9 stycznia 2016

Boże, miej go w opiece...

Mój Boże, przyjaciel mój rozchorował się nie na żarty. Zastałem go wczoraj leżącego na jego tylko łożu boleści cierpiącego niezmiernie. Żem próbował wraz z żoną przyjaciela pocieszyć go w rozpaczy, ale smutny był niesłychanie i znękany chorobą! 
W podziękowaniu za nasze starania było się mu tylko wyrwało z gardła jakieś charczenie nie zwiastujące nic dobrego, a potwierdzające złe!

Przez tę boleść przyjaciela mojego wcale nie zabolała mnie porażka Polaków w siatkę z Niemcami. Niech tam Niemiec się cieszy, pomyślałem sobie, żeby tylko przyjaciel mógł szybko być zdrowy.
Panie Boże, pomyślałem też, niech Polacy przerżną wszystkie swoje mecze, byleby tylko przyjaciel mój zdrów był jak złota rybka; żebyś go z łoża boleści jego podniósł i wrócił samorządowi małej gminy na końcu świata, bo cóż ten samorząd biedny bez niego pocznie! Żebyś też jego udrękę okropną, chorobową, skończył!
Tak sobie pomyślałem jeszcze w panice ratowania mojego przyjaciela, że chyba na modły się udam do lokalnej świątyni i tam wśród dźwięku dzwonków i woni kadzidła będę wznosił modlitwy o zdrowie dla człowieka.
Zaznaczę, że nie obiecuję tego ostatniego, ponieważ nie mam pojęcia, jakimi drogami Bóg dzisiaj mnie będzie prowadził i dokąd zawędruję!
Może wpadnę do niego i zaproponuję, że powożę go na sankach. Sam będę ciągnął sanki, a on chory, bidulek, niech odetchnie powietrzem rześkim i zdrowym. Śniegu wprawdzie niewiele i łatwo nie będzie, bo przyjaciel dość duży i nacisk na płozy zrobi okrutny, ale spróbuję jakoś poruszyć ten zimowy wehikuł.
Nie wiem tylko czy zechce wyjść na podwórko przyjaciel, ponieważ lekarz nakazał mu ciągłe leżenie!
Myśląc nieustannie o moim obolałym przyjacielu, polecam wszystkim lekturę fraszki Kochanowskiego i wiersza Jachowicza, czyli:
Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz…
i
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł kot doktor: „Jak się masz, koteczku?”
Źle bardzo – i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego
I dziwy mu prawi – Zanadto się jadło,
Co gorsza nie myszki, lecz szynki i sadło:
Źle bardzo… gorączka! Źle bardzo, koteczku
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta…
***

No i kto mi powie, jak pomóc biednemu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...