RÓWNOŚĆ
Moja
przeszłość hańbiąca dobre imię gminy. Ja niszczący życie ludzi niczym tajfun.
Moje straszne występki wciąż wracają w dyskusjach, pokątnych debatach i cichych
przekleństwach. Moi wielbiciele wciąż do tego wracają, wciąż powtarzają w kółko,
jak pacierz codzienny.
Niech
tylko jednak ja coś wspomnę o innych, to takie larum gminne rozbrzmiewa w całej
sieci, jakbym świętość pokalał tego czy tamtego.
Takie
pojęcie równości, to efekt myślenia – wszyscy niech będą źli, ja pozostanę
dobry!
Kilku
hejterów – sieciowych rycerzy – nieustannie pracuje, żeby przypomnieć wszystkie
moje sprawy karne i ekscesy z przeszłości.
Trochę
mnie to bawi, gdy myślę, że św. Pawła albo św. Augustyna nigdy nie zdołam
prześcignąć rozmaitością życia – panowie przed nawróceniem całkiem ostro żyli,
a skończyło się tak, jak wcale nie zamierzali. Co niemożliwe u ludzi, możliwe
jest…
Ale
co ja tam będę gminnym hejterom tłumaczył!?
EMOCJE
Gdy
wychodzą na jaw jakieś nasze grzeszki – dwulicowość, egoizm, prywata, opilstwo,
obżarstwo… – to się trochę wkurzamy, nie na siebie bynajmniej, ale na cały
świat, a zwłaszcza właśnie na tych, którzy się odważyli na nasz temat pisnąć.
Nikt
tego nie lubi!
Ja
też, ale wiem, że to jedyny sposób, aby sobie się przyjrzeć i przejrzeć siebie
od nowa, no i zmienić co nieco!
Najpierw
to myślę tak, że wszystkich pogryzę, podrapię, a nawet coś brzydszego, ale nie
powiem co.
Potem
wyłączam komputer i biorę coś do czytania – czytam nawet na siłę.
W
końcu – tutaj dygresja.
Znacie
tragizm jednego z podrzędnych diabłów z Mefistofelesa
Goethego? Mówi on w pewnym momencie coś takiego: Ja chcąc czynić zło, dobro zawsze czynię!
I
w końcu, gdy poczytam, to właśnie tak sobie myślę, że ci, co mi dokopują, chcą
mnie zwyczajnie zniechęcić, chcą mnie w ten sposób osłabić, ale mi pomagają.
Zatem cięte uwagi przerabiam na dalsze działanie – staram się - pozytywne.
I
ci, co mieli w zamiarze osłabić mnie poważnie, wzmacniają mnie nieświadomie
swoją siłą destrukcji!
Jeśli
potrafimy w potknięciach znaleźć pozytywną siłę, to nie jest nieszczęściem
upadek, ale doświadczeniem.
MOJE
EGO
Często
w wypowiedziach moich oponentów powraca moje ego – strasznie wyrośnięte jak na
mnie małego, wybujałe okrutnie, napompowane jak balon, ogromne…
Nie
wiem – nie widziałem jeszcze swojego ego i raczej go nie zobaczę, bo może go
całkiem nie być!
Ludzka
myśl wciąż drży otchłanie niewiadomego i nie brak dzisiaj głosów, że EGO nie
istnieje, że to zwykły wymysł, bajeczka dla dorosłych, kolejny fortel szatana…
Moich
oponentów chyba to nie obchodzi, że piszą o czymś, czego może wcale nie być.
Mogą się jednak pochwalić naukowym terminem. Ale czy to już znaczy, że znają
naukę Freuda?
No
i myślą przy tym – mamy go jak na dłoni – id
i ego zrobione, zostaje superego!
NAJLEPSZY
– NAJGORSZY
Ktoś
napisał o mnie, że mam niezły tupet, żeby napisać o sobie, że jestem NAJLEPSZY!
Gdybym napisał NAJGORSZY to dostałbym od głupków, że po co z taką samooceną w
ogóle startuję!
BANEROWE
PRZYJAŹNIE
Im
więcej w małej gminie banerowych przyjaźni, tym ostrzejsza krytyka mnie
sieciowych hejterów. Cieszy mnie to bardzo, bo takie ożywienie to
odzwierciedlenie kociokwiku piszących.
Kogo
tak strasznie bronicie? Banerowych przyjaciół?
Wspomnę
na marginesie, że to bardzo ciekawe, co teraz widać w terenie – wiadomo, kto z
kim i kim jest! No i dobrze wiadomo, kim są obrońcy przyjaźni…, ostatnio bardzo
aktywni, a dotychczas uśpieni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz