ZADŁUŻENI CZY OGŁUPIENI?
Na każdy zebraniu
wyborczym powraca temat zadłużenia gminy i wszystkich ogarnia zdziwienie, gdy
przedstawiam dane z wykonania budżetu za lata 2014 – 2017. Ostatnio pan R.
pytał: Ile spłacono gminnego długu? Odpowiadam, że około 1,5 miliona, a przy
tym wyemitowano obligacje za 950 tysięcy złotych. Zdziwienie, ponieważ na
wcześniejszym zebraniu powiedziano mu ,że spłacono już połowę zadłużenia gminy.
Nie spłacono połowy, zaledwie 1/5, ale to nie zadłużenie ma wpływ na rozwój
gminy. I znów wyjaśnienia, że jedno z drugim nie ma nic do rzeczy. Polska jest
zadłużona dużo bardziej niż gmina i awansuje w rankingach i rozwija się przy
tym.
Obecnie rządzący
uczynili z normalnego zadłużenia gminy instrument, który pozwala im wymigiwać
się od roboty. Wciąż powtarzają, jak mantrę – Brak środków, duży dług gminy!
Jeśli to się nie zmieni, będziemy słyszeć ten refren jeszcze przez ileś tam
lat, a później się obudzimy z zerowym zadłużeniem i trzeba będzie wziąć kredyt
na kolejne inwestycje.
To chore.
Pisałem i powtórzę:
Dużo łatwiej wybudować jest drogę, niż zmienić ludzkie myślenie!
WYWIAD DZIAŁA
Nie zdążę nawet wrócić
ze spotkania do domu, a już w Internecie widać tego skutki. Nietrudno się
domyślić, kto wpisów dokonuje, w czyim są interesie i kogo mają promować.
Ostatnio wytknięto mi, że tkwię po uszy w układzie, ponieważ na spotkaniu
rozdałem ulotki mojego znajomego, który kandyduje do rady powiatu. I to, że mam
znajomego, i to, że mu pomogłem – miał wczoraj inne zajęcia – sprawiło, że w
czyjeś chorej głowie zrodziła się myśl, że zbudowałem układ – jest nas dwóch.
Nie słyszałem jeszcze, żeby tak liczny układ zaszkodził sprawom gminnym lub
gminy funkcjonowaniu.
Niepokoi mnie stan umysłu
ludzi tak myślących. I wiecie, co jest najgorsze – oni naprawdę nie widzą siebie
ani w lustrze, ani na ulotkach.
Ludzie, którzy rzekomo
wszystko zawdzięczają sobie i swojej pracy muszą podsłuchiwać i uczyć się
roboty. Nie nadążają przy tym i często się gubią. Co mogę na to poradzić, że
kilka lat doświadczenia nie przynosi owoców – to nie moja sprawa!
PS
Niektórych nie powinno
ono zupełnie razić, wręcz przeciwnie – budzić same pozytywne emocje!
METODY WYBORCZE
Spotkałem się w tej
kampanii z kilkoma ciekawymi zagraniami oponentów.
Początkowo robiono
wszystko, aby obsadzić jak największą liczbą kandydatów na radnych gminnych w
poszczególnych okręgach. Próbowano tak zagęścić teren, żeby taki trzeci, jak
ja, nie miał szans na zgromadzenie wymaganej ilości kandydatów i w ogóle startować.
Nie udało się!
Teraz już kilkukrotnie
zetknąłem się z problemami przy organizacji spotkań z wyborcami – KWW, z ramie
którego startuję, złożył do burmistrza Stawisk odpowiedni wniosek i legalnie
lokale wynajmujemy, a jednak czyni się próby bądź to nieudostępniania lokali,
bądź niezawiadamiania mieszkańców.
Wczoraj miałem przykład
próby „rozwalenia” mi spotkania z ludźmi, którzy chcieli spokojnie wysłuchać
tego, co miałem im do powiedzenia, a następnie powiedzieć o swoich potrzebach i
problemach. Najzwyklejszy w świecie cham i straszny prostak z niezwykle wysokim
mniemaniu o sobie zachowywał się tak, że nie sposób znaleźć porównania. Takiej
ignorancji i arogancji jeszcze w życiu nie spotkałem, choć już, naprawdę,
całkiem niemało widziałem.
Spokojnie przetrwałem,
choć niektórym puszczały nerw.
Po spotkaniu pomyślałem
sobie – bardzo się cieszę, że to nie zwolennik mojego obozu, tylko oponent i z
pewnością miał konkretne zadanie co do tego spotkania, ponieważ na innych
spotkaniach zachowywał się, powiedzmy, poprawnie albo wcale go nie było.
To tylko niektóre,
zapamiętane przeze mnie, przykłady na to, że oponenci i ich zaplecze nie śpi.
Poziom jednak jest taki, że nikt się do tego nie przyzna!
FANI MOI SIECIOWI
Brak myślenia to już
szczyt, nie ma nic więcej, co możemy zrobić w swojej głupocie.
Złośliwi pisarze
sieciowi będą – niezależnie od tego, kto wygra – nadal głupi!
Jeśli wygram ja – będą
rozżaleni, rozdrażnieni i wcale nie mądrzejsi.
Jeśli przegram – będą
radośni, szczęśliwi, ale nadal głupi.
Straszne!
CZYTAĆ KODEKS W…
Ludzie, którzy
zawdzięczają wszystko sobie i swojej ciężkiej pracy zapomnieli najwidoczniej
zapoznać się z odpowiednimi przepisami Kodeksu wyborczego dotyczącymi
rozmieszczania plakatów wyborczych i postanowili wykorzystać gminne wiaty
przystankowe (uczniowie dojeżdżający do szkół) jako słupy ogłoszeniowe i
przestrzeń reklamową dla swojej podobizny i wyborczych obietnic.
Już jaśniej nie można
sprecyzować przepisów w tej bajce, zawartych we wspomnianym Kodeksie wyborczym.
Kandydacie wszystkich, poza jednym, komitetów zdają się znać te przepisy i nie
wieszają się bez opamiętania na wszystkim, co popadnie. Najwidoczniej jednak
niektórzy stwierdzili, że im wolno. I z pewnością wolno by im było, gdyby ich
komitet miał podpisaną odpowiednią umowę z właścicielem wiat, czyli gminą,
którą reprezentuje burmistrz.
Jeśli takiej umowy
komitet rzeczony nie ma, to wara od wiat przystankowych i nie straszyć
dzieciaków lokalną polityką!
No i brać się za
lekturę Kodeksu wyborczego, bo to nie jedyne uchybienie względem jego przepisów!
Nie wspomniałem ani słowem
o tym, jak ludzie ci traktują gminę, bo to zupełnie inna para kaloszy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz