Lubię ludzi prostych, dla których TAK znaczy TAK, nigdy nie znaczy
NIE, a co ponadto, to ZŁE!
Nie lubię mądrych idiotów, którzy są pierwszych cieniem, ale
krzykiem i chamstwem, twardymi łokciami, brakiem pokory i butą wypychają tych pierwszych i wypinają piersi, żądając uznania za swoje niby zasługi i pracę na pokaz!
Mam w sobie dosyć złości, mam dosyć nienawiści, żeby wszystkim
fałszywcom powiedzieć twardo: Spieprzać!
I wiem, komu to mówię, bo miałem z nimi aż nader często do czynienia
w pracy samorządowej, a zwłaszcza w kampaniach, wyborczymi zwanych.
Kiedy jesteś pod batem, pod pręgierzem stołka, to zawarłeś umowę
ze wszystkimi ludźmi. Masz jakby zakodowane, że wszystkich na równi powinieneś traktować
i tak powinno być. Równo traktujesz tych, którzy stoją za tobą murem, ale i tych,
co skrycie kopią cię i knują.
Jeśli zawarłeś umowę, nawet niepisaną, nie wolno jasno wykrzyczeć
tego, co myślisz o innych.
Skoro masz być dla wszystkich i wszystkim pomagać, to jesteś
dla wszystkich i pomagasz wszystkim!
Bliska mi osoba niedawno powiedziała, a raczej wykrzyczała, że
wszystkich chcę wytłumaczyć. I tych, co za mną murem, i zajadłych wrogów. I jeszcze
powiedziała, że tak samo robiłem, gdy byłem na stołku.
Robiłem, nie ukrywam, bo inaczej się nie da. Nie da się władzy
sprawować i dzielić przy tym ludzi.
Jeszcze mi to zostało, ale teraz już mogę, mogę powiedzieć fałszywcom:
Spieprzajcie!
Jestem wolnym człowiekiem, niezwiązanym umową i mogę jasno mówić,
co serce podpowiada!
A wszystkim tym, którzy unikają mojego dzień dobry i wstydliwie
uciekają ze wzrokiem swoim w bok, powtarzam: Spieprzajcie! I niech słońce wam świeci!
To takie niechrześcijańskie, ale jakże modne i takie katolickie!
A jak ciśnienie opada!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz