Fajne, ale nie moje! |
Była ciężkim kalibrem, była siłą miażdżącą, była nawałnicą,
była żywiołem słownym, była niemalże tabu, była przeklęta i święta, była bramą
półświatka, była przepustką, szlabanem, była okrutna w swej wadze, raziła
niczym piorun, a stała się przecinkiem, przerywnikiem, spójnikiem… I chociaż
pełno jej teraz, to przecież wcale jej nie ma!
Poczciwiej starej polskiej „kurwy” naprawdę mi żal!
Już się napisało, że wulgaryzm to brak (umowny) kultury
języka, ubóstwo leksykalne lub jakiś ryt pozostawiony przez wychowanie,
środowisko… Na pewno nie bluźnierstwo, na pewno nie przekleństwo i, moim
skromnym zdaniem, na pewno nie grzech.
Ale tu muszę przyznać, że stara polska „kurwa” miała w sobie
coś z magii, z której maggi kiepskiej
jakości zrobili użytkownicy języka.
Kurwa, to słownikowo wulgarne określenie prostytutki,
kobiety prowadzącej rozwiązły tryb życia (nie mylić z tą pierwszą), w przenośni
to pogardliwe określenie kobiety albo i o mężczyźnie postępującym podle i
niemoralnie, o tzw. łajdaku, nikczemniku, no i tym, który swe ciało sprzedaje,
np. innym mężczyznom.
Tym była polska „kurwa” jeszcze nie tak dawno, a dzisiaj
jest wykrzyknikiem, przerywnikiem w zdaniu i jakże naukowo zabrzmi – partykułą!
Podkreślającą wyraz przed nią postępujący.
Odmienia się jako rzeczownik przez przypadki i liczby i
pewnie wszyscy odetchną, gdy zrezygnuję z odmiany!
Do języka polskiego została zapożyczona. Jest tak zwaną
pożyczką kentumową. W początkach swojego istnienia mogła po prostu znaczyć dojrzałą, dorosłą kobietę. Według
jednego z badaczy w języku polskim została zapisana w XV wieku w kodeksach
prawnych: gdyby mać jego kurwą mianował, w takąż winę skazujemy ji być upadłym
i takie wyrażenie często używane w rotach sądowych: kurwie macierze syn, i podpowiedź badaczy, żeby kurwie
interpretować jako D. lp., a nie jako przymiotnik.
W XVI wieku „kurwa” jest zwykłą nazwą zawodowej prostytutki
z licznymi derywatami. To ostatnie świadczy o dużej popularności, ale czy
prostytutki, czy wulgaryzmu, nie zdradzę.
Nie będę też wymieniał przykładów użycia, ale na jeden się
skuszę, ponieważ bardzo mi się podoba, a przy tym, tak twierdzę, jest bardzo
poetycki.
Wie (ciekawe kto?), jako wstają i zachodzą zorze.
No, to już wiadomo, skąd się wzięła i co ongiś znaczyła.
Ludzie w moim wieku i trochę starsi wiedzą, jakim wulgaryzmem była w czasach
PRL-u. Teraz z tej sławy pozostały strzępy, a dobra stara polska „kurwa” stała
się dzisiaj tak powszechna, tak powszednia, że jak chleb nasz powszedni
praktycznie jest niezauważana.
Wiadomo jednak wszystkim, że ziemska sława przemija, jak
życie ludzie przemija, jak przemijają narody i w sumie zostawmy szaty, po co je
rwać bez potrzeby. Być może za lat dwieście „kurwa” będzie czymś na kształt
miłosnego wyznania albo westchnieniem kochanków.
Nie wiem, jak się tam losy potoczą starej polskiej „kurwy”,
co dzisiaj za przecinek robi w kiepskich dyskusjach. Mnie jednak trochę żal
tych czasów, kiedy samo o niej myślenie uważano za grzech.
Ale wtedy w Polsce, nie tylko dzieciaki, ale i dorośli mieli
czego się bać.
A teraz?
Nie! Nie
napiszę, że teraz w Polsce to wolność i swoboda…
Myślę, że dzisiaj w Polsce ludzie boją się całkiem bardzo, ale
to bardzo boją się wyrażać głośno to, co myślą.
Przypomniało mi się coś i napiszę, co myślę.
Pisałem już wiele razy, że lubię mądrych ludzi (to też
kwestia umowy, ale ja lubię i już) i bardzo lubię ludzi, którzy mówią, co
myślą, nie grają itd.
Wiecie, nie tak wcale dawno zmarł Józef Oleksy. Ten łysy
facet z lewicy, co to premierem był!
Po śmierci Józefa Oleksego przeczytałem z nim wywiad, który
przeprowadził Robert Mazurek. Wiadomo, że Oleksy to niedoszły ksiądz, jak
Jaruzelski ze swoją katolicką edukacją. Wiadomo też w czasie przeprowadzania
wywiadu Oleksy był już poważnie chory. W takich chwilach ludzie raczej mają w
głębokim poważaniu polityczność wypowiedzi itp. bzdety. Zresztą, Oleksy zawsze
wydawał mi się szczerym facetem, jakich dzisiaj w polskiej polityce ze świecą w
letnie południe szukać! W pewnym momencie autor wywiadu zapytał o
transcendencję według Oleksego.
Wiadomo, niedoszły ksiądz, katolickie wychowanie. Musi coś
na ten temat powiedzieć i to nietuzinkowego. Józef Oleksy tymczasem na to
pytanie odpowiedział pewną znaną sobie historią z życia kleru: Kiedy jednego z kardynałów z tzw.
papieskiej ósemki zapytano czy wierzy w Boga, odpowiedział mniej więcej tak: Jesteśmy na ziemi w transcendencji.
Przychodzimy z nieskończoności i zmierzamy ku niej.
A ja zapytam teraz wszystkich prawicowców w Polsce: I co z
tego, że ktoś należał do PZPR? Cóż to oznacza?
Potocznie, że był zły?
Mam w dupie
potoczne myślenie!
Tak samo z wulgaryzmami.
Potocznie są,
kurwa, złe,
ale kto to,
do chuja, potrafi uzasadnić?
Jeśli się
tego nie zrobi,
to po co
pierdolić, że są?
I tak ze wszystkim, co złe; i wszystkim, co dobre!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz