Kto nie zna różnych
historii o przyjaźni. Z literatury wiemy, że różnie poszczególne przyjaźnie się
kończyły. Dość szczęśliwie skończyło się w oszmiańskim powiecie, gdzie żyli
kumowie Mieszek i Leszek (Mickiewicz). Dużo gorzej na swojej przyjaźni ze
zwierzętami wyszedł oświeceniowy zajączek (Krasickiego), którego wśród
serdecznych przyjaciół psy zjadły.
Mario Puzo w swojej
książce Ojciec chrzestny napisał: nie
ma w życiu większej naturalnej korzyści niż przecenienie przez wroga naszych
wad, poza niedocenianiem przez przyjaciela naszych zalet.
Ciekawe, pouczające i
takie życiowe, że strach, a że książka jest o mafii, to nie zmienia faktu, że
mądre, a może świadczyć tylko o tym, że nie wszystko, co złem ludzie mianują,
złem jest, a dobro dobrem. Mali, głupi i zasklepieni w schematach jesteśmy w
tych sprawach.
W piosence Sekret Kardynała Richelieu (Armand Jean
Richelieu) Czerwonego Tulipana słyszymy: Kardynała Richelieu sekret wam dziś zdradzę
– od przyjaciół, Boże strzeż, z wrogami sobie poradzę…
Pewnie nie brakuje w
życiu każdego człowieka tych, co to klepią po ramieniu i szepczą czułe słówka,
a za plecami chowają nóż, gotowi wykorzystać każdą nadarzającą się okazję. Oczywiście
ze świecą szukać dziś przyjaciół na tyle bezwzględnych, jak Brutus. Jednak nie
brakuje tych, co w obliczu jakiegoś nieszczęścia czy niepowodzenia jednej osoby
odwracają się plecami, knują i drwią. Jakaś radość ludzka (bo przecież nie
zwierzęca) jest w wielu tych, co mienią się przyjaciółmi kogoś, a w obliczu
niepowodzeń przyjaciół cieszą się i drwią.
Pocieszające jest w tym
oceanie ludzkiej podłości i radości z nieszczęścia innych obecność ludzi, dla
których TAK – TAK znaczy, a NIE znaczy NIE! Na szczęście takich ludzi też
spotykamy na swojej drodze.
Osobiście miałem
wątpliwe szczęście spotykać w swoim życiu mickiewiczowskich przyjaciół, którzy
gotowi byli dzielić się ze mną każdym posiadanym orzeszkiem. Ale miałem (i mam)
też szczęście znać ludzi, którzy dzielić się ze mną niczym nie muszą, a wiem,
że zawsze mogę na nich liczyć. Sprawdzili się już nieraz – zwłaszcza w trudnych
i nieciekawych dla mnie chwilach.
Zakładam, że każde z
Was poznało w swoim życiu i jednych, i drugich. Tak to już w życiu bywa, tak to
już w życiu jest – Chrystus miał swojego Judasza, ale też innych apostołów i
Józefa gotowego odstąpić ukrzyżowanemu swój grób; Cezar miał swojego Brutusa,
ale też z pewnością nie zabrakło tych, którzy szczerze opłakiwali jego śmierć; każdy
z nas ma w gronie swoich znajomych tych, którzy, zapewniając o swojej
przyjaźni, nigdy przyjaciółmi naszymi nie byli i tych, którzy nie mówią o tym
nic, a są przyjaciółmi na śmierć i życie.
Życie!
Trzeba pisać o
przyjaźni. Ciągle i ciągle trzeba o niej pisać - coraz mniej jej na tym
świecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz