Wciąż mnie pytają
ludzie o mój udział w tegorocznych wyborach samorządowych, a ja odpowiadam:
‑ Jeśli dożyję do tego
czasu, to wtedy zdecyduję!
Patrzą wtedy na mnie
pytającym wzrokiem. Mówię więc jeszcze:
‑ A skąd ja mam
wiedzieć czy jutro będę żył, czy będę żył za godzinę albo za chwilę! Może mi
pęknąć jakaś tam ważna żyłka i tyle będzie z planów w tegorocznych wyborach. Trzeba
mieć dystans do życia i ciągle o śmierci pamiętać.
Po tym ja i rozmówca
śmiejemy się do siebie, ale większość mi wtedy tak oto odpowiada:
‑ Nie pieprz, jak
potłuczony, tylko powiedz czy będziesz w wyborach startował?
Ja zatem znów swoje, że
jeśli jeszcze pożyję, jeśli będzie mi dane podjąć wtedy decyzję, to wszystko
będzie wiadomo. Choć chciałbym wziąć udział na tę właśnie chwilę i zaznaczam przy
tym – nie muszę tego wygrać! Ja
chciałbym spotkać się z ludźmi, spotkać dawnych znajomych, chcę dowiedzieć się od nich, co tam u nich słychać, jakie
porażki ponieśli, jakie odnieśli sukcesu, co im się udało, a co nie wyszło
wcale, jak żyją, jak im się wiedzie…
Nawet jak wystartuję, nie muszę wygrać wyborów! Ja nic nie muszę wygrywać, zwłaszcza za
wszelką cenę!
Ja tylko tak sobie
myślę, że jeśli mi się uda – co wcale być nie musi – wyruszyć w kampanię
wyborczą, to już będę wygrany ze względu na te powyższe spotkania.
Ktoś może mnie zapytać:
‑ Skoro nie musisz wygrać, to po jaką cholerę, chcesz w ogóle startować?
‑ A mówić mi trzy po
trzy nie wolno czy co?
Już słyszę krzyk: ‑
Ależ to niepoważne!!!
‑ A czy poważne jest
mówić o tym, co niewiadome? Niepoważne jest to, że ktoś tam sobie planuje, co
będzie robił, powiedzmy, za lat dziesięć, dwadzieścia, a nie wie przy tym nawet
czy dojdzie do domu! Skąd ja mogę wiedzieć, co będzie za osiem czy ileś
miesięcy, skąd mogę wiedzieć, co będzie jutro lub za godzinę?
Mam dosyć planowania,
bo to niepoważne, choć dzisiaj jest na topie wszelkie planowanie. Kto jednak
powiedział, że dzisiaj jest normalnie? Normalne jest to, że ktoś tam nam każe
wyobrażać siebie za lat dziesięć, dwadzieścia? Przecież to chore. Chore, jak
cholera!
Jeszcze raz tutaj
wspomnę, że nikt nie wie na pewno czy będzie jutro wśród żywych. A ja mam
wiedzieć, co będzie za kilka miesięcy?
Poza tym inna sprawa,
kto dzisiaj może wiedzieć, co Mały Wielki Prezes wymyśli przed wyborami? Skoro
zaczyna mówić o samorządowcach, to znaczy, że już myśli, jak tu upchnąć swoich.
Do tego można zakładać, że w kolejnej kadencji samorządowcy będą zakładnikami jedynie
poprawnej dzisiaj – jak wczoraj PRL – partii!
Ja
wcale nie muszę wygrywać!
Ja
już wygrywałem!
Poza
tym jest jeszcze życie, a nie tylko samorząd!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz