27 lutego 2018

Żal d... ściska!

Dużo jest dzisiaj krzyku  i medialnego szumu nad ściętym drzewem w puszczy czy skopanym psem, a milczeniem pomijamy jawne deptanie godności człowieka.
Oglądam wszelkiej maści teleturnieje czy też programy, w których ludzie rywalizują ze sobą o coś tam, np. o złotą patelnię albo tępy nóż. Takie programy to świetny materiał do obserwacji ludzkich zachowań i ludzkich charakterów.
Zawsze przy tym staram się oddzielić tych, co karty w programach rozdają, od tych, co tymi kartami grają.

Krótko o prezenterach niektórych teleturniejów. Jakże często robią z siebie durniów i klepią różne głupoty. Gdyby siebie słuchali, zwątpiliby w swoją wielkość. Wiem, sprawa czasu antenowego i atrakcyjnego zapełnienia tegoż czasu. A im głupiej, tym fajnie, jak się okazuje. Dlatego pewnie wyrażenia typu: Niestety – wygrałeś!, to jest  już po prostu norma!
Ale zostawmy to. Dużo bardziej interesujące jest, co ludzie potrafią zrobić, żeby wygrać z innymi. Jak potrafią zapomnieć o godności, przyzwoitości, elementarnych zasadach życia w grupie, nie wspominając już nawet o empatii. Wszystko tylko po to, aby przejść do kolejnej tury programu, żeby ograć innych, żeby z innymi wygrać, żeby w ogóle wygrać.
Niektórzy prowadzący wrzeszczą na uczestników, poniżają ich, ośmieszają publicznie. Uczestnicy tymczasem nic sobie z tego nie robią. cieszą się nawet z tego i mówią pokornie – dziękuję! Ludzie dziękują za to, że muszą się płaszczyć przed szefem, że muszą siebie „obsrywać”, występować przeciwko sobie. Wszystko, żeby zostać, żeby zostać w programie, tylko to się liczy – zostać, a później może wygrać.
W niektórych programach na oczach milionów ludzi łamane jest prawo pracy, ludzie są poniżani, wyśmiewani czy karani w prostacki sposób. I najciekawsze jest to, że im bardziej prowadzący okazuje się chamem, im bardziej gnoi uczestników, tresuje ich jak bezwolne zwierzęta, karmiąc na koniec kostką cukru albo jakąś marchewką zwaną potocznie wygraną, tym popularność i oglądalność programu wzrasta.
Potrafimy krzyżować artystę, który obraża nasze uczucia religijne. Oburzają nas wszelkie przejawy dyskryminacji jednostki ludzkiej albo znęcanie się nad zwierzętami. Jednocześnie klaszczemy tym, którzy na szklanym ekranie depczą godność ludzką, nastawiają ludzi przeciwko sobie, pochwalają egoizm, agresję, dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę – po przysłowiowych trupach.
Bijemy brawa za to, że ktoś nam urządza igrzyska, z którymi etyka nie ma nic wspólnego.
Pewnie myślimy, że skoro w telewizji, to tylko kolejny film. I to całkiem nieprawda, tylko tak na niby.
Spostrzegawczy powie, że przecież uczestników programów nikt nie zmusza do  poddawania się tej swoistej tresurze. Ale dla mnie niezrozumiałe jest, że wielu z uczestników czuje się świetnie w roli doświadczalnego zwierzątka.
Zauważyłem dotychczas kilka, dosłownie kilka przypadków honorowego zachowania i odejścia z programu z godnością.
Mam czasami wrażenie, że to rodzaj eksperymentu. Jakby wielcy tego świata badali kondycję człowieka i co człowiek jest w stanie zrobić dla wygranej. To, co jeszcze 20 lat temu oglądaliśmy tylko w futurystycznych psycho-thillerach, dzisiaj oglądamy kilka razy w tygodniu, a miłośnicy takich programów codziennie.
Nikt nie protestuje, nikt nie widzi problemu!
Dużo jest dzisiaj krzyku  i medialnego szumu nad ściętym drzewem w puszczy czy skopanym psem, a milczeniem pomijamy jawne deptanie godności człowieka.
Popatrzcie czasami na niektóre programy telewizyjne z tego punktu widzenia, a przyznacie mi rację, że żal dupę ściska!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...