18 marca 2017

Pieprzona Mamona, czyli...

Nie moje
Pieprzona kasa, czyli OTO JA... (IV)
Wstydzę się przed sobą i światem, że myśli o pieniądzach tak bardzo zdominowały w tej chwili moje myślenie.
Tutaj jednak nie sposób oderwać siebie granatem od rzeczywistości, w której  się właśnie znajduję. A jestem w takiej krainie, gdzie niepodzielnie rządzi mamona, mamona jest bożkiem i wyznacznikiem życia.

 Nie bójcie się, nie lękajcie!
Gdyby mi ktoś powiedział, że za to moje pisanie, za moje pochylanie się nad ludzką Głupotą, a więc i swoją Głupotą; za moje codzienne walenie marzeniami i głową w mur nieustannych porażek; za to, że nie potrafię przestać być marzycielem... będzie mi ktoś taki płacił...za każdą odsłonę na blogu zapłaci mi jedną złotówkę, jednego funta, jednego dolara, jednego jena, rupię czy jeszcze tam czegoś jednego lub jedną.
To wcale by nie znaczyły, że już byłbym bogaty, ale dach nad głową i suchy chleb powszedni miałbym już zapewnione i mógłbym żyć chwilą.
Kiedyś w końcu się uda!
Nie bójcie się o portfele.
Od mojego pisania Wasze portfele nie schudną!
Od moich marzeń o tym, żeby żyć jak pisarz i na pisaniu zarabiać, też nie zbiedniejecie!
Bezpiecznie czytajcie bloga i niech się dzieją odsłony, bo przecież w każdej chwili może ktoś taki się zjawić!!!
A póki co jest tak – w zawodzie aktora często trzeba czekać na kolejną rolę. Można mnie więc porównać z aktorem na scenie życia. Czekam na swoją koleją rolę do odegrania. Dlatego nie ciskam się ani płaczę, nie żalę i nie narzekam.
Mam tylko cichą nadzieję na jakiś szybki angaż!
 
Nie moje 
Gubię się, jak cholera…
Spróbujmy razem odnaleźć logikę i sens w niektórych fragmentach katechizmu Kk. Wynotowałem sobie takie oto fragmenty o osobie Jezusa i co z tego wychodzi.
Imię Jezus znaczy „Bóg, który zbawia” albowiem zbawi lud swój od jego grzechów” (Mt. 1,21.
U Mateusza pod tym adresem jest właśnie taki cytat, ale z niego wcale a wcale to nie wynika znaczenie imienia Jezus. Tam tylko anioł Pański mówi we śnie do Józefa o narodzinach Dziecięcia z Ducha Świętego poczętego. Jest mowa o tym, że nadadzą dziecięciu imię Jezus i że zbawi On…j.w.
Nie ma absolutnie stwierdzenia, że imię Jezus, znaczy to, co w katechizmie…
Jezus to hebrajskie imię Joszua. Takie samo imię nosił następca Mojżesz Jozue. W tradycji polskiej brzmi ono inaczej ze względu na wyjątkowość i szacunek, ale po hebrajsku brzmi jednakowo. Autor księgi Mądrość Syracha też nosił imię Jezus. Z tego samego, co poprzednio powodu, nazywa się ją od imienia ojca autora, a nie samego autora.
A zatem imię Jezus w tradycji hebrajskiej to imię powszechne i nie nadzwyczajne! A jego znaczenie to – Jahwe jest zbawieniem!
A o tytule „Pan” w katechizmie napisano, że oznacza władzę boską.
To trochę naciągane i wygląda tak, jak wszystko, co dotyczy Boga, trzeba koniecznie wytłumaczyć na ludzki sposób. A przecież nawet głupi powinien o tym wiedzieć, że ludzkim językiem nie wytłumaczy się Boga!
Napisano jeszcze w tym katechizmie tak: Jezus nie jest człowiekiem jak wszyscy inni ludzie..., czyli Słowem i odbiciem istoty Ojca, Jednorodnym Synem Ojca.
A my nie jesteśmy obrazem Boga?
Coś mi tu nie gra!
I dalej: Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem [przecież wyżej napisano, że nie jest człowiekiem, jak wszyscy. Dlaczego ludzie nie ziemi mają nie być prawdziwymi ludźmi?] przez jedność osoby Boskiej. W ten sposób jest jedynym pośrednikiem między Bogiem i ludźmi.
Kościół uwielbia mnożyć pośredników!
Po co Jezus pośrednik, skoro Trójca to jedność!?
I dalej napisano: Jezus ma dwie natury, czyli boską i ludzką [A my nie mamy dwóch?] nie pomieszane, lecz zjednoczone w jednej Osobie Syna Bożego.
Jezus posiada wolę i rozum ludzki.
Jezus posiada, jak my wolę i rozum ludzki, ale jak my nie jest, a my nie jesteśmy jak On.
Z tego katechizmowego pisania i myślenia wychodzi, że coś tam jest i zarazem tego czegoś nie ma,
Ale tak to już jest, gdy chcemy na ludzki sposób koniecznie wyjaśnić to, czego wyjaśnić się nie da!
Z drugiej strony to fakt, że im bardziej ludziom namieszamy w głowach, tym bardziej poczują się zagubieni i będą bali się dać drapaka, np. katolickiego. 

Do następnego…!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...