4 lutego 2018

Weekendowe wypociny

Jak zauważam, Polacy dużo chętniej czytają o sex aferach niż o poszukiwaniu sensu. Nie odkrywam Ameryki, gdy stwierdzam, że przyjemności przyziemne nam bliższe są niż ciału koszula.
Jednak ja muszę inaczej. Nie, że nie mogę – nie chcę!
Rosjanie mają takie bardzo fajne przysłowie – Co napiszesz piórem, toporem ni wytniesz!
To taka piękna parafraza słów – na podstawie słów twoich będziesz osądzony i na podstawie słów twoich zostaniesz potępiony.
Ale rosyjska słowiańska dusza znała i zna wagę Słowa.

Później rzymski filozof wymyśli fajną sekwencję: Nie śmiemy dlatego, że rzeczy są trudne; rzeczy są trudne dlatego, że nie śmiemy.
Mnie i tak dzisiaj, zresztą nie tylko dzisiaj, bardziej podoba i podobała się zaduma bohatera mało znanej (a szkoda) książki Pawła Jaszczuka Testament Schlichtingera: Jakie będą książki za pięć, piętnaście, sto lat? Już beze mnie. Jak będzie wyglądał ten, kto będzie je czytał?
Każdy piszący wie, jak do tego typu roboty potrzeba spokoju. Może dlatego tak bardzo lubię przepisany mi kiedyś na studiach przez przyjaciel mojego angielski tekst, którego przez te lata nie tłumaczyłem na piśmie i zachowałem w oryginale. Tekst nosi tytuł My Orly friend i „leci” tak:

My only friend is the echo.
Why?
Because I love my sorrow
and echo doesn’t bring out it me.

My only confession is the night silent.
Why?
Because is silent!

Wczoraj byłem na spotkaniu ze wspaniałymi ludźmi. Starają się nadać monotonii życia niepowtarzalności, czyli zamieniają swoje życie na niby w prawdziwe właśnie Życie. to nie tyle wielka sztuka, co wielki wysiłek kilku jednostek w ich społecznościach.
Nie pisać za wiele. Wystarczy tylko – szacuj!
A dzisiaj znów myśli Kierkegaarda: Och, kiedy drzwi szczęścia się nie otwierają, ma się ochotę rzucić i otworzyć je siła, a potem gdy się otworzą, nie ma za nimi nic do roboty, czyli wspomnienia ze studiów.
No i obok myśl Muktanandy: Możemy żyć tylko wtedy, gdy jest w nas miłość. To jedyny sens życia, cel i przyczyna i wspominam Boba z Nottingham, spokojnego i uprzejmego Hindusa.
A to, co poniżej, to również myśl wschodnia, ale czy Muktanandy? Tego nie jestem pewny. Myśl jednak przytoczę, bo zdaje mi się ciekawa: Weź perłę, a odrzuć skorupę. Idź za wskazówkami Mistrza, a nie zwracaj uwagi na jego ludzkie słabości.
To był Dory weekend. Szkoda, że nigdy nie wróci. Nigdy nie wróci nic, co stało się i przeszło.
Myślę, że tak jest najlepiej!
To był dobry weekend!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...