13 kwietnia 2018

Neumann, trzymaj się!


Cześć, może – dzień dobry – ale nie, bo przecież jesteś młodszy, a zatem wracam: – Cześć Sławku!
Media ostatnio oszalały na punkcie Twojej osoby, a raczej tego, że niby zrobiłeś - Ty mówisz, że nie. I dobrze mówisz, dobrze. Złapią Cię, to nie ja. A jak Cię złapią za rękę, nie Twoja ręka!

Dopadli Cię, mój nieznajomy, jak lat kilka wstecz dopadli byli mnie.
Ten sam minister Temidy siedział wtedy na tronie, gdy ludzie mało przyjaźni zapukali do drzwi. Pokazali mi papier i zaczęli szukać – przeszukali mieszkanie, myszkowali w piwnicy, później jeszcze w garażu i nic nie znaleźli. Zabrali komputer (mój), a z komputerem mnie.
Na miejscu się dowiedziałem, że jestem skorumpowany, a oni mi zarzuty stawiają z art. 228 §1 – znasz to, Sławomirze? – później się okazało, że będą wnioskować o areszt. Szok dla człowieka małego, który nic nie zrobił! 
Trzymali mnie trochę.
Kto zna procedurę, wie.
Wniosek o areszt upadł, bo wszystko było szyte, szyte grubymi nićmi, jak powiada przysłowie. Musieli mnie zatem puścić. Nieszczęśliwi byli operacyjni i prokurator.
Miałem szczęście, że sędzia nie był polityczny.
Prokurator, jak mógł, preparował akt oskarżenia, który mu sąd odesłał, bo taki był do dupy. Prokuratura jednak zawsze się odwołuje i sąd drugiej instancji nakazał: – Sądźcie, jak jest! I tak gówno z tego wyjdzie. Przecież oni i tak nic więcej nie wymyślą... I wyszło z tego gówno. 
Jak się dowiedziałem z akt sprawy, oskarżenie oparto na zeznaniach osoby chorej psychicznie, która wcześniej miała wyrok za bezpodstawne mnie oskarżanie i obrażanie (też to znasz).
Sprawa w końcu upadła, choć prokurator był na tyle aktywny, że nawet o kasację do SN wystąpił, a kiedy i to nie pomogło, musieli sobie odpuścić.
Chciałem ich, w mordę, skarżyć, bo mi i mojej rodzinie zdrowia dużo zepsuli. Mecenas jednak powiedział: To walka z wiatrakami, gra niewarta świeczki!
Odpuściłem sobie! 
Mówiłem o tym wcześniej: ‑ To był ten sam minister. To była ta sama władza i te same nazwiska. To były te same kacze miny i uśmiechy, które widzę dzisiaj na pierwszych stronach gazet.
Nic wtedy mnie dobrego w Polsce nie spotkało, a wszystko dlatego, że nie byłem od nich.
Co teraz oni robią? 
Straszą wszystkich Tobą, ale podskórnie mówią: „Uważajcie wszyscy, którzy spoza naszych szeregów chcecie gdzieś tam startować!”
Przyznasz, Sławku, że jest w tym coś. Jest w tym takie przesłanie.
Do dzisiaj o tym myślę – o państwie policyjnym. Dzisiaj ktoś nam pod nosem buduje państwo policyjne, a gawiedź cieszy się, klaszcze. Cholera by to wzięła!
Powinieneś się uczyć, jak się czyści opozycję. Rządzący robią to skutecznie pałkami i kamieniami.
Nie jestem za żadną partią, ale nie jestem też za tym, żeby na poziomie podejrzeń nagłaśniać sprawy takie i niszczyć przy tym ludzi.
Ostra kampania przeciw opozycji ruszyła ostatnio w mediach. Dziennikarze, ci na smyczy władzy, prześcigają się w pomysłach, jakby tu tych nierządzących pogrążyć przed społeczeństwem. Pewnie prezes obiecał jakieś sowite profity.
A tak na marginesie, to jest przecież nienormalne, gdy w wolnym kraju premier i prezydent chodzą na smyczy staruszka, który lubi koty.
Nie żyjemy w normalnym państwie. Media publiczne powinny nazywać się dzisiaj mediami politycznymi. 
Oglądam media publiczne, żeby nasycić się głupotą, podłością i zeszmaceniem niektórych dziennikarzy. 
Oglądam media publiczne, ponieważ chcę się codziennie karmić obłuda polityków, tych z prawa i z lewa, a nawet ze środka. 
Oglądam media publiczne, ponieważ ciągle nie wierzę, że można tak bardzo fałszować rzeczywistość.
Dlaczego to piszę?
Może mam jakiś interes?
Piszę to tylko dlatego, że wiem, jak mało wtedy ludzi przy człowieku zostaje, gdy ci, co dzierżą władzę, postanawiają go zaszczuć. Wtedy każdy głos – trzymaj się, będzie dobrze… jest na wagę przetrwania. Wtedy dodaje to sił, a siły trzeba mieć.
Dlatego, trzymaj się, Sławku! 
Żadna władza nie trwa wiecznie. 
Przyjedzie niebawem dzień dobrego za nadobne!
PS 
Prokurator, który mnie wtedy oskarżał, przeszedł do adwokatury, a jeszcze później zginął w wypadku. 
Czy mnie to cieszy? 
Bynajmniej! Ale daje do myślenia, że nie warto się martwić zbytnio sprawami ziemskimi! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...