zatem w Kościele, jak u siebie czuje się kat rodziny, a kobieta, która od kata swojego uciekła, nie jest już w kościele, który jest zgromadzeniem…?
Kościół ma swoje korzenie już w Starym Testamencie, a fundament to słowa Chrystusa i Jego śmierć, i zmartwychwstanie.
Ja bym tu jeszcze dalej poszedł i powiedziałbym, że ma swoje korzenie w wierzeniach sprzed Biblii, gdy człowiek nie wiedział, że jest nagi. to spostrzeżenie nagości, to bardzo ciekawy temat, bo mówi na przykład o tym, ze Słowo się ciągle JEST!
Kościół jest widzialny i duchowy, społecznością hierarchiczną. Mistycznym Ciałem – Ciałem Chrystusa, jeden – zbudowany z pierwiastka ludzkiego i boskiego.
A co z Królestwem Chrystusa, które nie jest z tego świata? Ono jest też z ludzkiego pierwiastka utkane?
Członkiem Kościoła stajemy się przez wiarę i chrzest.
I znów tutaj rozwodnicy kłaniają się nisko. Są ludźmi ochrzczonymi, należą do Ciała Chrystusa. Często głęboko wierzą, ale z Kościoła won?!
Albo nie won! Za mocno! Możecie przyjść do Kościoła, dać na tace, pokajać się i patrzeć, jak inni w pełni uczestniczą w swojej Eucharystii.
Z jednej strony Kościół jest Ciałem Chrystusa, z drugiej Oblubienicą Chrystusa. Uczynił z Niego Matkę rodzącą dzieci Boga.
Takie stwierdzenia naprawdę krew mi strasznie burzą. Gdy myślę o purpuratach opływających w luksusy, gdy myślę o bezdomnych wznoszących modlitwy do Nieba, gdy myślę o wdowim groszu, synu marnotrawnym, to mi coś strasznie nie gra w takim właśnie gadaniu.
Kościół jest powszechny, bo między innymi zarządza całością środków zbawienia.
Straszna buta i pycha bije z takich słów. Nie ma w nich miejsca na to, że macie być sługami.
Dopuszcza się, że istnieją ludzie, którzy nie ze swojej winy nie znają Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła.
Pierwszy raz słyszę o ewangelii Kościoła. O Ewangelii Chrystusa rozmyślam nieustannie. Śmieszy mnie stwierdzenie, że Kościół dopuszcza, że istnieją ludzie… itd. Przecież to żadna nowina, nieznajomość Ewangelii, zwłaszcza u katolików, którzy bardziej wierzą w Katechizm niż w Biblię. I co kościół robi, żeby ten stan rzeczy zmienić?
Posiadają jednak objawioną przez Boga prawdę i wolę, w ich sumieniu, może [to] dać im zbawienie.
Każdy normalnie wierzący człowiek wie, żeby kierować się tylko prawdą odzywającą się w nim, a której to prawdy nijak nazwać nie może.
Dla dobra dusz papież sprawuje władzę najwyższą, pełną, bezpośrednią, powszechną…
No i kolejny pośrednik między Niebem a Ziemią! Zarządca dusz ludzkich, w tym mojej biednej duszy. W swoich salonach wie lepiej, co mówi Chrystus do mnie, leżącego w rynsztoku grzechu, szukającego światła.
Biskupi są ustanowieni przez Ducha św., są następcami apostołów.
Judasz, swego czasu, też był apostołem. W Biblii raczej nie znajdę potwierdzenia tego, że Duch Święty zajął się sprawą biskupów i tak ich w moim świecie, w którym rządzi Szatan, całkiem dobrze ustawił.
To chyba znowu przesada!
Przy pomocy kapłanów lub diakonów mają obowiązek nauczać prawdziwej wiary.
I jeszcze do tego mogą wykręcić się sianem, żeby do ludzi wychodzić, bo mają do tego innych.
Złośliwość przeze mnie przemawia? Nie! to jest czysta złość, do której mnie doprowadza to katechizmowe pisanie.
Świeccy są wezwani do apostołowania w świecie i pośród spraw świata.
Papież najwyższym zarządcą dusz ludzkich, biskupi następcami apostołów, kapłani lub diakoni pomocnikami następców apostołów, a świeccy wezwani do apostołowania w świecie i pośród spraw świata.
To czym i czego sprawami zajmują się ci nieświeccy?
No i jeszcze zapytam: Apostołowie byli świeccy czy może nieświeccy?

Kończę pięknym dogmatem, bo mnie zaraz szlag trafi.

Albo nie, wniebowzięcie zostawiamy na potem!
Mamy czas, nikt nie goni!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...