Cieszę
się z tego, że mam przerwę w pracy samorządowej i nie muszę już spotykać się z
urzędu z ludźmi tak zakłamanymi, że po spotkaniu z nimi od razu chciało mi się
wódkę pić, żeby jak najszybciej o spotkaniu zapomnieć.
Najgorzej
było podczas spotkań w tymi, którzy jeszcze rok czy dwa wcześniej byli moimi
zagorzałymi wrogami, a później zaczęli deklarować, że odsunęli się całkowicie
od spraw samorządowych i chcą realizować tylko na gruncie np. działalności
społecznej.
To
były obrzydliwe kłamstwa. Czułem to już podczas spotkań w tymi ludźmi. Teraz,
gdy widzę ich na różnych zdjęciach z władzą nowej jakości, to myślę, że to
właśnie oni tworzyli tę nową jakość władzy, szkoda tylko że opartej na
kłamstwie, podżeganiu i takim paskudnym i obrzydliwym przymilaniu się, które z
pewnością miało za zadanie uśpić moją czujność!
***
Cieszę się, żę mam przerwę
w pracy samorządowej i nie muszę spotykać się z ludźmi, którzy nie potrafili mi
powiedzieć wprost, że mnie nie akceptują, tylko zapewniali mnie o swojej
lojalności, a poza plecami robili krecią robotę.
Pamiętam jedno ze spotkań
z sołtysami, kiedy to jeden z nich, nie wiedząc, że słyszę jego rozmowę z
kolegą stwierdził: Jak stawia, to jeszcze wypijemy, a i tak zrobimy swoje!
Przy najbliższym
spotkaniu, jeszcze przed wyborami, powiedziałem mu to prosto w oczy, gdy
byliśmy sami. Wypierał się i zarzekał, że nigdy tak nie mówił.
Nie wiem czy był podczas
spotkania tak pijany, że nie wiedział, co mówi. Czy też był tak zakłamany, że
wyparł się później swoich wcześniejszych słów.
I tak pewnie swoje zrobił!
***
Kiedy
przestałem być wodzem, nagle niektórzy zapomnieli o moim Steniu. I mimo, że
wcześniej zapewniano mnie grupowo, że nawet jeśli przegram, to na pewno będę
zaproszony na uroczystość taką, a taką, bo tylko dzięki mnie do tej
uroczystości dojdzie!
Oczywiście
po przegranych wyborach i tak nie skorzystałbym z zaproszenia, żeby nie robić
zbędnego zamieszania, a poza tym nie wyobrażam sobie świętowania w towarzystwie
władzy nowej jakości.
Nie
zaproszono mnie!
Nikt nie wykonał nawet telefonu.
I
proszę, a wszyscy się śmiejemy ze słonia Trąbalskiego!
***
Bardzo
smutni wydają mi się ludzie, którzy nie pojawiali się na żadnych
uroczystościach dotyczących czy to lokalnych społeczności, czy gminnych
organizacji, tylko dlatego, że ja tam byłem.
Teraz
pełno ich twarzy na najmniejszej imprezie integracyjnej.
Jak można być tak zakłamanym?
***
Nie rozumiałem nigdy ludzi
i ich dziwnego myślenia. I tak na remont kościoła jedna wieś zebrała z radością
od każdej rodziny po 100 złotych i przekazała proboszczowi. Proboszcz w żaden
sposób nie rozliczył się przed tymi ludźmi z wydatkowania tych środków.
Kiedy miała się we wsi
odbyć impreza gminna, wszyscy z radością złożyli się na tę imprezę i balowali
razem z władzami gminnymi.
Gdy zaproponowałem, żeby
zrobić taką składkę na remont kawałka chodnika we wsi i remont budynku gminnego
w tej miejscowości, wyśmiano mnie.
Kościół jest ich. Impreza
gminna jest ich. Chodnik i budynek gminny nie są ich, tylko gminy!
Don
Kichot i walka z wiatrakami!
***
Jeden z radnych w
poprzedniej Kadencji krytykował finansowanie organizacji wiejskich, a środki
wydatkowane na remonty wiejskich świetlic uważał za stracone.
Dzisiaj widzę go na każdej
imprezie wiejskiej. Zapewnia przy tym zebranych, że zawsze popierał taką
działalność na terenach wiejskich.
Nie rozumiem takiej obłudy!
Ja nie potrafię nawet tak
myśleć, a cóż dopiero robić!
***
Odrobina
pokory, refleksji i spojrzenia na siebie skutecznie odsuwa nas od oceny innych
i ich działania oraz pozwala skupić się na sobie.
Nie
szukamy wtedy na siłę usprawiedliwienia w działaniach innych swoich małych
przekrętów i nie staramy się poprzez wytykanie błędów innych zagłuszyć szumu
swojego sumienia.
Ci, którzy najwięcej grzeszą myślą,
najchętniej rzucają kamieniem w innych!
Zawsze
bałem się tych, co to bez grzechu kroczą przez życie!
***
Z
pewnością znacie takich, co to drzazgę w oku waszym widzą, a nijak belki w
swoim dostrzec nie potrafią!
Ja
z takimi w robocie samorządowej musiałem nieustannie się zmagać. Nie ma
sposoby, żeby z nimi wygrać. Najlepiej schodzić im z drogi. Nic do nich nie
dociera.
Wiedzą najlepiej, że nie wiedzą, jacy
naprawdę są!
***
Czy
dyrektor, który zamienia swój sekretariat w szatnię dla swoich dzieci, jest
odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu?
NIE!
Czy
dyrektor, który na pół godziny dziennie zamienia swój gabinet na stołówkę, w
której musi spożyć drugie śniadanie z żoną, jest odpowiednim człowiekiem na
odpowiednim miejscu?
NIE!
Czy człowiek, który
publicznie zarzuca innym to, że pobierają za darmo pieniądze, a sam pobiera
pieniądze za czynności, której nie wykonał, zasługuje na szacunek?
NIE!
Czy człowiek, który
rozlicza innych z każdej minuty ich pracy, a sam tę pracę zawala, godny jest
szacunku?
NIE!
I tak można długo…
Dlatego właśnie nie
szanuję niektórych ludzi, nawet nie chcę się do nich zbliżać.
Dlatego właśnie, gdy byłem
wodzem, goniłem niektórych ze stanowisk, na których nie powinni byli nigdy się
znaleźć.
Dlatego właśnie
postanowiłem rozwiązać umowę o pracę w szkole, gdyż nie potrafię sobie
wyobrazić, jak mógłbym się ocierać o kilka osób, które w moim mniemaniu są
tylko intelektualnymi karłami, ale za to ich mniemanie o sobie i mania
wielkości są porażające!
Wolę rowy kopać, niż z
kimś takim pracować!
***
Kolejna porcja pomysłów ze Skarbnicy… poszła
w świat. To dobrze, to mnie oczyszcza. Już niedługo będę Wam głosił kazania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz