Ku radości wielu i smutkowi mniejszości
odpadłem w tych wyborach na samym początku. Kilkanaście głosów od szczęścia czy
kilkanaście głosów od zniewolenia, spętania na własne życzenie? Nie potrafię sobie odpowiedzieć. Przyszłość podpowie odpowiedź.
Gratuluję wygranym i tym, co ciągle w blokach; gratuluję wszystkim, którzy startowali. Poddać się ocenie innych to z
jednej strony akt odwagi, a z drugiej wyrzeczenia i poświęcenie. Nauki, jaką
czerpiemy w takich chwilach o sobie i innych, daremnie szukać w podręcznikach
czy szkołach.
Pytają mnie znajomi, na kogo
postanowiłem „przekazać” swoje
głosy. Głosy Wyborców, którzy poparli moją kandydaturę, nie są moimi głosami.
Ani nie mam prawa, ani możliwości przekazywać wolnej decyzji ludzi, którzy byli
za mną i którym za to dziękuję! Tak,
jak w moim przypadku, niech teraz decydują, na kogo chcą głosować, w zaciszu
swoich myśli.
Każde inne działanie z mojej strony w tej
sprawie stałoby w sprzeczności z wolnością jednostki!
Jakaś dziwna spokojność po werdykcie
populi ogarnęła mnie. Już nie pojawiają się wątpliwości, co pocznę z Mircea
Eliade, Claude Levi-Straussem czy Leszkiem Kołakowskim…, a zwłaszcza z ich
myślami w słowie zapisanymi. Już się nie martwię „na zapas” czy znajdę czas dla
bliskich, a przede wszystkim dla siebie i na to, co, w istocie, najbardziej lubię
robić…!
Nie lękam się wędrówki i jestem przekonany,
że takie rozwiązanie jest dla mnie najlepsze, choć jeszcze – w małości swojej –
nie umiem tego dojrzeć, docenić i objąć oczyma duszy takiego daru Nieba!
Zatem GRATULUJĘ!
Wszystkim BARDZO DZIĘKUJĘ!
I proszę: RÓBCIE TO, CO INNYM DEKLARUJECIE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz