14 stycznia 2016

Władza nowej jakości

Odkąd spadł śnieg w małej gminie i drogi są w fatalnym stanie, niektórzy członkowie władzy nowej jakości przerzucili się z samochodów na własne nogi.
Pewnie że tak trzeba. Przecież to i zdrowo, i ekologicznie!
Tylko można by pomyśleć i nacisnąć na siebie, żeby lepiej o drogi zadbać, gdyż nie wszyscy chcą uprawiać wędrówki piesze po równie śliskich, jak jezdnie, chodnikach.
Niedawno czytałem, że władza nowej jakości naciska na wojewódzkiego zarządcę dróg w małej gminie i na pewno będzie widać tego efekty.
Wódz nawet coś tam wspominał o remoncie poboczy na drodze do powiatu.
Uśmiałem się wczoraj z sąsiadem z tego remontu poboczy, który odbył się na odcinku kilkudziesięciu metrów. W sumie wystarczy, żeby potwierdzić słowa władzy nowej jakości!

***
Czuć pewnie, jak żółć się ze mnie wylewa! To dobrze. Każdy powinien wyrzucić z siebie to, co mu na wątrobie zalega.
Dlatego dziwię bardzo, że ludzie nie domagają się spełnienia obietnic wyborczych władzy nowej jakości.
Minął już przecież okres ochronny i czas wymagać wypełnienia zobowiązań.
Ja pamiętam z okresu kampanii krytykę mojego działania. Wykrzyczano mi nieraz, że robię inwestycje ze środków własnych. Tymczasem władza nowej jakości wszystkie inwestycje, która dotąd wykonała, zrobiła ze środków własnych i nie ma krzyku. A przecież każda inwestycja miała być realizowana z udziałem środków zewnętrznych.
Dlaczego znany radny nie krzyczy już na sesjach, że realizacja inwestycji ze środków własnych to żadna sztuka i każdy głupi to potrafi? Czyżby teraz radny był głupi, ponieważ godzi się na realizację inwestycji ze środków własnych?
***
Wyborcy powinni twardo rozliczać z obietnic wczorajszą moją opozycję.
***
Nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy myślę, jak nowy wódz marnuje moje wysiłki w kwestii uregulowania spraw podatkowych.
Dziwię się też przedsiębiorcom, że nie wezmą się za wodza, który spośród nich wybrał swoich koleżków i dał im w prezencie obniżkę podatków na zasadzie de minimis.
To nie jest przykład równego traktowania przedsiębiorców, tylko zwykły układ!
Ale skoro to nie przeszkadza przedsiębiorcom, dlaczego mnie ma przeszkadzać!?
***
Wędkarze pytają mnie, co oznacza dla nich wydzierżawienie terenu nad zalewem.
Raczej wędkować będą mogli, nie wiadomo tylko na jakich zasadach będzie odbywało się wejście na dzierżawiony teren.
To samo dotyczy wszystkich mieszkańców i w ogóle ludzi przyjeżdżających nad zalew. Nikt nie inwestuje środków po to, aby inni z tego za darmo korzystali.
Przerabiałem to i wiem, że prywatny inwestor będzie chciał na tym zarobić. A jeśli tak, to wejście na teren wokół zalewu może być obwarowane pewnymi warunkami, np. opłatą!
***
Po co ja tym wszystkim się przejmuję?

Jeszcze chwila i już mnie tu nie ma. 
Z daleka będę patrzył na działania władzy nowej jakości, która ma wiele wspólnego, ale z bylejakością!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...