Mój Boże, przyjaciel
mój rozchorował się nie na żarty. Zastałem go wczoraj leżącego na jego tylko
łożu boleści cierpiącego niezmiernie. Żem próbował wraz z żoną przyjaciela
pocieszyć go w rozpaczy, ale smutny był niesłychanie i znękany chorobą!
W
podziękowaniu za nasze starania było się mu tylko wyrwało z gardła jakieś
charczenie nie zwiastujące nic dobrego, a potwierdzające złe!
Przez tę boleść przyjaciela
mojego wcale nie zabolała mnie porażka Polaków w siatkę z Niemcami. Niech tam
Niemiec się cieszy, pomyślałem sobie, żeby tylko przyjaciel mógł szybko być
zdrowy.
Panie Boże,
pomyślałem też, niech Polacy przerżną wszystkie swoje mecze, byleby tylko przyjaciel
mój zdrów był jak złota rybka; żebyś go z łoża boleści jego podniósł i wrócił samorządowi małej gminy na końcu świata, bo cóż ten samorząd biedny bez niego pocznie! Żebyś też jego udrękę okropną, chorobową, skończył!
Tak sobie pomyślałem
jeszcze w panice ratowania mojego przyjaciela, że chyba na modły się udam do
lokalnej świątyni i tam wśród dźwięku dzwonków i woni kadzidła będę wznosił
modlitwy o zdrowie dla człowieka.
Zaznaczę, że nie
obiecuję tego ostatniego, ponieważ nie mam pojęcia, jakimi drogami Bóg dzisiaj
mnie będzie prowadził i dokąd zawędruję!
Może wpadnę do niego
i zaproponuję, że powożę go na sankach. Sam będę ciągnął sanki, a on chory,
bidulek, niech odetchnie powietrzem rześkim i zdrowym. Śniegu wprawdzie
niewiele i łatwo nie będzie, bo przyjaciel dość duży i nacisk na płozy zrobi okrutny,
ale spróbuję jakoś poruszyć ten zimowy wehikuł.
Nie wiem tylko czy
zechce wyjść na podwórko przyjaciel, ponieważ lekarz nakazał mu ciągłe leżenie!
Myśląc nieustannie o
moim obolałym przyjacielu, polecam wszystkim lekturę fraszki Kochanowskiego i wiersza
Jachowicza, czyli:
Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz…
i
Pan kotek był chory i
leżał w łóżeczku.
I przyszedł kot doktor:
„Jak się masz, koteczku?”
Źle bardzo – i łapkę
wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor
poważnie chorego
I dziwy mu prawi – Zanadto
się jadło,
Co gorsza nie myszki,
lecz szynki i sadło:
Źle bardzo… gorączka!
Źle bardzo, koteczku
Oj! długo ty, długo poleżysz
w łóżeczku
I nic jeść nie będziesz,
kleiczek i basta…
***
No
i kto mi powie, jak pomóc biednemu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz