Braliście kiedyś taką
deszczową kąpiel?
Kto tego nie robił, nie
zrozumie, co się wtedy myśli.
Ludzie, z reguły, gdy pada,
chronią się pod dachem, żeby przeczekać deszcz, a jeśli mocno pada, to mało komu
przychodzi do głowy, żeby w deszczu moknąć.
Byłem dzisiaj na swoim
Zadupiu i porządkowałem teren. Wykaszałem trawę, gdy nadciągnęły burzowe chmury
i zaczął padać deszcz. Zerwał się wiatr. Zapowiadało się zatem, że fajnie popada.
Cóż było robić?
Schroniłem
się do domu i patrzyłem na ognie błyskawic, i strugi ulewnego deszczu.
Starszy syn łapał z rynny
deszczówkę do podlewania kwiatów, a młodszy szalał po podwórku i mókł w
najlepsze.
Pojawiła się myśl i decyzja
była natychmiastowa. Ściągnąłem z siebie ubranie, zabrałem mydło i hop na
podwórko pod prysznic prosto z nieba.
Pięknie, pięknie padało.
Nie było żadnego problemu z
namydleniem ciała. Wzniosłem ręce do góry i czekałem, aż deszcz opłucze mnie
dokładnie.
Było super! Żadnych rur
wodociągowych, żadnych kabin prysznicowych czy wanien.
Ja goły pod gołym niebem
biorący prysznic z deszczu.
Polecam każdemu taki
deszczowy prysznic. Tylko nie róbcie tego przed blokiem albo na ulicy, bo was
nagich zgarną i będzie po kąpieli.
Na moim Zadupiu, gdy pada i
grzmi, nie ma żywej duszy, więc można bez problemu na golasa pohasać pomiędzy
kroplami deszczu. Zamykasz wtedy oczy i ręce wznosisz do góry, i myślisz sobie
– Jestem, cholera, jak jestem!
Na koniec, dla pewności, spłukujesz
głowę pod rynną i zmykasz gdzieś pod dach, żeby poszukać ręcznika.
Kiedyś miałem okazję brać takie
deszczowe kąpiele. Było to jednak tak dawno, że o tym zapomniałem. Dzisiaj wróciły
wspomnienia chwil beztroski , wolności. Fajnie sobie przypomnieć takie właśnie chwile.
A teraz?
Świeci słońce, a ja wykąpany,
oglądam Tour de Pologne i jest całkiem
dobrze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz