Z bylejakości myślenia wypływa
bylejakość życia, mawiał mój promotor.
Pewnie o tym wspominałem, wtedy się
powtórzę, a jeśli nie, to napiszę coś nowego.
W jednej z audycji radiowej rozmówcy
zastanawiali się czy głupota to grzech, czy choroba.
Zdania były podzielone. Nie
dyskutowano natomiast czy głupota jest dziedziczna. Osobiście uważam, że dzieci
dziedziczą głupotę myślenia rodziców, zwłaszcza, kiedy ci ostatni swoje tępe
myślenie uważają za niepodważalną mądrość, a dzieciaki niosą następnie ową inną
mądrość w świat, rozprzestrzeniając głupotę piramidalnie!
Miałem kiedyś szczęście poznać młodą kobietę, która święcie wierzyła, że mary potrafią koniom splatać grzywy.
Mówiła o tym z takim przekonaniem, że słuchającym szczęki opadały.
Znałem jej szanownego rodzica i ten
opowiadał jeszcze ciekawsze historie.
Rodzina jak najbardziej katolicka i
uważająca się za bardzo porządną.
Ostatnio dowiedziałem się, że
dzieciaki przestrzegają się nawzajem, aby na mnie uważać, bo jestem zły i nic
dobrego ze znajomości ze mną czy też z czytania tego, co piszę, wyniknąć nie może!
Oczywiście wiem, że to kalka przestróg
i ocen, jakie dzieciaki słyszą z ust rodzicieli swoich w domu.
Znów mam nieszczęście znać rodziciela
autora (-ki) tych przestróg. Miałem okazję kilka razy z nim rozmawiać i muszę przyznać, że facet wie wszystko: jakie są powody kryzysów finansowych na Wall
Street; wie, dlaczego klimat się zmienia; wie, jak będzie wyglądał świat za lat
kilkanaście; wie, skąd Polska może spodziewać się zagrożenia…. Nie zliczę wszystkich
jego „wie”...
Nie dziwię się zatem, że wie też, iż
jestem zły! Wiedzą to też jego dzieci i niosą tę wiedzę w świat!
Co ja na to? Wysłuchuję wszystkich,
nawet głupców i ignorantów, gdyż, jak mówi autor Desideraty, każdy ma swoją opowieść!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz