8 kwietnia 2018

W rozkroku czy nie?


Jak cię widzą, tak cię piszą – kto tego nie zna! A ilu przy tym przejmuje się strasznie, żeby widziano go dobrze i jeszcze lepiej o nim pisano! Wielu gotowych jest zrobić wszystko, nawet zaprzeć się samego siebie – swoich poglądów i przekonań – żeby go tylko dobrze widziano. Pełne salony kosmetyczne i fryzjerskie mówią tu same za siebie, jak bardzo poważnie podchodzimy do wyglądu.

Takie czasy – to wygląd decyduje, żeby cię dobrze widzieli i jeszcze lepiej o tobie pisali. Takie czasy, że wyglancowany goguś z pustką w głowie jest dziś dożo poważniej traktowany, niż mędrzec o zaniedbanym wyglądzie.
Gdzież te czasy starożytne, kiedy to ludzie w drugim człowieku szukali piękna mądrości, a nie zwracali uwagi na jakość wyglądu!?
Nie wrócą te czasy! Daremne żale! Na nic łzy i tęsknota! Nie wrócą!
Wystarczy popatrzeć na przedstawicieli świata polityki czy lobbingu, żeby się przekonać, jak wygląd i układy decydują o pozycji jednostki. W głowie przeciągi, ale to nieistotne przy nienagannym wyglądzie i manierach salonowca.
Lepiej jest w świecie nauki, gdzie większy nacisk kładzie się przede wszystkim na zawartość głowy. Ale któż dzisiaj podziwia zawartość głowy naukowców i traktuje ich poważnie? Na podziw mas zasługują teraz modnie ubrani politycy czy gwiazdy małego ekranu (dużego też!).
Czas przechodzić do meritum sprawy. Miałem przecież od początku pisać o socjotechnice, czyli o dziedzinie zajmującej się tłumaczeniem ludziom, jak powinni się zachowywać i ubierać, żeby widziano nas dobrze i tak też pisano o nas. A dokładnie miałem zająć się przede wszystkim ludzkimi nogami i przebieraniem nimi w różnych życiowych sytuacjach.
Przyglądam się zawsze temu, jak osoby publiczne występują również publicznie, jak stoją, zachowują się, mówią, jakie gesty wykonują (wykluczamy tu gest Kozakiewicza). Przyznam tu bez bicia, że najbardziej interesują mnie te sprawy w odniesieniu do establishmentu z małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
Nie będzie żadnych personaliów, nie będzie nawet określenia płci, choć tej ostatniej będzie można się dość łatwo domyślić.
Widzę czasem wybrańców w mojej gminie postawę na baczność. To postawa neutralna do sytuacji, bez wyrażania tego czy ktoś ma chęć zostać, czy też odejść, czy jestem czymś zainteresowany, czy mam to w dupie.
Widziałem notabli stojących z szeroko rozstawionymi nogami, co w mowie ciała oznacza eksponowanie krocza. Jakby ktoś chciał powiedzieć: ‑ Widzisz, jaki (-a) jestem powabny (-a), jak pięknie się prezentuję. Tylko mnie pragnąć i  marzyć o mnie. No i pewnie brać!
Ale też widzę zasłanianie dłońmi tego i owego, jakby się ludzie bali, że mogą im coś tam urwać albo wstydzą się srodze, że nie ma się czy chwalić.
A stopa do przodu, to tak, jakby chcieli się urwać, a tu się wyjść nie da – osoba publiczna i funkcje publiczne wypełnia.
W końcu widzę na zdjęciach krzyżowanie nóg i nożyczki z nóg, co nie jest dobrą oznaką – to zwiększenie dystansu, to znak, że nie mam nic do powiedzenia, ale zostać muszę, bom przecież człek publiczny. Męczarnia, widać męczarnię. I chcę, i się boję! Ale stawiam na „boję”.
Jeszcze jakieś tam krzyżowanie rąk (choć miało być tylko o nogach), które pewnie niektórzy uważają za oznaki dumy z powodu zajmowanego stanowiska. Ale to tylko tak się zdaje, a oznacza zupełnie co innego. Jest takie przysłowie: Kiedy ciało się zamyka, zamyka się też umysł…
I to w sumie wystarczy na temat tego, co widać na zdjęciach i w wystąpieniach wielkich z mojej małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
A na pytanie z tytułu odpowiem, że NIE!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...