7 października 2018

Wyborcze dygresje [13]


RÓWNOŚĆ
Moja przeszłość hańbiąca dobre imię gminy. Ja niszczący życie ludzi niczym tajfun. Moje straszne występki wciąż wracają w dyskusjach, pokątnych debatach i cichych przekleństwach. Moi wielbiciele wciąż do tego wracają, wciąż powtarzają w kółko, jak pacierz codzienny. 
Niech tylko jednak ja coś wspomnę o innych, to takie larum gminne rozbrzmiewa w całej sieci, jakbym świętość pokalał tego czy tamtego.

Takie pojęcie równości, to efekt myślenia – wszyscy niech będą źli, ja pozostanę dobry!
Kilku hejterów – sieciowych rycerzy – nieustannie pracuje, żeby przypomnieć wszystkie moje sprawy karne i ekscesy z przeszłości.
Trochę mnie to bawi, gdy myślę, że św. Pawła albo św. Augustyna nigdy nie zdołam prześcignąć rozmaitością życia – panowie przed nawróceniem całkiem ostro żyli, a skończyło się tak, jak wcale nie zamierzali. Co niemożliwe u ludzi, możliwe jest…
Ale co ja tam będę gminnym hejterom tłumaczył!?

EMOCJE
Gdy wychodzą na jaw jakieś nasze grzeszki – dwulicowość, egoizm, prywata, opilstwo, obżarstwo… – to się trochę wkurzamy, nie na siebie bynajmniej, ale na cały świat, a zwłaszcza właśnie na tych, którzy się odważyli na nasz temat pisnąć.
Nikt tego nie lubi!
Ja też, ale wiem, że to jedyny sposób, aby sobie się przyjrzeć i przejrzeć siebie od nowa, no i zmienić co nieco!
Najpierw to myślę tak, że wszystkich pogryzę, podrapię, a nawet coś brzydszego, ale nie powiem co.
Potem wyłączam komputer i biorę coś do czytania – czytam nawet na siłę.
W końcu – tutaj dygresja.
Znacie tragizm jednego z podrzędnych diabłów z Mefistofelesa Goethego? Mówi on w pewnym momencie coś takiego: Ja chcąc czynić zło, dobro zawsze czynię!
I w końcu, gdy poczytam, to właśnie tak sobie myślę, że ci, co mi dokopują, chcą mnie zwyczajnie zniechęcić, chcą mnie w ten sposób osłabić, ale mi pomagają. Zatem cięte uwagi przerabiam na dalsze działanie – staram się - pozytywne.
I ci, co mieli w zamiarze osłabić mnie poważnie, wzmacniają mnie nieświadomie swoją siłą destrukcji!
Jeśli potrafimy w potknięciach znaleźć pozytywną siłę, to nie jest nieszczęściem upadek, ale doświadczeniem.

MOJE EGO
Często w wypowiedziach moich oponentów powraca moje ego – strasznie wyrośnięte jak na mnie małego, wybujałe okrutnie, napompowane jak balon, ogromne…
Nie wiem – nie widziałem jeszcze swojego ego i raczej go nie zobaczę, bo może go całkiem nie być!
Ludzka myśl wciąż drży otchłanie niewiadomego i nie brak dzisiaj głosów, że EGO nie istnieje, że to zwykły wymysł, bajeczka dla dorosłych, kolejny fortel szatana…
Moich oponentów chyba to nie obchodzi, że piszą o czymś, czego może wcale nie być. Mogą się jednak pochwalić naukowym terminem. Ale czy to już znaczy, że znają naukę Freuda?
No i myślą przy tym – mamy go jak na dłoni – id i ego zrobione, zostaje superego!

NAJLEPSZY – NAJGORSZY
Ktoś napisał o mnie, że mam niezły tupet, żeby napisać o sobie, że jestem NAJLEPSZY! Gdybym napisał NAJGORSZY to dostałbym od głupków, że po co z taką samooceną w ogóle startuję!

BANEROWE PRZYJAŹNIE
Im więcej w małej gminie banerowych przyjaźni, tym ostrzejsza krytyka mnie sieciowych hejterów. Cieszy mnie to bardzo, bo takie ożywienie to odzwierciedlenie kociokwiku piszących.
Kogo tak strasznie bronicie? Banerowych przyjaciół?
Wspomnę na marginesie, że to bardzo ciekawe, co teraz widać w terenie – wiadomo, kto z kim i kim jest! No i dobrze wiadomo, kim są obrońcy przyjaźni…, ostatnio bardzo aktywni, a dotychczas uśpieni!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...