7 czerwca 2015

Porąbane media i Eryk niedźwiedź

O życiu i śmierci tatrzańskiego niedźwiedzia Eryka można dzisiaj z mediów dowiedzieć się więcej niż o ofiarach wypadków samochodowych czy utonięć.

Pokopało nas na całego! Śmierć jakiegoś tam niedźwiedzia zdaje się być ważniejsza niż śmierć człowieka. Akcja ratownicza, jaką pokazywano w mediach wskazywała, że w Tatrach służby ratowały co najmniej grupę zbłąkanych i odnalezionych turystów. Tymczasem był to tylko niedźwiedź.
Niepowodzenie akcji ratowniczej i konieczność uśpienia zwierzaka zostało obwieszczone opinii publicznej jako informacja, na wieść której co najmniej połowa narodu powinna na kolana paść i żałobą się okryć!
Jeszcze dobrze, że Marszałek Sejmu nie wpadł na pomysł opuszczenia flag do połowy masztu. Gdyby kampania wyborcza jeszcze trwała, to niewykluczone, że bylibyśmy świadkami takiego aktu rozpaczy władz państwowych.
W moim przypadku sprawy miały się następująco: Włączyłem telewizornię i natrafiłem na obszerny materiał na temat nieszczęśliwego zejścia niedźwiedzia. W międzyczasie na pasku informacyjnym przeczytałem, że dwoje dzieciaków gdzieś tam utonęło. Z tego wydarzenia jednak nie było żadnej relacji. Żaden z redaktorów nie pojechał natychmiast w teren, żeby zdać relację z tej tragedii. Nie było żadnej dyskusji, pogadanki na temat bezpiecznego spędzania czasu nad wodą.
Prospołeczne media wołały skupić się na zwierzaku, stając się tym samym mediami prozwierzęcymi.
Wynika z tego, że ludzie zdają się znajdywać w sobie więcej współczucia dla uśpionego niedźwiedzia niż dwojga dzieciaków, których zabrała woda!
A tak na marginesie, to Eryk, będąc niedźwiedziem, niedźwiedziego życia wcale nie prowadził, bo z ludźmi się skumał i niedźwiedzi stan zdradził!
Po tym wszystkim z przekonaniem stwierdzam, że to musi w końcu pieprznąć, żeby sprawy ważne wróciły do łask. Teraz świat przypomina raczej ten przepowiedziany przez wędrownego wieszcza z „Konopielki” (F. Pieczka): Krowy się źrebią, konie cielą; Sodoma i Gomora! 
Wiem, że całe to moje pisanie, to wołanie na puszczy! Ale za poetą w koloratce, ks. Madejem, zawołam: Pisać trzeba na świadectwo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...