5 marca 2017

"Kurwy" polskiej mi żal!

Fajne, ale nie moje!
Była ciężkim kalibrem, była siłą miażdżącą, była nawałnicą, była żywiołem słownym, była niemalże tabu, była przeklęta i święta, była bramą półświatka, była przepustką, szlabanem, była okrutna w swej wadze, raziła niczym piorun, a stała się przecinkiem, przerywnikiem, spójnikiem… I chociaż pełno jej teraz, to przecież wcale jej nie ma!
Poczciwiej starej polskiej „kurwy” naprawdę mi żal!
Już się napisało, że wulgaryzm to brak (umowny) kultury języka, ubóstwo leksykalne lub jakiś ryt pozostawiony przez wychowanie, środowisko… Na pewno nie bluźnierstwo, na pewno nie przekleństwo i, moim skromnym zdaniem, na pewno nie grzech.
Ale tu muszę przyznać, że stara polska „kurwa” miała w sobie coś z magii, z której maggi kiepskiej jakości zrobili użytkownicy języka.
Kurwa, to słownikowo wulgarne określenie prostytutki, kobiety prowadzącej rozwiązły tryb życia (nie mylić z tą pierwszą), w przenośni to pogardliwe określenie kobiety albo i o mężczyźnie postępującym podle i niemoralnie, o tzw. łajdaku, nikczemniku, no i tym, który swe ciało sprzedaje, np. innym mężczyznom.
Tym była polska „kurwa” jeszcze nie tak dawno, a dzisiaj jest wykrzyknikiem, przerywnikiem w zdaniu i jakże naukowo zabrzmi – partykułą! Podkreślającą wyraz przed nią postępujący.
Odmienia się jako rzeczownik przez przypadki i liczby i pewnie wszyscy odetchną, gdy zrezygnuję z odmiany!
Do języka polskiego została zapożyczona. Jest tak zwaną pożyczką kentumową. W początkach swojego istnienia mogła po prostu znaczyć dojrzałą, dorosłą kobietę. Według jednego z badaczy w języku polskim została zapisana w XV wieku w kodeksach prawnych: gdyby mać jego kurwą mianował, w takąż winę skazujemy ji być upadłym i takie wyrażenie często używane w rotach sądowych: kurwie macierze syn, i podpowiedź badaczy, żeby kurwie interpretować jako D. lp., a nie jako przymiotnik.
W XVI wieku „kurwa” jest zwykłą nazwą zawodowej prostytutki z licznymi derywatami. To ostatnie świadczy o dużej popularności, ale czy prostytutki, czy wulgaryzmu, nie zdradzę.
Nie będę też wymieniał przykładów użycia, ale na jeden się skuszę, ponieważ bardzo mi się podoba, a przy tym, tak twierdzę, jest bardzo poetycki.
Wie (ciekawe kto?), jako wstają i zachodzą zorze.

No, to już wiadomo, skąd się wzięła i co ongiś znaczyła. Ludzie w moim wieku i trochę starsi wiedzą, jakim wulgaryzmem była w czasach PRL-u. Teraz z tej sławy pozostały strzępy, a dobra stara polska „kurwa” stała się dzisiaj tak powszechna, tak powszednia, że jak chleb nasz powszedni praktycznie jest niezauważana.
Wiadomo jednak wszystkim, że ziemska sława przemija, jak życie ludzie przemija, jak przemijają narody i w sumie zostawmy szaty, po co je rwać bez potrzeby. Być może za lat dwieście „kurwa” będzie czymś na kształt miłosnego wyznania albo westchnieniem kochanków.
Nie wiem, jak się tam losy potoczą starej polskiej „kurwy”, co dzisiaj za przecinek robi w kiepskich dyskusjach. Mnie jednak trochę żal tych czasów, kiedy samo o niej myślenie uważano za grzech.
Ale wtedy w Polsce, nie tylko dzieciaki, ale i dorośli mieli czego się bać.
A teraz?
Nie! Nie napiszę, że teraz w Polsce to wolność i swoboda…
Myślę, że dzisiaj w Polsce ludzie boją się całkiem bardzo, ale to bardzo boją się wyrażać głośno to, co myślą.
Przypomniało mi się coś i napiszę, co myślę.
Pisałem już wiele razy, że lubię mądrych ludzi (to też kwestia umowy, ale ja lubię i już) i bardzo lubię ludzi, którzy mówią, co myślą, nie grają itd.
Wiecie, nie tak wcale dawno zmarł Józef Oleksy. Ten łysy facet z lewicy, co to premierem był!
Po śmierci Józefa Oleksego przeczytałem z nim wywiad, który przeprowadził Robert Mazurek. Wiadomo, że Oleksy to niedoszły ksiądz, jak Jaruzelski ze swoją katolicką edukacją. Wiadomo też w czasie przeprowadzania wywiadu Oleksy był już poważnie chory. W takich chwilach ludzie raczej mają w głębokim poważaniu polityczność wypowiedzi itp. bzdety. Zresztą, Oleksy zawsze wydawał mi się szczerym facetem, jakich dzisiaj w polskiej polityce ze świecą w letnie południe szukać! W pewnym momencie autor wywiadu zapytał o transcendencję według Oleksego.
Wiadomo, niedoszły ksiądz, katolickie wychowanie. Musi coś na ten temat powiedzieć i to nietuzinkowego. Józef Oleksy tymczasem na to pytanie odpowiedział pewną znaną sobie historią z życia kleru: Kiedy jednego z kardynałów z tzw. papieskiej ósemki zapytano czy wierzy w Boga, odpowiedział mniej więcej tak: Jesteśmy na ziemi w transcendencji. Przychodzimy z nieskończoności i zmierzamy ku niej.

A ja zapytam teraz wszystkich prawicowców w Polsce: I co z tego, że ktoś należał do PZPR? Cóż to oznacza?
Potocznie, że był zły?
Mam w dupie potoczne myślenie!

Tak samo z wulgaryzmami.
Potocznie są, kurwa, złe,
ale kto to, do chuja, potrafi uzasadnić?
Jeśli się tego nie zrobi,
to po co pierdolić, że są?

Znów nie moje!

I tak ze wszystkim, co złe; i wszystkim, co dobre!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...