17 września 2015

Ale boli...

Wczoraj miałem posta jeszcze napisać i napisałem, ale na brudno, a na fb miałem napisać, co też w dniu robiłem, ale tak mi się w życiu narobiło, że ogarnąć tego nie mogłem ze szczęścia!

Byłem u pięknych ludzi, pięknych, bo szczerych, dobrych, życzliwych i prostolinijnych. I żeśmy sobie z przyjacielem trochę pogadali. 
Gadaliśmy szczerze aż noc była zapadła! 
Ponieważ przyjaciel był ze mną i on był autem kierował, dlatego rozmowa nasza mogła być konstruktywną.
A dzisiaj z rana samego Pani zapukała, rybki w occie i kabaczek podarowała mnie i mojej rodzinie.
Boże, jak miło i jak pięknie!!!
Aż moja żona, która była zła na mnie za tę rozmowę konstruktywną z przyjacielem moim, uśmiechnęła się pięknie! Lubię, gdy się uśmiecha! Zwłaszcza, kiedy rzekomo podpadnę jej na całego!
Dziękuję! 
Dziękuję! 
Dziękuję!
Przyjacielowi i jego Rodzinie, dziękuję Pani i mojej sympatycznej Przyjaciółce, no i jej Mężowi, bo nie uwierzę przecież, że sama wszystko złowiła!

Ale boli mnie… głowa!!!
Ze szczęścia?
Od ludzkiej dobroci?
Co będę Wam pisał, sami dobrze wiecie...
Ale boli mnie... głowa!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...