Ci z mniejszą amnezją niż ja z pewnością pamiętają mój tekścik „Życie
prawdziwe na marginesie?”, bo skoro ja pamiętam, to chyba raczej większość z
Was też. Zasygnalizowałem tam stwarzanie sobie takiej namiastki świata, z
jakiego zostaliśmy wyrwani i do jakiego podświadomie tęsknimy.
Moja żona bardzo cieszy się, a ja z nią, że w jej balkonowym
ogródku, udało jej się uprawić pomidory, które właśnie wydały owoce. Teraz
tylko czekać niecierpliwie, żeby owoce dojrzały i już ich nie będzie.
To taka prawdziwa radość z tego, co zrobiło się od początku do
końca. Zupełnie inna sprawa to myśl, że zaraz będzie można zjeść owoc przez nas
wyhodowany. Już nie trzeba się domyślać, co zjadamy i czym to, co zjadamy
zostało „upiększone”.
W każdym takim działaniu jest sygnał, że tęsknimy za zupełnie
innym życiem, niż prowadzimy obecnie. Wiedzą jednak ci, którzy trochę myślą, że
rzeki postępu, nawet tego w najgorszym wydaniu, w żaden sposób nie da się już
zatrzymać.
Mnie nie dziwią statystyki, że wielu ludzi jest sfrustrowanych,
przeżywa załamanie nerwowe, nie umie się odnaleźć w życiu, nie potrafi sprostać
wymaganiom narzucanym im z zewnątrz… Przecież zostaliśmy wrzuceni do obcego świata.
otaczająca nas rzeczywistość, a zwłaszcza ta wirtualna ze szklanego ekranu jest
tak daleka od prawdziwego Życia, że nie sposób tego zmierzyć.
Ratunkiem jest cieszyć się tym, co mamy i być aż tak niemodnym, żeby
nie mieć głupich pragnień i wygórowanych aspiracji! Wielka jest radość, np. z tego,
w balkonowym ogródku pomidor wyda owoc!
No, można jeszcze z balkonu skoczyć!
To też prawdopodobnie pomaga!
Ale ja w to nie wierzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz