Uśmiechnąłem się
dzisiaj do swoich zapisków sprzed niespełna roku. W obawie, że mogę zapomnieć,
zanotowałem swoje wrażenia z jednego z wyjść do miasta z Młodym. Robiliśmy to
często, a ja miałem przy każdym wyjściu tyle radości, że starczało do kolejnego
wspólnego wypadu.
Któregoś tam dnia
wybraliśmy się razem do city. Nie pracowałem w tym dniu, mogłem zatem godzinami
szlifować miejskie bruki i poznawać nieznany mi teren. Nie wiem czy już Wam pisałem,
ale Młody tak zamiatał chodnikiem podczas spaceru, że wszyscy z daleka usuwali mu się z drogi. To
wyglądało tak, jakbym szedł z jakimś spychaczem. Gdy wychodziłem z Młodym, żaden tłok w city nie był mi straszny.
Chodziliśmy trochę i
Młody nieco zgłodniał, a że uwielbia jeść, to i szybko głodnieje. Przed każdą cukiernią
zatrzymywał się chwilę i tak głaskał po brzuszku, że wszyscy się oglądali. A ja głośno się śmiałem.
Początkowo nie było mowy,
żebym mu coś kupił. Podkreślałem też, że ruch to zdrowie i Młody trochę schudnie.
Zobaczysz, gdy wrócimy do domu, będziesz z siebie dumy! Powiedziałem w pewnym momencie.
To jednak wpędziło go w prawdziwą rozpacz. Widziałem w jego oczach strach i przerażenie. Od razu więc powiedziałem.
Dobra, szukamy teraz szybko czegoś do zjedzenia. I szybko znaleźliśmy. Jedzonko
musiało być koniecznie słodkie.
Przy zakupie ciastek i innych
łakoci znów głaskał po brzuszku. W sklepie było dość tłoczno, ale w pewnym momencie zauważyłem, że wokół nas jest
całkiem pusto. W tej samej też chwili zrozumiałem, dlaczego. Spojrzałem pytająco na
Młodego, a on stał z taką miną, jakby chciał mi powiedzieć: No i czego się
czepiasz?!
Przecież o nic nie pytam,
ale może poczekaj na mnie przed sklepem, dobra? Zaproponowałem. Zgodził się bez gadania.
Naprawdę, super wyglądało,
jak ludzie odbijali się od Młodego, będąc pół metra od niego!
Wyszedłem ze sklepu uśmiechnięty
od ucha do ucha i pytam z takim uśmiechem: Walnąłeś w sklepie bąka?
Młody nie odpowiedział, nie słyszał pytania, nie myślał już o tym, to było nieważne. Teraz ważna była torba i jej słodka zawartość.
To, co, jemy? Zapytałem.
To usłyszał od razu.
Lubiłem, bardzo lubiłem
wychodzić z Młodym do miasta, ponieważ każdy wypad to była przygoda! Nigdy się nie
nudziłem, choć często było tak, że chciałem jak najszybciej znaleźć się
wreszcie w domu.
A później napiszę Wam,
jak to niektórzy skarżą się na mnie innym, ponieważ zapowiedziałem pewne
działania, w przypadku mojej samorządowej wygranej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz