25 lutego 2018

Władza milcząca nie w porę

Nie potrafię dziś w pełni cieszyć się słońcem i mrozem za oknem. Myśli krążą gdzieś zupełnie indziej niż w tej chwili przebywam. Myślę od kilku dni o zmarłym niedawno księdzu Jerzym. To moje myślenie to mój hołd zmarłemu, to moje podziękowanie Bogu za tę właśnie znajomość. 

Na pogrzebie nie byłem, za późno to do mnie dotarło. Teraz rozmawiam z tymi, co w pogrzebie uczestniczyli i dowiaduję się, że władze mojej gminy milczały jak zaklęte – nikt nie ruszył tyłka, żeby kapłana pożegnać, żeby przypomnieć ludziom, jakim był świetnym człowiekiem. Milczała dyrekcja szkoły, kierownictwo gminy. Milczeli ci, którzy mieli obowiązek przemówić. 
Wydaje mi się, że to już norma w mojej małej gminie na końcu świata, że władza nowej jakości odzywa się tylko wtedy, gdy nie ma nic sensownego do powiedzenia. Gdy jednak trzeba przemówić – nabiera wody w usta. Nie wiem, co w takich chwilach robi wódz, sekretarz? Co ja piszę: Nie wiem! Wiem, nie robią nic! Chyba mniemają przy tym, że już sama ich obecność tak uświetnia wszystko, że mówić nie muszą!
Zaraz do tego siadam, a teraz jeszcze modlitwa. Przecież mamy niedzielę, to dobry dzień na modlitwę. I znów nie moja modlitwa, nie moja – Starego Doktora, modlitwa Janusza Korczaka, który duszy szeptane tajemnice spiął klamrą modlitwy. Dzisiaj Modlitwa smutku. Dlaczego Modlitwa smutku, skoro tak pięknie na dworze? Bo mi jakoś smutno, gdy myślę o tym, co myślę.

Modlitwa smutku
Taki smutek, Boże, Boże, smutek taki.
Szary smutek, Boże, Boże, smutek szary.
Ani dźwięków, ani barw, Boże, ani barw, ani dźwięków.
Smutek, Boże, smutek.
Wyjąłem serce z piersi, Boże, Boże, bije serce cicho, cicho, Boże, cicho, cicho serce bije, Boże, Boże, z piersi serce wyjąłem.
Załzawione smutne serce, serce smutne załzawione.
Ptak czarny skrzydła ma białe, Boże, białe ma skrzydła ptak czarny.
Mgła gęsta, ptak czarny, skrzydła białe, Boże, białe skrzydła, ptak czarny, mgła gęsta, Boże.
Smutek, Boże, smutek.
Było słońce, było, nie ma, Boże, nie ma, nie ma, było słońce, było słońce, Boże.
Cicho, smutno, smutno, cicho.
Cicho, smutno, na czarnej fali trumna się kołysze. Czarną rosę z czarnych kwiatów czarne piją motyle. Nigdy człowiek nie zaśpiewa, dziecko się już nie uśmiechnie, pękł ostatni dzwon, wszystkie na świecie stanęły zegary, ostatnia rozpadła się wieża, wczoraj ostatnia zgasła gwiazda — komu ma świecić?
Nie ma, nie ma, Boże, nie ma nic.
Szeroko oczy otwarłem — patrzę, patrzę, patrzę Boże, nic nie ma, nic nie widzę, słucham, nic nie słyszę, ani szeptu, ani westchnienia.
Szary Władco cichego świata, Boże, czuję wokoło ptaki czarne z białymi skrzydłami, czarne motyle z czarnych kielichów czarną piją rosę…
Taki smutek, Boże, smutek taki.
Ani barw, ani dźwięków. Boże, Boże, ani dźwięków, ani barw, ani łez.

Różne są powody smutku i dla każdego z nas jest to powód istotny. Trzeba jednak pamiętać, staram się to pamiętać, że każdy smutek oddziela nas od Życia naprawdę. Wiem przy tym, że ksiądz Jerzy skarciłby mnie za ten smutek.
Wyszedłem na zewnątrz. Z dachu wiatr zsypuje zmarznięte drobiny śniegu, które błyszczą w słońcu, jak one błyszczą w słońcu. Jakby się człowiek zanurzał w cudownym zimnym blasku. Nie sposób się smucić w takich właśnie chwilach. Patrzę prosto w słońce, a później, wiadomo – kicham!
Smutek i chrześcijaństwo – to nie pasuje do siebie. mistrz przecież nakazał dostrzegać piękno Życia. Powiedzcie, czyż to nie piękne?!
Piękne!
Skąd więc ten smutek!?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...