IDIOTYZMY W SIECI
Hejterzy mnie kochający i piszący na zamówienie pochwalnych
tekstów (chyba nie muszę dodawać, że nie mnie) wykryli ostatnio, wytropili
wręcz mój układ z obecnym burmistrzem. Poskładali sobie wyrwane z kontekstu,
dodali co nieco, tu upiększyli, tam oszpecili… i wyszło, jak nic, że z obecnym
burmistrzem gramy w jednej drużynie. Muszę coś z tego mieć, że nie mówię o jego
posunięciach źle, a nawet przechodzi mi czasem przez gardło jakaś jego obrona
czy pochwała. Już taki jestem, że jeśli w mojej niedoskonałej ocenie coś jest
zrobione dobrze, to nawet diabła pochwalę za jakąś tam robotę. Jestem bowiem
zdania, że nawet i czart zasługuje na to, gdy chcąc zło czynić, czyni czasem
dobro, aby pochwalić go za to, czego zrobić nie zamierzał. Tylko nie bijcie na
larum, bo to nie ja wymyśliłem. Już Leszek Kołakowski pytał dziesiątki lat temu
czy diabeł może być zbawiony. Jak odpowiedział? Sami czytajcie.
No i wyszło niektórym, że jestem w układzie z
wodzem. Nie będę z tym dyskutował, ponieważ dzieją się na świecie sprawy, o
którym fizjologom nie śniło się nawet śnić. No i ten człowiek z układu, obecny
burmistrz dzisiaj strzelił mi prosto w plecy swoją kolejną decyzją – dał wolne
podwładnemu, żeby spokojnie ten mógł kampanie swoją prowadzić, a nie ślęczeć w
pracy. To dla mnie nic nowego i nawet dość zrozumiałem, bo w niektórych
jednostkach organizacyjnych gminy to pracownicy nie biorą wolnego, podpisują
listę obecności i po godzinie pracy ruszają z wyborczą robotą!
Nie wiem, jak mógł mi to zrobić człowiek, z którym
mam układ? Znów się zawiodłem, jak na tych, co zapewniali, że ze mną! Nie mam
szczęścia do ludzi! A jeszcze mniej szczęścia mam do wszelkich układów.
Muszę jednak przyznać, że jestem pod silnym wrażeniem
decyzji burmistrza. Nic mnie jednak już nie zadziwi w gminie, w której tankuje się
paliwo do nieistniejącego samochodu, zakupuje wyposażenie do nieistniejącej nieplanowanej
nawet świetlicy środowiskowej oraz zakupuje sprzęt sportowy (z zaangażowaniem środków
zewnętrznych) i umieszcza w prywatnych lokalach. No i rada dla wszystkich – nie
wchodźcie ze mną w żaden układ, bo nie mam szczęścia do układów i to żaden układ!
PROPOZYCJE
Na jednym z zebrań wyborczych zapytał mnie pan X czy
miałem propozycje pracy od obecnie rządzących.
To było jakieś trzy lata temu. Pamiętam o dwóch
takich przypadkach. Najpierw był telefon typu: Gdybyś potrzebował pomocy,
zadzwoń! A kiedy nie zadzwoniłem przez jakiś czas, zaproponowano mi znów
załatwienie pracy – dość ciekawa posada – praktycznie żadnej roboty, jakieś tam
honory, pensja powyżej średniej krajowej.
Nie pamiętam już czy od razu powiedziałem NIE, czy
też, że się zastanowię. Fakt, że miałem już w planach wypad za granicę i nie
myślałem raczej, żeby z propozycji skorzystać. Cóż jednak mogę powiedzieć o tym,
co przed trzema laty myślałem!?
Później po powrocie z zagranicy dotarło do mnie
kilka sygnałów, że jestem frajer i niepotrzebnie się męczę. Wystarczy telefon albo
jakaś wizyta jedna i coś tam się załatwi. Tuż po przegranych wyborach
postanowiłem, że spróbuję przetrwać czas do następnych i wystartować. Mnie strasznie
trudno przychodzi zmiana planów – może jestem uparty. Wprawdzie rzadko planuję coś
na przyszłość, ale już kiedy, to osioł przy mnie wymięka. Myślę też, że czasem
nie warto łapać wszystkiego, jak leci.
Po spotkaniu wyborczym gadaliśmy sobie i zauważyłem,
że pytający zna bardzo dobrze kulisy tamtych moich spraw. Jak się później
okazało, dość dobrze zna lokalnych tuzów partyjnych i to z pewnością od nich
wszystkiego się dowiedział.
Pointa była taka, że straciłem szansę i teraz już
kogoś innego promują lokalni działacze.
Ja nie straciłem żadnej szansy, bo nigdy mi nie było
po drodze z żadną formacją partyjną. Już o tym kiedyś pisałem – na studiach
sympatyzowałem z NZS, a w pierwszym starcie w wyborach startowałem z ramienia
PSL, do którego się zapisałem, bo tak niby musiało być. Później się okazało, że
wcale tak być nie musiało, a mnie w chomącie partyjnym było coraz ciaśniej. Nie
pamiętam, ile dokładnie wytrzymałem, ale myślę, że więcej jak dwa lata nie
było. Zrezygnowałem w cholerę ze wszystkich wątpliwych partyjnych zaszczytów i
od tamtej pory zażywam w najlepsze partyjnej niezależności. I tak mi, Boże,
dopomóż do końca ziemskiej wędrówki!
PARANOJA
Wczoraj czy przedwczoraj – już się gubię – znów
nagonka mediów na byłych rządzących w Polsce – strach się przyznać do tego, że
od nie – takiego prezydenta, premiera czy ministra ktoś tam otrzymał order czy
odznaczenie resortowe, bo ten nie – taki prezydent, premier czy minister może
się teraz okazać kłamcą, złodziejem, zdrajcą. I ten człowiek wcale kłamcą,
złodziejem i zdrajcą nie będzie w istocie, ale takim właśnie przedstawią go
media rządowe. A prosty człowiek pomyśli, że ten medal czy order od kłamcy,
złodzieja, zdrajcy był swego czasu otrzymał i teraz takim zaszczytem to lepiej się
nie chwalić.
Coraz bardziej chora robi się Polska polityka.
Coraz bardziej chorzy stają się też Polacy?!
PS
To był atak na prominentnych polityków PSL. I znów wychodzi
na to, że jestem w układzie! Bo przecież to, co piszę to też forma obrony!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz