Zanim siadłem do
pisanie tych słów, dałem sobie czas na wystarczającą ilość głębokich wdechów i
wydechów, żeby napisać to, co przyjdzie być może mi zrobić! Będzie to rzecz o
znajomych i moich i waszych. Znajomi się mogą obrazić – Co ja piszę?! – już się
obrazili. Nie wiem tylko dlaczego – przecież piszę tylko o tym, co wielu widzi
i komentuje.
Mam takie same szanse
na wygranie wyborów, jak moi konkurenci, ale już teraz wyzbyłem się zupełnie
wyrozumiałości dla tych, którzy już dzisiaj są dla mnie przegranymi – stracili
bowiem w moich oczach twarz.
Ale pominę siebie.
myślę o obecnym burmistrzu i jego podwładnych, którzy w tej kampanii jawnie
stanęli przeciwko niemu. To z pewnością jego porażka. Natomiast skoro ci jego
podwładni – przeciwnicy pozwalają sobie na uszczypliwości pod adresem szefa i
krytykują go jawnie na zebraniach publicznych, wystawiają cenzurkę sobie. Niech
nie myślą, że ludzie zapomną, iż przez cztery lata wykorzystywali jego deficyty
i żerowali na jako nieudolnym szefowaniu!
W przypadku mojej
wygranej nie ma dla nich miejsca w gminnym samorządzie!
Piszę powyższe z pełną
odpowiedzialnością. Obecny burmistrz nie rozliczy ich, bo nie ma sobie siły,
żeby zapłacić zdrajcom, co im się należy.
Zdaję sobie sprawę, że
wśród tych smutnych ludzi są moi dobrzy znajomi. Skoro zapomnieli, co mi
zawdzięczają i przy kopaniu szefa, kopią mnie, to po co mi ich znajomość –
niech idą w cholerę!
Niech wiedzą to ode
mnie, skoro ich lider im tego nie powiedział, że jawne ich wystąpienie – jako
pracowników i podwładnych – przeciwko szefowi, to decyzja na dobre i złe, i
niech w przyszłości nie żądają litości dla siebie. są dużymi dziećmi i dawno
powinni wiedzieć, że decyzje takie mogą odbić się czkawką.
Liczą
się czyny, nie obietnice! Przeczytałem to na ulotce wyborczej
jednego z kandydatów i przyznaję rację – na tym konkretnym przykładzie bardzo
dobrze to widać. Kandydat ów zawdzięcza mi to, kim jest i przez lata obiecywał,
że jest ze mną. Nie było nawet mowy o tym, że może być przeciwko mnie. W tych
wyborach startuje przeciwko mnie! I co, nie ma racji? – Liczą się czyny, nie obietnice!
Wybory to dobry czas,
żeby podobni dwulicowi kandydaci ujawnili swoje prawdziwe oblicze, skrzętnie na
co dzień ukrywane przed światem.
Śmieszy mnie, że tacy
ludzie chwalą się publicznie swoim wyższym wykształceniem. Ich czyny bowiem
świadczą o tym, że studia to czasem balast. Pisałem to już, że żadna uczelnia
nie uczy mądrości – to dar! W czasie wyborczym to dobrze widać!
Smutne! Po stokroć
smutne takie towarzystwo!
Dla takich ludzi – wiem
– powinienem mieć litość, ale nie potrafię – mówiłem – jestem grzesznik!
Lubię prawdę w oczy,
nawet tę jakże przykrą! Nieraz już taką prawdą dostałem między oczy. Wiem zatem
z doświadczenia, że to wcale nie szkodzi, a na pewno pomaga lepiej zrozumieć siebie!
Uwaga!
Obecnie rządzący burmistrzu,
nie pozwalaj a to, aby Twoi podwładni, zarazem przeciwnicy, będąc na urlopie, wykorzystywali
ludzi i sprzęt gminny do celów prywatnych. Bądź bardziej uważny, bo robią Ci straszne
tyły, wykorzystując perfidnie Twoje niedowidzenie!
Uwagi powyższej nie było,
jeśli wiesz o tym – burmistrzu! A jeśli wiesz i milczysz – to już inna bajka!
Pozdrawiam
tych, dla których czarne czarnym jest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz