RÓWNA MIARA
Jeśli gospodarz parafii jawnie angażuje się w
kampanię wyborczą – która ze sprawami wiary nie ma nic wspólnego – po jednej ze
stron, deprecjonując jednocześnie innych startujących; jeśli słowem lub czynem
wskazuje jednego z kandydatów; jeśli w jakikolwiek inny sposób ogranicza –
poprzez narzucanie własnego punktu widzenia – wolny i niezależny wybór drugiemu
człowiekowi, nie tylko nie służy sprawie jednoczenia wspólnoty, ale czynnie
bierze udział w jej podziale, co w konsekwencji należy rozumieć jako
sprzeniewierzenie się dobrze rozumianej roli pasterza parafialnej trzody.
Co o dobrym pasterzu mówił w swojej ziemskiej
wędrówce Mistrz z Nazaretu wiemy dobrze. Tym, którzy na czas kampanii
zapominają o tym, proponuję fragment Ewangelii Jana 10, 7‑21.
Wszyscy jesteśmy w gościnie na tym ziemskim padole –
jedni są gośćmi w gminie, drudzy gośćmi w parafii. Nie znamy dnia, ni godziny,
gdy czas gościny minie.
Ksiądz proboszcz może z wyżyn ambony odebrać mi
głosy w wyborach, ale nie ma mocy odebrać mi mojej wolności – wyrażania głośno
i jasno tego, o czym myślę; nie będę się płaszczył przed nikim, kto rości sobie
prawo do narzucania innym własnego sposobu myślenia; nie będę milczał, gdy
widzę, jak otumania się ludzi; nie będę szeptał po kątach i za plecami
narzekał, a to, co mam powiedzieć, wypowiem głośno i prosto.
Można mi wszystko odebrać, ale wolności nigdy!
Nie po to był Krzyż w historii, żebym dał się zniewolić!
!!!
Na niektórych plakatach kandydaci szanowni nie
wiedzą nawet dokładnie, do jakiej rady startują, bo nijak w mojej gminie nie
mogę się dopatrzeć rady miasta i gminy – takiej przecież tu nie ma.
Jest w mojej fajnej gminie rada miejska, gdzie
indziej rada gminy, a jeszcze gdzie indziej po prostu rada miasta, może być
rada powiatu, rada nadzorcza jakaś i pełno różnych rad, ale żeby w jednym rada
gminy i miasta – wybaczcie, nie słyszałem!
A jeśli już by tak rada gdzieś się zrodziła, to z taką
radą dziwną wójt i burmistrz pospołu musieliby współpracować – cholera, nie wiem,
zaiste, jak! Jak kompetencje podzielić. Co, jak któremu przypiąć? Jaka odpowiedzialność
jednego czy drugiego?
Dobra – detali się czepiam – ale detale są ważne. Jeśli
dzisiaj kandydat nie do końca wie, do jakiej rady startuje, to skąd jutro ma wiedzieć,
co w takiej radzie ma robić i jak wyborcom pomagać.
JESZCZE…
Jeszcze trzy, cztery wpisy i będą dziać się wybory –
niejeden biedny paznokieć padnie ofiarą zębów!
Ha, jadę dalej w teren, bo trochę jest do zrobienia.
Cieszę się z tej kampanii, to taki fajny czas! Wczoraj znowu spotkanie i pełno znajomych
twarzy i komentarze w mediach, że trzymam z obecnym wodzem. Ja z nikim nie trzymam,
tylko nie znoszę tego, gdy kogoś kopią ci, co wiele mu zawdzięczają! Gdy kogoś większość
wybiera, to muszę to uszanować i czekać cierpliwie na czas ewentualnych zmian. Nie
cierpię dzisiejszych Brutusów, nierzadko wykształconych, pretendujących przy tym
do miana lidera.
Zaprawdę smutni ludzie. Smutniejsi niż wódz obecny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz