11 stycznia 2016

LUBIĘ SWÓJ BRZUSZEK I... SPIEPRZAĆ!

Lubię, lubię i jeszcze raz lubię swój brzuszek ponad miarę.
Przyznaję, że jest ten mój brzuszek nie do końca chciany przez jego właściciela, ale akceptowany, gdyż właściciel brzuszka tego konkretnego stara się z tolerancji do swoich deficytów słynąć, w rzeczywistości zaś jest przede wszystkim leniwy i żarłoczny ostatnio ponad potrzebę i miarę.
Urósł był ponad stan mój brzuszek i nawet z przeszkadzaniem zaczyna mi się panoszyć, i wcale nie pytał czy może tak sobie pozwalać.

Wiem jednak doskonale, żem go do tego zachęcił poprzez taniec obżarstwa, opilstwa i czegoś tam jeszcze; czegoś takiego wszystkiego, co dzisiaj tak bardzo na czasie!
Nic mi nie pozostaje, jak lubić swój tłuszczyk w nadmiarze, bo sam go do siebiem zaprosił i ugościł, jak trzeba!
Lubię swoje słabości, ale to nie znaczy, że się ze słabościami codziennie nie biorę za bary!
Szukałem jak szalony wytłumaczenia sensownego przed samym sobą tego stanu rzeczy i przyznam, że w sukurs przyszły mi media radiowe. Jeszcze wolne media, nie wiadomo, jakie będą jutro. Zresztą, co za różnica, jakie będą. Najważniejsze, żeby ktoś taki jak ja od czasu do czasu usłyszał w nich lub obejrzał materiał, który wytłumaczy, nawet absurdalnie, nasze ludzkie słabości i hedonizm grzeszny.
W audycji radiowej, prowadząca z księdzem katolickim pospołu mieli właśnie omawiać książkę człowieka, który tropi mity w codziennym życiu ludzi. W pewnym momencie usłyszałem, że jeśli ktoś w dzieciństwie połknął pestkę arbuza, to wcześniej czy później arbuz mu w brzuchu wyrośnie. Prowadząca stwierdziła, że to mit, a ksiądz, że raczej zgadza się z tym. Wyobraziłem sobie faceta, spojrzałem na swoją okrągłość z przodu i pomyślałem, że zgadzam się z księdzem!
Fajnie jest znaleźć choćby najbardziej absurdalne wytłumaczenie dla swojego żałosnego położenia!
Tak, twierdzę, że z tymi nadkilogramami moje położenie jest żałosne i nic mi nie pozostaje, jak zaakceptować ten stan rzeczy, a następnie powoli coś z tym robić.
Cholera, do rzucania palenia doszło mi jeszcze zrzucanie zbędnych kilogramów! Jakbym miał mało paskudnych nałogów, to jeszcze do tego dołożyłem obżarstwo!

Oficjalna wersja dla świata jest jednak taka – Lubię swój brzuszek i… spieprzać mi!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...