SAM I NIE SAM
Nie stoi za mną poseł
na zebraniach wyborczych!
Nie stoi za mną prezes
rządowej instytucji!
Sam siebie na
zebraniach z wyborcami reprezentuję. Nie potrzebne mi żadne zaplecze
polityczne.
Mam za sobą grupę ludzi
z mojej gminy i jestem z tego dumy. I będę się tym szczycił!
Nie potrzeba mi żadnego
partyjnego parasola, aby przed ludźmi przedstawić, kim jestem i co zrobię.
Nie potrzeba mi
obietnic poparcia osób trzecich – z zewnątrz – że jeśli wygram wybory, to oni
mi pomogą! Niech lepiej idą w cholerę i zajmą się swoją robotą, zamiast
panoszyć się po nieswoje gminie. Smutnie obiecują, wyuczone na pamięć,
wymyślone w Wawie ludziom gruszki na wierzbie.
Denerwuje mnie to, jak
oni traktują wyborców z mojej gminy, jak nie mają szacunku, jak są przekonani,
że ludziom trzeba powiedzieć, jak mają głosować i na kogo głosować. Co oni mogą
powiedzieć o tej konkretnej gminie?
Wiecie, o czym myślę i
co mi się marzy?
Wygrać te wybory, a
kiedy te mądrale przyjadą tutaj za rok robić swoją kampanię, powiedzieć im
jasno, gdzie ich miejsce w szeregu. A będą przecież za rok trząść porteczkami
swoimi, bo to, co dziś mają od partii,
będzie takie niepewne.
Dzisiaj traktuję ich
misję jako włażenie z butami w suwerenność gminy i sprawy jej mieszkańców. Nie
rozumieją wcale suwerenności wyborów i prawa ludzi wolnych do własnego zdania.
Kto wie?
Mieszkańcy zdecydują!
DO KANDYDATÓW
Zbliża się godzina „W”!
Czujecie, jak ciśnienie
rośnie i coraz trudniej zasnąć i te myśli, żeby to wreszcie się skończyło!
Macie wątpliwości – Po
co mi to było?! Niech szlag trafi wybory i ten cały start w nich!?
Kto ma choć cień wątpliwości,
że dobrze zrobił startując, nie powinien był wcale w wyborach startować! Robota
samorządowa już od kampanii wyborczej wiąże się właśnie z tym, że dostajemy po głowie.
Kto liczył na zaszczyty, już pewnie się przeliczył.
Powtarzałem nieraz:
– To piękna
szkołą życia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz