Zanim napiszę zwięźle,
dlaczego jestem szczęśliwy i dlaczego szczęśliwy nie zamierzam być przestać,
najpierw słów kilka o tym, co teraz właśnie czytam.
Szukałem ostatnio w
szufladach… No, czegoś tam szukałem. Nagle patrzę, książka, stara jakaś
książeczka. „Nazajutrz po miłości” na okładce było, jeszcze w białe koło
wpisane duże R. a zatem reportaż pomyślałem sobie i od razu ruszyłem sprawdzić,
ile to ma lat. Jak się okazało, książka wydana w 1984 roku, a traktuje o latach
70., a nawet 60. ubiegłego wieku.
Z czystej ciekawości
postanowiłem, przeczytam. Po pierwszym rozdziale nie żałowałem decyzji. Zbiór
reportaży traktuje ogólnie o sprawach rozwodowych i zachowania ludzi w
sytuacjach, gdy wielka miłość zmienia się w takąż nienawiść. Jak reagują ludzie
w sytuacjach, gdy główną rolę grają emocje, a rozum się jakoś wyłącza. Po
uczuciu miłości nie pozostają nawet jakieś mgliste wspomnienia.
Nie mogę napisać, że to
świetna lektura, ponieważ tyle tam żółci, tyle nienawiści, tyle ludzkiej
głupoty, tyle cierpienia dzieci, tyle wszelkiego ludzkiego brudu, że chyba
tylko homo sapiens może tego dokonać.
Moje hobbicie stopy grzeję znów przed drogą... |
Myślę jednak, że książka
ta i jej podobne powinny być lekturami obowiązkowymi dla tych, którzy
postanowili zawrzeć związek małżeński albo już go zawarli i walczą w nim
bezsensownie.
Dobrze się czyta tę
książkę, bo cóż bardziej zajmującego, jak zwierzenia w formie listów czy
bezpośrednich rozmów ludzi poranionych przez siebie i innych?
I jeszcze moje odczucie.
Książka i losy bohaterów, pomimo upływu czasu, są takie aktualne i tak uczą
pokory, że człowiek niepostrzeżenie czyni rachunek sumienia w stosunku do
partnera.
No i co najważniejsze z tej
książki wynika?
Jacy my głupi jesteśmy w przeważającej
większości! Jacy małostkowi! Jacy egoistyczni! Jacy tępi, żeby się uczyć na błędach
tych, co przed nami…
I jeszcze na marginesie, na
pierwszej stronie książki imię i nazwisko znanej mi osoby, która przeszła przez
rozwód pt. Piekiełko.
Co jeszcze?
Poszukajcie! Polecam lekturę!
Oddać książki nie mogę, bo
przecież nie moja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz