Popuściłem ostatnio
wodze swoim emocjom i dotknąłem niektórych, niekoniecznie winnych, a nawet
szczerych ludzi perfidnie wykorzystywanych – nikt ich jednak nie zmuszał –
przez partyjnych cwaniaków!
Wspomnienia.
„Nie mogę na nich
patrzeć!”
„Nie włączam
telewizora, bo k… mnie bierze!”
„Kiedy te mordy
znikną…”
To tylko delikatne
określenia pod adresem rządzących, wypowiadane w szeroki gronie – byłem
osobiście – głośno, z przekonaniem, a potem argumenty na potwierdzenie swojego.
Minęło trzy tygodnie,
zarejestrowano listy i ci sami ludzie popierają rządzących – są ich ludźmi w
wyborach i mają obowiązek jawnie ich popierać.
Dlaczego tak dajemy
siebie rozgrywać?
Trzy obrazki
1.
Prezes rządowej
instytucji, wypełniając swoje statutowe obowiązki, podpisuje w blasku fleszy
umowę na sfinansowanie w gminie placu zabaw.
Następnie sam prezes
startuje w wyborach i staje się w gminie dobrodziejem tej gminy – mieszkańcy
gminy powinni zapewnić mu reklamę i pracować na korzyść jego startu w wyborach.
Umowa – start w
wyborach – następnie prezes kandydat trafia na ulotkę wyborczą kandydata, z
którym podpisał umowę!
Rządzący lubią
określenie „korupcja”.
Jak nazwać takie
działania?
2.
Ten sam prezes –
dobrodziej – wykonując swoje obowiązki, za które otrzymuje wynagrodzenie
(służbowe mieszkanie…) „funduje” dla kilku jednostek OSP w gminie motopompy i z
pompą je przekazuje, promując przy tym swoich, choć jeszcze wyborów nie było.
Nikt wtedy słowem nie
wspomniał, że to obowiązek statutowy tej instytucji państwowej tak pomagać
strażakom.
Następnie prezes –
kandydat w samorządowych wyborach od strażaków żąda nieformalnych przysług –
rozwieście mi plakaty, rozreklamujcie mnie, mówcie wszystkim głośno żem
dobrodziej gminy…
3.
Poseł obecnie
rządzących na lokalnej konwencji popiera kandydatów z listy sprawiedliwych. Nie
wspomina słowem, że w jego rodzinnej gminie ta lista partyjna nie miesza
ludziom w głowach, nie skłóca ich, nie robi zadymy w terenie.
Po co mieszać u siebie?
nie lepiej u sąsiadów?
Ludzie szczerzy w
gminie starają się odwdzięczyć za plac zabaw raz na 4 lata i kilka motopomp na
10 – 20 lat. To nie wina tych ludzi, że dobrem za dobro płacą. To wina ich
lidera i partyjnych cwaniaków.
Nienawidzę polityki, która
tak miesza w gminach!
Kandydaci na radnych z komitetu,
z którego i ja startuję nie mają żadnego obowiązku głosowania na mnie. To ich wolny
wybór, na kogo chcą głosować.
Jeśli człowiek nie jest
do czegoś albo kogoś przekonany, a publicznie musi to lub kogoś popierać, to nie
jest wolny wybór, to nie jest niezależność.
Mnie, osobiście, boli, gdy
widzę, jak w mojej gminie cwaniaki z obozu rządzących ludźmi pogrywają. Cóż na to
mogę poradzić? Najwyżej to opisać i liczyć po cichu, że ten obłęd minie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz