Pisałem o tym, jak zatruwa nas ludzkie gadanie, złośliwość, zbyt pochopne
sądy i osądy, plotki, oszczerstwa i nieuzasadniona krytyka.
Już Cieśla z Nazaretu mówił, żeby nie bać tego, kto czy też co moje ciało
może sponiewierać, ale przede wszystkim tego, co duszę moją zatruje i zniweczy
iskrę szacunku dla człowieka obok; co moją radość życia w pragnienie śmierci
zmieni!
W szpitalach psychiatrycznych nie przebywają ludzie z powodu zatrucia
pokarmowego. Leków psychotropowych nie łykają ci, co sobie pojeść lubią.
Kłamcom i drapieżcom w ludzkiej skórze ręce nie drżą.
Oddziały zamknięte, silne leki uspakajające, drżenie rąk i kołatanie serca
zarezerwowane są dla tych, co ze szczerością dziecka wchodzą w teren działania
głodnego, choć w owczą skórę przebranego wilka albo gubią się w ludzkiej
dżungli.
To nie z powodu jedzenia, picia, zatrutego powietrza nie potrafimy odnaleźć
się w tej zafajdanej rzeczywistości, ale z powodu choroby naszego ducha, a im
bardziej chcemy tego ducha ubogacić tym, co proste, jednoznaczne i
bezpretensjonalne, tym bardziej jesteśmy na równi pochyłej ku szaleństwu.
Nasze zachowanie, ludzkie gadanie, obmowa, oszczerstwo, plotka, pochopne
sądy i tym podobne, oto prawdziwe toksyny zatruwające współczesnego człowieka.
Najbardziej niebezpieczne z nich pochodzą z naszego najbliższego otoczenia.
Nic tak nie boli, jak kopniak od bliskiej osoby!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz