31 października 2018

Wybory przez łzy


Teraz, gdy z dystansu „przegranego” mogę przyglądać się resztkom kampanii wyborczej, dochodzę do wniosku, że to były, są i będą takie wybory przez łzy. Dla jednych z przekonania, dla innych mniejsze zło, jeszcze dla innych fascynacja gośćmi z orszaków kandydatów… Różne były i będą powody, dla jakich zagłosujemy na konkretną kandydaturę. Mogę mieć tylko nadzieję, że przy takiej decyzji przede wszystkim to, co dany człowiek zrobił, będzie probierzem naszej oceny i jeszcze to, jaki kandydat jest – fałszywy, wyrachowany czy bezpośredni, szczery i jeszcze jego stosunek do wyborców samych, i czy za wszelką cenę musi wybory wygrać – nie bacząc na straty wśród tych, którzy mają głosować.

Tyle jest nienawiści pomiędzy ludźmi prostymi. Prowadzący kampanię w małych gminach wykorzystują animozje między ludźmi i dzielą ich jeszcze bardziej na swoich i nie. To nie jest nic nowego, że po każdych wyborach społeczności mniejsze i większe są coraz bardziej podzielone. Już wybory sołtysa skutecznie nas dzielą. To nie kwestia przepisów, a ludzi i ich podejścia. I ta świadomość, że wyboru dokonuje najwyżej ¼ społeczności. Jeśli bowiem rekordowa frekwencja w obecnych wyborach wyniosła tuż ponad 50% i z tych pięćdziesięciu % kolejne 50 plus decyduje od wyniku, to 25% plus całości tenże wynik ustala. Znów nie wina przepisów, ale samych ludzi. Nic zatem dziwnego, że po takich wyborach więcej jest niezadowolonych z wyniku niż szczęśliwych.
Rozmawiam ze znajomymi, słucham opowieści, jak ludzie się skłócają, skaczą sobie do gardła, gotowi zniszczyć innych, byle postawić na swoim, byle tylko ich opcja te wybory wygrała, a gdy wychodzi inaczej – jak w I turze – kiełkuje i rośnie myślenie, że to przez wygranych. Błędne koło, a w centrum wyborca myślący. Dlatego pewnie tak wielu mówi mi wprost, że do II tury nie chce wcale podchodzić.
Mówię wtedy wszystkim, że czasem nawet przez łzy trzeba dokonać wyboru, to taka nasza ofiara na ołtarzu ojczyzny – ponoć – demokratycznej!
Jak patetycznie zabrzmiało!
To można już kończyć!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...