23 marca 2017

Nowe doświadczenie

Nawet na chwilę nie zapominam o tym, że snuję do końca swoje rozważania nad Katechizmem Kk. I dzisiaj będzie tego ciąg dalszy. Musze jednak dzielić się z Wami swoimi emigracyjnymi spostrzeżeniami i doświadczeniami.
Dzisiaj, któryś raz z kolei, dotarło do mnie, że jeśli ktoś zaplanował sobie, że przyjeżdża do Anglii po to, aby pracować pięć dni w tygodniu po 8 godzin dziennie, a przy tym chce nauczyć się języka i poznać ten kraj, to lepiej żeby się tutaj wcale nie wybierał, ponieważ na kogoś takiego nie ma tutaj zapotrzebowania.
Praca po 12 godzin na dobę, często w weekendy i zmiany, na które Anglicy się raczej nie piszą, a jeśli już to za odpowiednia stawkę.

Jeśli natomiast idzie o obcokrajowców, to wymaga się od nich tego wszystkiego, czego Anglicy się nie podejmują, czyli tego, o czym wcześniej napisałem i w dodatku za najniższą płacę w tym kraju.
Zatem jeśli ktoś planuje, że przyjeżdża tutaj tylko pracować i mieć trochę czasu na odpoczynek, to może tutaj znaleźć swój raj. Nie musi nawet znać języka.
Rozwinę to jeszcze, a teraz wracam do porzuconych rozważań nad Katechizmem Kk i dogmat o wniebowzięciu NMP.
W Katechizmie czytamy: Maria została wzięta z duszą i ciałem do nieba „zakończywszy swe przebywanie na ziemi”.
Dogmat ten wprowadzono 1 listopada 1950 roku. Ogłosił go papież Pius XII takim i oto słowy: Na chwałę Wszechmocnego Boga, który specjalną łaskawością obdarzył Dziewicę Maryję, ku czci Syna Jego, nieśmiertelnego Króla wieków oraz Zwycięzcy grzechu i śmierci, dla powiększenia chwały jego Błogosławionej Matki, ku niewypowiedzianej radości całego Kościoła powagą Pana Naszego Jezusa Chrystusa, Świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, oświadczamy i określamy jako dogmat prawdę przez Boga objawioną, że Niepokalana Bogarodzica zawsze Dziewica Maryja, po dopełnieniu życia ziemskiego z ciałem i duszą została wzięta do nieba...
Nie wiem, komu Bóg to objawił, gdyż w słowach papieża o objawieniu takim mowa.
Nie wiem, dlaczego papież powołuje się na powagę apostołów czy swoją, skoro wcześniej powołał się na powagę Zbawiciela?
I jeszcze wyjaśnienia, które można przeczytać przy tej okazji.
Jak ten dogmat rozumieć?
Jeśli Maryja zmarła, to przed wniebowzięciem dostąpiła zmartwychwstania i wydarzenia te musiały nastąpić w krótkich odstępach czasu.
Jeśli natomiast  nie umarła, to wniebowzięcie zostało dokonane w momencie zakończenia jej doczesnego życia. Wtedy nie można mówić o śmierci, tylko o zaśnięciu.
Ostatecznie – jak to tłumaczą przedstawiciele Kk – nawet w przypadku śmierci, ciało Maryi nie mogło ulec rozkładowi i to już wyróżnia tę śmierć od zgonu wszystkich ludzi, dlatego taką śmierć można nazwać „zaśnięciem”.
A teraz ode mnie. Znam opisywane przypadki świętych, których ciała po ich fizycznej śmierci nie uległy rozkładowi. Tak jest prawdopodobnie z ciałem ojca Pio. A jeśli tak, to powyższe tłumaczenie, że zgon Maryi różni się od zgonu wszystkich innych ludzi, mija się z prawdą.
Pismo święte nie wspomina nic o takim wydarzeniu. To, co wiemy o życiu matki Chrystusa po jego śmierci, to tylko tradycja. I według tej tradycji Maria miała żyć po śmierci Chrystusa od 15 do 20 lat. Święty Grzegorz z Tours żyjący w VI wieku jest autorem takiego oto apokryfu: Gdy wypełniwszy bieg życia ziemskiego, Najświętsza Maryja Panna miała zejść z tego świata, zebrali się w Jej domu wszyscy apostołowie ze wszystkich krańców świata. dowiedziawszy się o Jej niedalekim zejściu, czuwali razem z Nią. A oto Pan Jezus przyszedł z aniołami swymi biorąc duszę Jej dał ją Michałowi Archaniołowi i odszedł. Natychmiast, lecz już po nadejściu brzasku dnia, Apostołowie wzięli ciało z łoża i umieścili w grobie. Strzegli go czekając na przyjście Pana. I znowu stanął przy nich Pan, i rozkazał święte ciało na obłoku przenieść do raju, gdzie połączywszy się z dusza, teraz wraz z wybranymi zażywa radości dóbr wiecznych bez końca.”
Chociaż to tekst uważany za apokryf, to już bardziej do mnie przemawia niż to całe teologiczne katechizmowe tłumaczenie.

Cóż, widocznie łatwiej mi w bajki uwierzyć, niż w próbę naukowego wytłumaczenia tego, czego naukowo wytłumaczyć się nie da!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...