11 kwietnia 2018

Pozdrawiam Przyjaciół


Dawno nie zaglądałem do zakładki odnotowującej, skąd pochodzą odsłony mojego bloga, czyli gdzie znajdują się Odbiorcy mojego pisania. Kilka dni temu znów tam zajrzałem i zdziwiłem się niepomiernie, gdzie też te moje słowa nie wędrują. Trudno to ogarnąć. Prawdziwe latawce!

W ostatnim tygodniu byłem czytany w Polsce, USA, Rosji, Niemczech, Belgii, Peru, Portugalii, Hiszpanii, Francji, Hongkongu. Tylko dziesięć państw wyświetla mi ta zakładka, ale pamiętam, że czytał mnie też ktoś z Indii, ostatnio „odwiedza” mnie ktoś z Kanady.
Czasem domyślam się, Kto mnie w danym kraju czyta, czasami wiem, ale skąd mam wiedzieć, Kto mnie czyta we Francji, Portugalii, Peru, Rosji czy Hongkongu, a ostatnio w Kanadzie…?
Często w Polsce wyświetlają mi się takie miejscowości, gdzie Ktoś czyta moje słowa, a ja ani nigdy tam nie byłem, a tym bardziej nikogo tam nie znam.
To dziwne uczucie, gdy człowiek uświadamia sobie, że jego myśli latają po całej planecie i tak naprawdę są wszędzie – w Białymstoku, Warszawie, Londynie, Hongkongu czy w Andach… Nigdy nie byłem w Andach i w Hongkongu też. Nie byłem w Japonii, Indiach czy Portugalii… W tylu miejscach nie byłem, a może jednak  „byłem”?
Siedzę na swoim zadupiu i wędruję po świecie, a zanim gdzieś dotrę, to latam w przestrzeni, a przecież ja jestem takim typowym wieśniakiem i najchętniej bym czmychnął na jeszcze większe zadupie…
Bywało, wybrałem się byłem jeden raz „za ocean” (NY). Później byłem przejazdem w kilku jeszcze krajach. Na rok utknąłem na Wyspach. Kiedy jednak wróciłem, tak trudno znów mi się ruszyć, choć można tutaj dostać pierdolca albo jeszcze coś więcej…
Tu można żyć szczęśliwie, ale na pustkowiu i kontaktować się czasem ze znajomymi od serca. Ale poza tym jest strasznie. Jak choćby to – są w telewizji (zwłaszcza tej niby publicznej, bo teraz jest ona partyjna) są takie niektóre gęby, na które patrzeć nie mogę. Wszystko podporządkowane jest polityce albo Kościołowi, jakby świat zwariował. Tutaj jest tak, jakby między jednym a drugim już życia nie było, jakby tam była próżnia, w której nikt żyć nie może, jakby nie było ludzi, co chcą żyć bez tego.
Kilka dni temu na przykład, podczas jeden z politycznych dyskusji (Boże, jak oni dyskutują, jak oni się przekrzykują, ile chamstwa, obłudy i ciągle „pan”/ „pani”) prowadzący dziennikarz (to raczej polityk, ale o jakże typowo polskim nazwisku!, tak nie potrafi ukryć, że jest sługusem partii, tej jedynie poprawnej w obecnie wolnej Polsce). No ale jedźmy dalej. No i któryś z mówiących w pewnym momencie rzekł, że taka piękna pogoda, około 25°C na plusie, a do tego jeszcze tak dużo wszędzie słońca.
A prowadzący na to: A dzięki komu to?!
I program się kończy, i idiotyczna reklama, a ja od razy myślę: 
Jak to dzięki komu? 
Dzięki rządzącym i dzięki prezesowi!  

Dobra, na dzisiaj wystarczy!
Pozdrawiam Was serdecznie!
Szczerze: ‑ Trzymajcie się zdrowo!
PS
Odezwijcie się czasem!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...