19 października 2018

Wystarczy dygresji...


Wystarczy „Wyborczych dygresji”, choć trzeba przyznać, że każde wybory to takie festiwalowe urozmaicenie naszej codziennej egzystencji. Można tyle nauczyć się o sobie i ludziach obok nas w tym niezwykłym czasie.
Czy mam jakieś wątpliwości co do decyzji o starcie?
Nie!

Cieszę się z tych wszystkich spotkań indywidualnych i zbiorowych. Cieszę się, że spotkałem po drodze ludzi, którzy jasno i stanowczo powiedzieli mi, dlaczego nie będą popierać mojej kandydatury. Zdziwiłem się wczoraj, gdy jedna z osób stwierdziła, że nie zrobiłem nic, gdy ona była w potrzebie. To dziwne, bo dobrze pamiętam, że w sprawę tej osoby zaangażowany byłem nie tylko ja, ale kilka innych osób i zrobiliśmy wszystko, aby w danym momencie pomagać zainteresowanym. Może nie wszystko wyszło tak, jak chciałaby tego druga strona. Jednak takie postawienie sprawy jest krzywdzące – pomijam siebie – dla tych osób trzecich, które – dobrze pamiętam – robiły wcale niemało!
Wszyscy, którzy decydują się na piastowanie funkcji czy stanowisk publicznych, muszą się liczyć z tym, że znajdą się w sytuacji, gdy trzeba przyjść z pomocą osobom potrzebującym i nie zdołają spełnić oczekiwań strony potrzebującej. To trudne i ryje głowę, ale jeśli masz poczucie, że w danej sytuacji zrobiłeś, ile mogłeś, to można to unieść i iść spokojnie dalej.

ODWAGA I WIARA
Uczestniczyłem ostatnio w nabożeństwie w fajnym wiejskim kościółku. Ksiądz w pewnym momencie zapowiedział, że będziemy świadkami sakramentu chrztu i wyszedł przywitać „kandydata” do rodziny parafialnej czy – szerzej – chrześcijańskiej! Zauważyłem, że z dzieckiem wystąpiło troje dorosłych. Z reguły to czworo dorosłych – rodzice i rodzice chrzestni występują w takiej sytuacji. Tu jednak zabrakło ojca dziecka. Dlaczego? Nikt nie pytał. Miejscowi pewnie wiedzieli.
Ksiądz w pewnym momencie się „zaciął”, gdyż zamiast powiedzieć rodzice, miał powiedzieć rodzic. A potem zaprosił za sobą chrzestny orszak.
Matka czule tuliła swoje dziecko i dumnie kroczyła główną nawą w kierunku ołtarza. Wydała mi się kobietą (miała co najwyżej dwadzieścia parę lat) odważną, zdeterminowaną i pełną wiary. Asysta rodziców chrzestnych zdawał mi się mała i niewidoczna przy jej wielkości przeze mnie sobie wyobrażonej.
W małych środowiskach wiejskich, podobnie jak w niewielkich środowiskach miejskich, pewne utarte schematy myślenia niejednego zniechęciłyby do ceremonii chrztu podczas głównej mszy niedzielnej. Jej jednak zdawało się to nie dotyczyć. wiedziała, czego chce. I imię, które wybrała dla swojego syna – Dawid – tyle o niej mówiło, że słów żadnych nie trzeba.
Księga imion o „Dawidzie” – Dawid jest to imię pochodzenia hebrajskiego, oznacza: dowódca, opiekun, również godny kochania, ukochany.
Dawid to bardzo aktywny i ruchliwy mężczyzna. Potrzebuje uczestniczyć w życiu świata – koniecznie do wszystkiego musi się mieszać, doradzać, wybierać, zmieniać, inaczej czuje się niepotrzebny, a więc nieszczęśliwy. Osądza jednak według swojej miary i własnego punktu widzenia. Poświęca uwagę tylko tym zajęciom, które dają mu satysfakcję i przyjemność. Jego słabym punktem jest duma – nieustannie chce imponować i zdobywać aprobatę otoczenia. Dawid jest nadto pomysłowy, ambitny i konsekwentny…
Mama tego Dawida sprawiła w minioną niedzielę, że jej mały król rozpoczął swoje uczestnictwo w życiu świata duchowego, nieogarnionego, tajemniczego…, rozpoczął to życie formalnie, ale przecież
Zawsze czułem wielki szacunek dla ludzi, którzy dumnie płyną pod prąd czy wchodzą pod swoją górę! Budują mnie. Wdzięczny im jestem za to, że są i robią to, co robią. I jestem taki szczęśliwy, że zbłądziłem na tę właśnie mszę do tego właśnie kościółka!
I teraz, po kilku dniach, nie wiem już, co myślałem dokładnie w tamtej właśnie chwili, gdym patrzył za idącymi w kierunku ołtarza w kolorowe szaty słońca z witraży ubranych wędrowców - Dawida bezbronnego w ramionach matki jego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...