6 października 2018

Po drodze 6.


NIE GNIEWAM SIĘ
Nie gniewam się za to, gdy ktoś mi mówi „Marek”, ale wielu drażni, gdy ktoś mówi im po imieniu. To tak wygląda, jakby ktoś gniewał się za to, jak ma właśnie na imię. To takie niedorzeczne! Nie jedyna to niedorzeczność w codzienności ludzi zakutych w kompleksy i dyby kanonu.

Jest jeszcze inny powód ludzkiego się gniewania w takich sytuacjach – dziwne poczucie wartości. Czujemy się bardziej ważni i bardziej szanowani, gdy ktoś nam wypali przed imieniem „pan”, „pani”.

NIE MOJE
Prawdziwa wolność to własna unikalna droga samorealizacji. Bez oglądania się na to, czy dzięki robieniu tego, co kochamy, staniemy się sławni i bogaci. Bo prawdziwa wolność jest tylko wtedy, kiedy czujemy się szczęśliwi. Ani sława, ani bogactwo nam tego nie zapewnią.
Czyje to powyżej?
Jakie to ma znaczenie?
Ważne, że nie moje i takie, takie dobre!

10 PALCÓW
Znów komplet – 10 palców – po klawiaturze śmiga i cała 10 moja, choć te z lewej strony są trochę niezdarne. Trenuję zatem cierpliwość i czekam, aż dojdą do siebie. wczoraj lekarz stwierdził, że mogę zrzucić ortezę – ten niby pancerz czy zbroję – i zacząć ćwiczyć rękę, ale drut jeszcze został i trochę sobie posiedzi w kości obojczykowej. Założenia lekarza są następujące – jeśli przebije skórę i wyjdzie sobie na zewnątrz, zostanie usunięty, jeśli natomiast nie, to wyciągniemy go po upływie miesiąca. Oczywiście w przybliżeniu, bo może być dłużej.
Chodzę zatem nieustannie uzbrojony w drut stabilizujący i krzywię się, gdy mnie uwiera, a ludzie, gdy to widzą, pytają zaskoczeni: Co jest? Myślą, że może się krzywię na to, co powiedzieli albo nie tak spojrzeli i tym podobne sprawy. Kiedy tłumaczę, jak jest, zaczynają się śmiać. Mam wesołe życie, wesołe rozmowy i wesołe spotkania nie dzięki osobistemu urokowi, ale stabilizatorowi – nie myślałem wcale, że drut tkwiący w kości może nawet życie rozweselić chwilami.
Dobrze mieć sprawne dwie ręce – zdrowie to podstawa. Wszystkim zdrowia zatem – nawet największym wrogom!

ANDROGYNIA i SENNA RZECZYWISTOŚĆ
Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie … - to androginia, o której nie słychać w Kk, a szkoda, bo przecież płeć Boga nie dotyczy, jak nie dotyczy umysłu dziecka…
Ewangelii nie można pojmować li tylko dosłownie. Ależ głupotę napisałem! No może nie głupotę, tylko powtórzyłem tak oczywistą prawdę, że trzeba się zarumienić.
Jeśli założymy, że część ewangelicznych zdarzeń działa się w sferze duchowej, pozamaterialnej, to otwieramy przed sobą niezrozumiałą dla wielu możliwość odczytywania Słowa – na przykład, dajmy na to, wizyta Marii u swojej cioci Elżbiety. Załóżmy, że to była wizyta duchowa, na pograniczu jawy i snu lub w świecie snu całkowicie odbywająca się. Nigdy nie śniło wam się coś tak, jakby to była bardziej prawdziwe niż jawa?
A ucieczka Józefa z rodziną do Egiptu – wędrówka duchowa Jezusa w świat egipskiej kultury, magii i czasów egipskiego pobytu ziomków.
To przecież we śnie jesteśmy prawdziwie wierzący.

OSTATNIE WIECZERZA
Nie prawda naprawdę, ale stworzona na miarę naszych upodobań, kanonu i wyobrażeń liczy się dla nas bardziej, bo - normalka – jest taka wygodna.
Obrazy religijne i religijne schematy, jakich dziś używamy nie mają nic wspólnego z autentyzmem pierwowzoru. Ostatnia wieczerza, na przykład, jest to przecież misterium, które najprawdopodobniej odbywało się w pozycji leżącej lub półleżącej. Ale czasy się zmieniały i zmieniało się wyobrażenie o tym zdarzeniu. I doszło do tego, że dzisiaj mamy jedną wielką sieczkę w tej materii – kody, domysły, interpretacje… A to przecież musiało być coś tak porażająco prostego, że dzisiaj nie potrafimy sobie nawet tego wyobrazić.
Modne dziś – dzieła, te religijne również – zaczynają żyć własnym życiem. Co jednak mają wspólnego z religią? Ostatnia wieczerze, pasja, ukrzyżowanie, odwalony kamień i pusta pieczara, Pieta Michała Anioła. Przecież nawet nie wiemy czy Maria miała szansę dotknąć wówczas Syna, ale w świecie duchowym z pewnością nieustannie…

Judasz – straszny zdrajca, Piotr – skała prawdziwa, Jan – wizjoner końca, Szczepan – kamieniem zbawiony, Magdalena – grzesznica… wszyscy jednako święci, gdy odrzucić ich ciało związane z padołem ziemskim…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...