Uszczęśliwiłem chyba
nowego wodza, że zrezygnowałem z pracy w szkole.
Uchroniłem też niektórych
przed palpitacją serca, jakiej dostają niechybnie, na widok mojej osoby!
Ale też przysporzyłem niektórym uśmiechu, którego tak bardzo na co dzień im brakowało!
Wodzowi jedna się
zwierzę, że szkołą to nie wybory, choć rezygnacja z pracy, to także wybór, a
jak!
Teraz poczekam
cierpliwie na te kolejne wybory, w których nareszcie będę mógł z wodzem
powalczyć na argumenty, co on zrobił, a co ja.
Nie będą to już
wybory na puste obietnice! Nie będzie miał siły prezes i kierownik firmy.
Prezes się wolno przeżywa, kierownik się plami w powiecie, czas pięknie
weryfikuje ich puste obietnice!
Niech wódz robi
dosłownie wszystko, żeby wybory wygrać. Nawet niech się za maga przebierze na
zawsze! I niech w magiczny sposób spełni swe obietnice.
Ja będę się z tego
cieszył, bo właśnie dzięki temu, mieszkańcy małej gminy skorzystają na pewno.
A mnie o to chodzi,
żeby władza i jej robota były dla ludzi, bo w małej gminie na końcu świata,
gdzie świat się właśnie zaczyna, żyje naprawdę dużo wspaniałych i mądrych
ludzi.
Wódz się musi
rozejrzeć, szeroko otworzyć oczy. Dobrze zobaczy problemy i przyzna mi rację!
Ależ ten czas leci!
Nastał właśnie pierwszy rok prawdziwie nowego wodza. To jego autorski budżet,
jego pomysły i chwała, po robocie!
PS
Za jakiś czas, ale dzisiaj, napiszę o prawdziwym nieszczęściu, jakie spotkało mojego przyjaciela!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz