11 sierpnia 2017

Warany na Zadupiu

Cholera mnie bierze, naprawdę ciskam się wewnętrznie, nawet się wkurzam, że mi się to Zadupie z rąk wymyka. Właśnie nie mogę tam jechać, bo trwa prezentacja…
To nic, nawet nie macie pojęcia, jak się cieszę, że cholera mnie bierze, że naprawdę ciskam sie wewnętrznie, że nawet się wkurzam, że mi się to Zadupie z rąk wymyka, bo to przecież kolejne doświadczenie, które mnie nie zabije, a zatem może tylko wzmocnić.
Tak, tak, tak… Nie dopuśćcie do tego, żeby jakaś tam rzecz zawładnęła Wami. Nie rzeczom służymy, ale rzeczy nam! Nie pamiętam czyje to… Horacy? Zaraz sprawdzę. O już znalazłem w notatkach, tak w swoich Listach napisał rzeczywiście Horacy (pamięć mi jeszcze jakoś tam jednak służy! I to jest radość!): Nie siebie rzeczy, ale rzecz sobie poddaję!

Teraz o czymś z przeszłością, ale z Zadupiem związane. Mogłem swego czasu nazwać to miejsce na przykład Mini Komodo albo jakoś tak tam ze względu na miniatury waranów, jakie tam swego czasu znajdowałem.

Ostatnio ich nie widzę. Może to mój pobyt to sprawił, ponieważ dopóki to miejsce było przez jakiś czas naprawdę tylko okazjonalnie odwiedzane czy nawiedzane przez ludzi, mini warany miały się tam dobrze i zdawały się być u siebie. kiedy jednak zacząłem tam pojawiać siew miarę regularnie i interesować się nimi nazbyt, to pewnie pomyślały sobie o mnie, jak pomyślały i dały sobie z tym miejscem spokój, a przy okazji mnie miały z głowy.
Fakt, że dla naturalnych Mieszkańców Zadupia nie jestem mile widziany osobnikiem. Kiedy bowiem się tylko tam pojawiam, to zaraz mnie coś tam z w ich życiu interesuje, a jak mnie już coś w ich życiu zainteresuje, to próbuję się temu przyjrzeć lepiej i nieszczęście gotowe. Będę jeszcze o tym pisał, ale pamiętacie pewnie, jak chciałem pomóc walecznej ćmie uwolnić się z lepu! Wyszło z tego tyle, że ćma już pewnie dawno w Karinie Wiecznych Łowów przebywa.
Słów mi zabrakło...


Niech zdjęcia mówią za siebie…
I jeszcze... 

Znowu w domu...

I co się gapisz? (To było do mnie!)

Pięknie...

Jeszcze w niewoli...

I jeszcze... 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...